21. Christian.

797 43 5
                                    

Wychodzę wraz z Jaydenem ze szpitala po oddaniu próbki śliny do testu dawcy szpiku. Usłyszawszy od Hailie historię choroby tego biednego, niewinnego dziecka, coś mnie tknęło i, niemalże zmusiło do zrobienia badań. Namówiłem również Jaydena, który nie oponował za bardzo, chociaż, biedny, boi się igieł. Dziś całe szczęście obyło się bez nich, więc nie musiałem cudzić przyjaciela plaskaczem z otwartej dłoni, gdyby w pewnym momencie stracił przytomność.

Idziemy w stronę parkingu, gdzie zaparkowany jest granatowy Cadillac Whitwortha. Nie patrzę pod nogi, ponieważ zauważam, że wybija niedługo godzina rehabilitacji Hailie, więc skupiam się wymyśleniu treści wiadomości, aby trochę podbudować jej wiarę w siebie i swoje ciało.

Christian: Pamiętaj, że wierzę w ciebie za nas dwoje

Na odpowiedź nie muszę długo czekać, bo po kilku sekundach pojawiają się skaczące kropeczki.

Hailie: Pamiętałeś, że mam za chwilę rehabilitację?

Unoszę kącik ust do góry, gdyż oczami wyobraźni widzę jej zarumienioną twarz.

Chryste… Chcę znowu ją zobaczyć na żywo.

Christian: Pamiętam o wszystkim, Hailie 

Christian: W szczególności, jeśli chodzi o ciebie

Chwilę, to trwa, zanim odpisuje:

Hailie: Dziękuję, jesteś przekochany

– Znowu szczerzysz się do telefonu – odzywa się nagle Jayden.

Szybki ruch głowy w stronę przyjaciela powoduje, że potykam się własne nogi. Próbuję odzyskać równowagę, więc wymachuję rękami jak idiota, na co mój towarzysz wybucha donośnym rechotem, aż wibruje mu cała klatka piersiowa, gdy zgina się w pół.

– Nie kwicz – cedzę przez zęby, kiedy udaję mi się, jakoś nie uderzyć twarzą o chodnik. – Brzmisz jak świnia.

– A ty wyglądasz jak pajac – rzuca kąśliwie, choć nadal w jego oczach migają rozbawione iskierki.

Wywracam oczami, gdy klepie mnie po torsie, po czym mnie wyprzedza, idąc do auta.

Otwieram drzwi i siadam na fotel pasażera, a następnie Jayden odpala silnik i wyjeżdżamy z parkingu. Mijamy centrum miasta, a ja już w głowie tworzę plan.

– Podjedź do cukierni pani Murphy – proszę uprzejmie.

Przyjaciel odrywa wzrok od jezdni, marszcząc na mnie brwi.

– Po co?

– Hailie mówiła mi, że to jej ulubiona cukiernia i chcę kupić jej coś słodkiego, aby poprawić jej humor – wyjaśniam, wzruszając ramionami.

– A czego masz poprawiać jej humor? Coś się stało? – pyta przejęty.

Wzdycham przeciągle.

– Ma dziś rehabilitację i źle, to znosi.

– Dlaczego? – dopytuje, jeszcze bardziej zmieszany.

Odkręcam się w jego stronę.

– Hailie mi mówiła, że ma szansę, aby odzyskać czucie w nogach…

– To chyba dobrze, co nie?

– … ale są strasznie małe i nie widzi na razie żadnych rezultatów, więc jest na siebie zła.

– Nie powinna być na siebie zła – mówi, parkując przy wyznaczonej przeze mnie cukierni. – Powrót do sprawności nie przychodzi od razu.

– Ja to wiem i ty to wiesz, ale to ona jeździ na wózku, bo jakiś pojeb w nią wjechał.

My love Flower ( Będzie Korekta Błędów)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz