8. Hailie.

1K 53 4
                                    

Chrystian Larsen chodzi mi po głowie przez cały weekend. Dosłownie, w każdej robionej przeze mnie czynności, przytaczam sobie naszą rozmowę i wyobrażam, że stoi gdzieś tu, blisko mnie. Nie mam pojęcia, dlaczego to robię. Może jakaś część mnie potrzebuję nadal tkwić w zawieszeniu przyjemności z tamtej bliskości mężczyzny.

Po tym jak kupiłam od niego mieszkanie, jeszcze przez jakiś czas rozmyślałam nad jego zachowaniem, wyznaniami, które doprowadzały moje serce do drżenia.

,, Miałem nadzieję, że spędzę z tobą więcej czasu”

,,Bezsprzecznie tego pragnąłem”

On pragnął mojej obecności. Nie powiem, że ten fakt mi się nie podoba.  Bo podoba i to bardzo. Jakaś niewidzialna siła ciągnie mnie do tego mężczyzny. Jego styl, aura, natura… Christian ma w sobie coś, przez co od niego nie da się, ot tak odejść obojętnie.

W dodatku dobrze mi się z nim rozmawiało. Od dawna nie rozmawiałam z chłopakiem – który nie jest moją rodziną, lub przyjacielem, rzecz jasna – w taki swobodny, a przede wszystkim prawdziwy sposób. Byłam sobą i nikogo nie udawałam. Byłam zwykłą Hailie Flower.

Gdzieś głęboko zasiałam zalążek nadziei na to, iż Christian Larsen nadal pragnie mojej obecności.

Bo ja pragnę jego obecności u mojego boku.

Zauważyłam również u niego coś… Sama nie wiem, co dokładnie, ale to było mroczne i smutne. W jego oczach widziałam migające iskierki poczucia winy. Nie znam go, nie wiem, co dzieję się w jego życiu, ale żaden człowiek nie zasługuję na takie cierpienie. A Christian ewidentnie cierpi z jakiegoś powodu, czym powoduje u mnie automatyczne współczucie i chęć pomocy.

Może to wydawać się śmieszne, że wysuwam takie wnioski po kilkuminutowej konwersacji z obcym dla mnie facetem, nie mniej jednak moja podświadomość lgnęła do niego. Chciałam go w jakiś sposób pocieszyć, przytulić. Zabrać od niego, to coś co go tak bardzo dręczy.

– Hailie?

Mrugam kilkakrotnie, po czym unoszę wzrok na brata, który patrzy na mnie spod zmarszczonych brwi, trzymając w rękach karton z książkami.

– Hm?

– Chyba się zamyśliłaś – odpowiada. – Pytałem się, gdzie postawić to pudło. – Wskazuje brodą na przedmiot trzymany w dłoniach.

– Och, tak, sorry. – Drapie się pod uchem. – Postaw na łóżko. Potem wszystko sobie ułożę.

– Jeśli chcesz, mogę zostać dłużej i pomóc ci z rozpakowywaniem tego wszystkiego – proponuję, odkładając karton na materac.

– Dzięki, Alex. Naprawdę nie trzeba. – Łapię go za dłoń i wsuwam w nią palce. Lekko ściskam. – Poradzę sobie.

– Dziwnie będzie bez ciebie – mówi cicho.

Wyginam wargi w uśmiechu.

– Spokojnie, niedzielnych obiadków nie odpuszczę. Zresztą, w każdej chwili możesz do mnie przyjechać, albo zadzwonić wtedy, to ja przyjadę do ciebie. Nie wyprowadzam się na drugi koniec miasta.

– No niby tak, ale to już nie będzie to samo – wzdycha, a następnie opada na łóżko.

Coś jest nie tak – podpowiada mój umysł. Alex wygląda dziś na zmęczonego i od samego rana wydaje się strasznie markotny.

– Hej, co się dzieje? – pytam zmartwiona, dotykając palcami podbródek chłopaka. Unosi głowę i patrzy na mnie smutno.

– Nic.

My love Flower ( Będzie Korekta Błędów)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz