Rozdział 12

13 5 0
                                    

Zostali podzieleni na grupy. Każdy z nich czekał na korytarzu, na którym stanowczo brakowało miejsc siedzących. Mimo że te miały trwać raptem godzinę, była coraz bardziej zdenerwowana. W końcu jak to możliwe, że tego dnia tak krótko wszystko się odbywało. Zresztą bycie sam na sam z osobą, którą od lat nie widziała, nie napawało jej spokojem. Wręcz przeciwnie przez to, że nie mogła przewidzieć nawet swojej reakcji, czuła się coraz gorzej. Nie pomagał jej fakt, że Grasp na nią patrzył. Zresztą nie tylko on.

– Cześć. – skrzywiła się, gdy rozpoznała dziewczynę, która dzień wcześniej przyczepiła się do niej podczas ćwiczeń. W jej przypadku stereotyp głupiej blondynki najwyraźniej się sprawdził. A może nie zauważyła jej niechęci? – Jestem Paz. Nie pamiętam, żebym ci się przedstawiła.

– Nie mam ochoty rozmawiać.

Była zła. Próbowała zmęczyć się na treningu, ale nawet to niewiele dało. Krew w niej wrzała na samą myśl o spotkaniu z kobietą, która dała jej życie. Mimo to pamiętała o tym, żeby skupić się na blokowaniu umysłu.

– Coś jest między tobą a Graspem? To dlatego Raisa cię nie lubi?

Elegia była tak zaskoczona, że przestała się poruszać. Przez cały czas kołyska się na boki, czy dreptała w miejscu. To jednak ją zaskoczyło. Zresztą pod wpływem jej spojrzenia Paz chciała odejść. Ta jednak zagrodziła jej drogę. Zadrżała, nie do końca rozumiejąc, dlaczego obawiała się tej drobnej dziewczyny. Coś jednak w jej spojrzeniu zwiększało jej niepokój. Nie ważne, jak bardzo był niedorzeczny.

– Takie krążą plotki? A może sama to wymyśliłaś?

– Ja nieee…

Zaczęła się jąkać. Czego nigdy nie robiła. Zresztą była pewna, że wybrała właściwy moment. Od zawsze, podziwiała Circe. Chciała być taka jak ona. Znajdować słabość przeciwnika i wykorzystywać ją przeciwko niemu. Myślała, że rozkojarzona czarnowłosa się zdradzi. Zwłaszcza że ta myśl krążyła raptem pośród kilku osób. Większość miałaby to gdzieś. Oczywiście, dopóki nie miałoby to bezpośredniego wpływu na ich sytuację. Chciała przypodobać się idolce, a zamiast tego trzęsła się ze strachu. Zwłaszcza gdy ta pochyliła się i wypowiedziała cichą groźbę.

– Radzę ci wyciszyć plotkę. Hydra być może ma wiele głów, ale ciało jedne. – przycisnęła palec do jej klatki piersiowej. – Tak samo, jak serce. Te można łatwo przebić.

Przytaknęła, a ta na szczęście się odsunęła. Kiedy tak się stało, Paz mogła swobodnie oddychać. Zsunęła się po ścianie, obawiając się, że mimo to upadnie. Zrobiło jej się słabo. Zwłaszcza że dziewczyna nie zdradziła swojej mocy. Nawet na treningu wykonywała podstawowe ćwiczenia bez nich. Trener nie zwrócił jej uwagi. Wręcz przeciwnie wyglądał, jakby wolał ją unikać. Co było niedorzeczne. Przynajmniej wtedy. Obecnie miała wielką ochotę zrobić to samo.

– Elegia Carniege. – młoda kobieta poprawiła okulary. Gia miała ochotę się zaśmiać. To dopiero egocentryzm. Posiadanie asystentki w pracy akademickiej. Zwłaszcza podczas jednego dnia pracy. – Wejdź.

Taki miała zamiar. Nie, żeby miała inny wybór. Poczuła, jak mięśnie się jej napinają. Minęła kobietę, która usiadła na krześle i sięgnęła po książkę. Naprawdę była tu tylko po to, żeby wzywać kolejnych uczniów? To jakiś żart. Przynajmniej w tym aspekcie. W końcu poprzednia osoba wyszła kilka minut wcześniej. Blada niczym kartka papieru. Lepsze to jednak od pożółkłego koloru i zwymiotowania na korytarzu. Taki też się znalazł.

Klasa była pusta. Znajdowało się tam jedynie biurko. Niepewnie zajęła miejsce. Kobieta nawet na chwilę nie oderwała się od wypełnienia dokumentów. Elegia cierpliwie czekała. Nawet jeśli zazwyczaj takiej nie posiadała. Chciała skupić na czymś swoje myśli. Nie miała jednak na czym. Telefonu wolała nie wyciągać. W końcu, jeśli to test wolała go nie oblewać.

VILLAINS (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz