Opuścili autobus w ciszy. Przynajmniej Elegia. Zresztą jej myśli były daleko. Dokładnie w domu rodzinnym. Nie mogła przestać zadręczać się wiadomością Dali. Nie wiedziała nawet, co jej odpisać. Żadne słowa nie wydawały jej się odpowiednie. Z nią Cyrusowi się nie udało, więc próbuje z młodszą córką. Ledwo o tym myślała, a w jej głowie pojawiał się krzyk siostry i dźwięk łamanych kości. A może zabrał ją do pracy? Wzdrygnęła się i poczuła, jak robi jej się niedobrze.
– Wyglądasz jeszcze gorzej niż wcześniej. Droga aż tak cię zmęczyła.
Posłała Raisie spojrzenie pełne złości. Nie miała pojęcia, jak długo wytrzyma w jej towarzystwo, ale naiwnie liczyła, że Grasp jej odpuści. Uśmiech dziewczyny sprawił, że miała ogromną ochotę ją uderzyć. Powstrzymał ją zdrowy rozsądek. Choć sprawdzenie, czy ta faktycznie mogła ją skrzywdzić, było bardzo interesujące. W końcu Grasp jakby nie patrzeć zaprosił ją do ich grupy.
– Cóż pewnie masz rację.
Dziewczyna wyglądała, jakby spodziewała się czegoś więcej. Tylko że Elegia nie miała zamiaru nic więcej jej mówić. Zresztą wyraźnie dostrzegła pulsującą żyłkę na szyi wkurzonej wojowniczki. Chociaż w ty momencie przypominała rozjuszone zwierzę, gotowe do ataku. W tym celu nawet chwyciła za schowany w kieszeni nożyk. Za bardzo obawiała się reakcji Aspa, żeby go użyć. Wyraził się jasno. Co nie zmienia tego, że żałowała tego, co zrobiła pierwszego dnia. A może bardziej nie zrobiła. W końcu mogła poderżnąć jej gardło, kiedy była nikim. Nie zważając na to, że była nią zaintrygowana oraz konsekwencji w postaci wyrzucenia z akademii. Teraz było za późno.
– Zostawcie torby w pokojach. Później podzielicie się na grupy.
Większość osób nawet nie zwróciła uwagi na nauczycielkę. Zwłaszcza ci, którzy nie byli w mieście pierwszy raz. Dla nich cały plan był banalnie prosty. Nie czuli potrzeby, by ponownie go usłyszeć. Zresztą musieli wtopić się w tłum. To było najważniejsze na tej wycieczce. W końcu głupotą byłby zostać złapanym na początku swojej złej drogi. O czym nie omieszkał powiedzieć Festus.
– Powodzenia.
Elegia była naprawdę zaskoczona ich zachowaniem. Dostali pełną swobodę. Co prawda z tego, co zauważyła większość osób była w jej wieku lub maksymalnie dwa lata młodsza. Tak czy siak, byli niepełnoletni. Mimo to zostawili ich przed hotelem samych. Uprzednio dając komuś wszystkie klucze. Każdemu zależało na pojedynczym pokoju. Tych było całkiem sporo, ale połowa musiała się męczyć nawet w czwórkę. Carniege miała zamiar zdobyć klucz.
– Stój Gia. – zaskoczona nie zrobiła nawet kroku. Spojrzała na chłopaka i zastanawiała się, czy się nie przesłyszała. Nie mógł wiedzieć, chyba że sam na to wpadł. Wolała uwierzyć w drugą opcję, inaczej straciłaby dostęp do ostatniej tajemnicy, którą jeszcze przed nim strzegła. – Mamy pokoje w hotelu naprzeciwko.
Przez chwilę chciała zapytać dlaczego? Jednak nie miało to sensu. Jeśli chcieli się wywyższać, nie było to jej sprawą. Tylko że wolałaby być jak najdalej od nich. Ryks podszedł do wciąż skołowanej dziewczyny i zarzucił jej rękę na ramię. Musiała się do nich przyzwyczaić. Zresztą oni do niej również. Zwłaszcza bliźniaczki.
– Będziesz się z nami świetnie bawić. Znamy to miejsce jak własną kieszeń. Zwłaszcza ja.
Nie czuła się komfortowo z jego dotykiem, więc kiedy weszli do hotelu, odsunęła się, jej spojrzenie skupiło się na holu. Ogromnym w beżowych barwach pomieszczeniu. Nie wiedziała, czy to kwestia pory, ale nie było w nim jakoś dużo osób. Ci, co byli mieli na sobie eleganckie ubranie, świadczące o tym, że nie przyjechali odpocząć.
CZYTASZ
VILLAINS (ZAKOŃCZONA)
FantasyElegia została wychowana przez potwora. A nawet dwa. Oboje oczekują od niej jednego. Chociaż próbuje je spełnić, nie jest w stanie. Nie jest taka jak oni - wyjątkowa. Dlatego przyjęcie pomocy, kogoś znacznie gorszego, mogło być dla niej zarówno ratu...