Rozdział 15

15 5 0
                                    

Zajęcia, które miały za zadanie uodpornić ich na ból, ledwo się zaczęły, a Elegie naszły złe przeczucia. Jakby miało wydarzyć się coś, lecz czy mogło być to gorsze, od tego jakże cudownego dnia? Trudno było w to uwierzyć. Wszak była nie wsypana, obolała, zmęczona i przerażona, tym do czego jest zdolny Grasp. Z każdym kolejnym dniem miała ochotę uciec i to jak najdalej.

Mimo to stanęła w kolejce. Każdy po kolei miał za zadanie przebiec przez tor przeszkód. Nikt nie wyszedł z niego bez szwanku. Nie dosyć, że trzeba było posiadać wysoką sprawność fizyczną, to również trzeba szybko myśleć. Albo przewidywać działanie maszyn i samego toru. Jak można byłoby przypuszczać po pierwszej osobie, której udało się zrobić to bez najmniejszego zadrapania. Nemezja nawet nie próbowała ukryć swojego zadowolenia.

Reszcie grupy nie poszło tak dobrze. Omen mógł powodować u innych pecha. Jak się okazuje również sobie. Stojący obok Elegii Gurias prychnął pod nosem, gdy ten zwinął się w kłębek. Cóż jakimś cudem tor przy każdej kolejnej osobie zachowywał się nieco inaczej. Przynajmniej jeśli chodziło o miejsca, z których coś się wysuwało tak jak w tym przypadku. Chociażby na wysokości pasa.

– Bawi cię to? – Na słowa trenera synowi bohatera zrzedła mina. Nie sądził, że jego zachowanie może przynieść mu jakiekolwiek konsekwencje. Jak się okazało, przyniosło. – Twoja kolej.

Gurias przełknął z trudem ślinę. Oczywiście wykonał polecenie. Na sygnał w postaci klaksonu, zaczął biec. Udało mu się przebiec i ominąć zbliżające się ściany. Był przygotowany, że ze ścian polecą strzałki, bądź jak wcześniej bokserska ręka. Tor jednak się zmienił, a ten wpadł przez zapadnie do dołu na długość kilkunastu metrów. Gdyby nie jego refleks i zmiana podłoża w miękki śnieg, na pewno skończyłby z połamanymi nogami. Cały się trzasnął, gdy go wyciągano. Zresztą zmiana podłogi okazało się błędem, ponieważ to ona miała go zawieść na górę. Był za bardzo zmarznięty, żeby ruszyć ręką i to odkręcić. Zresztą jego poziom opanowania własnych zdolności nie był na zbyt wysokim poziomie.

– Po tej krótkiej przerwie możecie wracać do kolejki.

Rysk doszedł dalej. Co nie znaczy, że nie ucierpiał. Przeszedł zadanie z rozbitym nosem i spuchniętą twarzą. Która miała mu towarzyszyć do końca zajęć. Takie były zasadny tych konkretnych zajęć. Uleczyć można się w dwóch sytuacjach, gdy posiada się takową umiejętności, bądź gdy obrażenia zagrażałyby życiu. Chłopakowi poleciały łzy, gdy ubrany na biało znajomy nastawiał mu nos.

Raisa przebiegła szybko, chroniąc się przed małej wielkości kulami wystrzelonymi ze ścian, oczywiście użyła do tego noży. Mimo to cała była w siniakach. Nie miała zamiaru się przejmować. W końcu czym były rany dla wojowniczki. Najgorzej trafiła Morfi. Przed nią pojawiła się ściana ognia, przez którą nie miała zamiaru przejść. Z tego powodu czekała ją kolejna próba. Stanęła na końcu, czekając ponownie na swoją kolej.

Elegia doceniała jedno. Mężczyzna przynajmniej nie kazał im czekać tydzień na poprawnie niezaliczonego zadania. Nie to, co Circe.

Ci, co przeszli pierwsze zadanie mieli czas na odpoczynek i poradzenie sobie z odniesionymi ranami. Kiedy przyszła kolej na Gie, tę nawet nie pocieszył fakt, że Duli i Paz nie poszło zbyt dobrze. Pierwsza skończyła z najprawdopodobniej złamaną ręką, a druga musiała tak, jak dziewczyna z oczami pełnych gwiazd wrócić do kolejki. Wzięła głęboki oddech, następnego wydech i ruszyła. Była czujna, dlatego mimo zaskoczenia, że nic się na początku nie zadziałało, nie dała się rozproszyć. Nagle wokół niej rozpylił się gaz. Zdążyła zamknąć usta i zatkać nos. Udało jej się, chociaż przez chwilę zrobiło jej się słabo. Zapewne takie działanie miały. Jeśli tak, omdlenie oznaczałoby dla niej oblanie. Stanęła, gdy przed nią pojawiło się coś na kształt robota. Uchyliła się w ostatniej chwili, gdy miecz był blisko przecięcia jej barku. Na początku jej się udało, lecz szybko zaczynała tracić energię, tym samym przewagę.

VILLAINS (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz