Rozdział 35

10 4 0
                                    

Ojciec chciał ich widzieć. Zakładał, że miało to związek z tym, co zrobili dzień wcześniej. Tylko jeśli chciał im pogratulować, to mógł to zrobić przez telefon. Tym większe było jego zaskoczenie, że w jego gabinecie znajdowała się Circa. Natychmiast wyczuł niechęć dziewczyny. Liczył, że będzie umieć się powstrzymać. Nie mogła jej zabić w tym momencie. Czym innym było pozbycie się złoczyńcy po kryjomu, bez oczu innego zwyrodnialca.

– Nie przypominam sobie, żebym wydał wam pozwolenie.

Zacisnął zęby, jeszcze tego brakowało. Od zawsze mógł robić, co chciał, a teraz ten wyjeżdżał z czymś takim. Coraz bardziej drażniła go własna pozycja.

– Działaliśmy spontanicznie.

Styr uważnie przyjrzała się synowi. Nie mógł go ukarać, ale taka zniewaga nie mogła przejść ot, tak. Bez jakiegokolwiek działania. To on chciał zabić wszystkich bohaterów, tymczasem ci poradzili sobie z Atlasem. A bardziej ona. Zaczęło go to nieco niepokoić, po tym, co uświadomiła mu Circe. W końcu nie on nad nią panował, a Grasp. Syn był potężny, lecz nigdy nie od niego.

– Rozumiem. Mimo to zrobiliście to nielegalnie. – niefortunny dobór słów bawił chłopaka. Przynajmniej na krótką chwilę, nie mógł w końcu się rozpraszać. Circa była stanowczo za bardzo z siebie zadowolona. Zrozumiał dlaczego, gdy Styr wyciągnął średniej wielkości pudełko. Doskonale zdawał sobie sprawę, jaki miał zamiar. – Zabij Elegię.

Podszedł do biurka. Sięgnął za nóż, który właśnie do tego służył. Za pierwszym razem Styr dawał szansę. Wykonać samodzielnie polecenie. Jeśli ktoś nie chciał, zmuszał go. Do czego wolał nie dopuścić.

– Choć do mnie.

Elegia niepewnie zrobiła pierwszy krok. Później jednak kierowała nią ufność. Bezwzględna w stosunku do osoby, której zawdzięczała więcej niż komukolwiek innemu. Mimo to nienawidziła matki jeszcze bardziej. Kolejny raz wtrąca się do jej życia, by je zakończyć. Niezmiernie ją to drażniło. Nie potrafiła zrozumieć, jak mogło kobiecie z taką łatwością przychodzić manipulowanie mężczyznami. Każdym bez wyjątku.

Przyłożył ostrze na wysokość, gdzie biło jej serce. Następnie szepnął krótkie, aczkolwiek treściwe słowo.

– Teraz.

Nie musiał mówić nic więcej. Dziewczyna przeskoczyła przez biurko i dotknęła mężczyznę, który zaczął krzyczeć z bólu. Upadł na podłogę, nie mogąc, wydusić słowa sprzeciwu. A w porównaniu do Cyrusa nie był odporny na ból, nie był pod wpływem środków odurzających jak Raisa i nie był niezniszczalny jak Atlas, którego w końcu udało jej się zabić. W porównaniu do nich ten w pełni dał się pochłonąć doznaniom, jakie mu zafundowała.

Stój.

Circa nie zdążyła dobiec do drzwi. Nie mogła się poruszyć. Sam Grasp za to z zadowoloną miną podszedł bliżej ojca, obserwując, jak z każdą sekundą uchodzi z niego życie, aż nie pozostało po nim nic. Cóż trudno mu było ukryć to, jak bardzo był tym faktem zachwycony. Dostał wreszcie to, czego pragnął. Pełną władzę.

– Chcesz się zająć Circą, czy …

Udało jej się jedynie wydusić, żeby to on się tym zajął. Potrzebowała chwili. Mimo wszystko Styr nie był słaby. Musiała się nieco natrudzić, a wciąż nie doszła do siebie po intensywności poprzedniego dnia. Ten jednym ruchem przebił ciało kobiety kolcem lodu, padła martwa na ziemię. Ku rozczarowaniu Elegia nie czuła się lepiej. Wręcz przeciwnie poczuła pustkę. Przestała mieć cel. W porównaniu do chłopaka, który zaczął się śmiać, aż przeszły ją ciarki. Poczuła się nieswojo. Zapewne dlatego, że chociaż znali się od lat, nie widziała go w takim wydaniu. Naszła ją myśl, jak bardzo się zmieni?

VILLAINS (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz