Oczekiwanie na chwilę triumfu było naprawdę męczące. Elegia chciała wreszcie to usłyszeć i poczuć. Słowo przepraszam, myliła się, nie było to jakimś realnym scenariuszem. W końcu Circe jak każdy złoczyńca, nie używa takich słów. Trudno jej też było sobie, chociażby wyobrazić, żeby była z niej dumna. Tylko czemu tak bardzo jej na tym zależało? Gia zaczęła się na tym intensywnie się zastanawiać. Była to dla niej obca osoba. Miała co prawda jakiejś strzępki wspomnień z dzieciństwa, lecz czy to coś zmieniało? Pośród nich nie było ani jednego miłego zdarzenia. Ciągła manipulacja i surowy wyraz twarzy. Tak naprawdę powinno się dla niej liczyć zdanie trzech osób.
Carnegie sięgnęła po telefon. Już nie zostawiała go w pokoju. Nawet jeśli go zbyt często nie używała, w końcu wolała nie rozpraszać swojej uwagi, nigdy nie wiadomo kiedy ktoś zaatakuje.
Wahała się, czy zadzwonić do Dali. Czuła wewnętrzny opór. Po tym, jak potoczyła się poprzednia. Mimo to dziewczyna zasługiwała, żeby wiedzieć. Wysłała jej krótką, treściwą wiadomość. Dając jej nikłą nadzieję, że ona również stanie się wyjątkowa.Większość osób, która opuszczała salę miała na twarzy ulgę. Każdy cieszył się, że zdał i mógł wyjść. Tylko jedna osoba nie wiedziała, co ją czeka, w końcu poprzednim razem nie wydarzyło się nic. Circe zajmowała się swoimi sprawami, które przerwała jedynie, by jej oznajmić, że oblała.
– Po zajęciach pójdziemy do miasta.
Spojrzała na Graspa, który stał nad nią. Nie znała jego zamiarów ani planów, co a tym momencie ją zestresowało. Zyskała zdolności i chociaż sam stwierdził, że z każdym dniem będzie silniejsza, może będzie chciał to przyspieszyć. Co, jeśli potraktuję ją tak, jak na początku?
Chłopak usłyszał jej myśli, dlatego ukucnąć i szepnął tak, żeby tylko ona to usłyszała.
– Nie zrobię tego.
Natychmiast się uspokoiła. Zresztą, jaki miałby w tym cel? Ten sposób nie działał od lat, nieważne kto ją torturował. Zamiast zyskać moc, stawała się słabsza. Była co prawda bardziej odporna na ból, przynajmniej z zewnątrz. Mogła nie krzyczeć, nie błagać o litość, ale w środku miała mnóstwo ran. Te na ciele stanowiły najmniejszy problem. Musiał ją poskładać, żeby mogła mu się przysłużyć.
Grasp odszedł przed ich spotkaniem miał do rozwiązania jedną kwestię. Mianowicie niesubordynację Raisy. Mogli znać się od wczesnego dzieciństwa. To nie dawało jej przyzwolenia, na tak jawną zniewagę. Za którą przyjdzie jej przypłacić krwią. Mogła zabijać ludzi, przynajmniej dopóki nie narazi ich na demaskacja, straszyć innych uczniów, lecz nie próbować zabić jego przyszłą broń.
– Elegia Carniege – wstała nie skupiając się zbytnio reszcie słowo kobiety w okularach. Wiedziała, co powie, w końcu była ostatnia. Było na tyle późno, że za godzinę miała być kolacja.
Usiadła na krześle, zacisnęła dłonie, gdy ta ponownie na nią nie patrzyła. Jeśli miała zamiar zrobić to samo co tydzień temu, to wątpiła, żeby udało jej się zachować spokój. Mogła znieść wiele, każdy jednak miał granicę. Nie dając jej, nawet szansy zwiększała frustrację córki.
– Możemy zaczynać.
Nastolatka wreszcie została zaszczycona spojrzeniem, było one karcące. Odłożyła długopis na bok i z obojętnością oznajmiła jej, że oblała.
Brak szansy pojawiało się w jej myślach. Tym razem nie miała zamiaru przyjmować tego z pokorą. Miała do czynienia z niesprawiedliwym pedagogiem. Tyle. Tak zmierzyła ją potraktować. Z szacunkiem, na jaki zasługiwała, a bardziej jego brakiem.
– Nie.
– Słucham?
Circe nie tego się spodziewała. Liczyła, że największa, a właściwe jedyna porażka jej życia, ukorzy się i wyjdzie. Nie miała ochoty nawet na nią patrzeć. Dotąd nie rozumiała, dlaczego Cyrus jej nie zabił. Powinien to zrobić od razu, gdy jako kilkuletnie dziecko nie objawiała symptomów posiadania zdolności. Jak na kogoś, kto to uwielbiał, tego nie mógł. Sama zaproponowała, że to zrobi, lecz ten jej zabronił. Być może się przywiązywał, w końcu bardzo go przypominała. Zwłaszcza pod względem charakteru.
CZYTASZ
VILLAINS (ZAKOŃCZONA)
FantasyElegia została wychowana przez potwora. A nawet dwa. Oboje oczekują od niej jednego. Chociaż próbuje je spełnić, nie jest w stanie. Nie jest taka jak oni - wyjątkowa. Dlatego przyjęcie pomocy, kogoś znacznie gorszego, mogło być dla niej zarówno ratu...