Rozdział 21

12 5 0
                                    

Dowiedziała się kolejnej rzeczy na temat mocy Graspa. Była znacznie bardziej niepokojąca niż wcześniej. Mimo to nie czuła większego strachu. Odczuwała zmęczenie i głód. Zresztą chwilę później usłyszała, jak burczy jej w brzuchu. Na domiar złego, pomimo że odeszli od całego rozgardiaszu, bolała ją głowa. Czy oni naprawdę muszą tak krzyczeć?

– Dlaczego jej nie użyjesz?

Chłopak zatrzymał się, spojrzał na nią, ze spokojem w głosie stwierdzając.

– Gdzie byłaby w tym zabawa. – podszedł do niej, a ta się nie cofnęła. Ku jego ogromnemu zadowoleniu. Zaczynała mu ufać. – Wolę poczekać.

– Nie zmienie zdania.

Ten jedynie się uśmiechnął. Zresztą Elegia nie była już tego tak bardzo pewna. Kończył jej się czas. Przez jej słabość cierpiała Dalia. Nie chciała tego. Wolała, jak ojciec torturował jedynie ją. Czuła się w pewnym stopniu odpowiedzialna za młodszą siostrę. Chciała, żeby była dziecinna jeszcze… tylko, że już było za późno. W jednej chwili stanęła jej przed oczami sytuacja podczas kolacjo. Dlaczego musiała to zrobić? Nie potrafiła tego zrozumieć. Przecież niczego nie wskórała, wręcz przeciwnie Cyrus zwrócił na nią uwagę. Musiała się dowiedzieć, co dokładnie jej robi.

– Dołączę do hotelu później. Muszę coś załatwić.

– Nie.

Jeśli naprawdę myślał, że po tym co się wydarzyło, puści ją samą to się przeliczyła. Grasp miał już dosyć zachowania Elegii. Jedyne, o czym mógł w tej chwili myśleć, to o znalezieniu się w apartamencie. Nie mógł również, przestać myśleć o tym, co zrobił. Zaryzykował dla niej. Osoby, która ma być środkiem do celu. Tak, jak zresztą każdy w jego towarzystwie. Nigdy wcześniej nie postąpił tak głupio. Nawet jeśli osoba o tak niskim ilorazie inteligencji, jaką niewątpliwie była postać Atlasa, na pewno się nie zorientowała. Musiał wyznaczyć sobie granice. Kolejna kwestia, której wcześniej nie potrzebował rozważać. Mógł wszystko i czerpał z tego garściami.

– Przecież nic mi się nie stanie. Bez przesady, chyba…

Nie dała rady dokończyć wywodu, gdy zachłysnęła się powietrzem. Jej obawa momentalnie wróciła, gdy zobaczyła na jego twarzy złość. Akurat tę emocję potrafiła bez problemu rozpoznać. Spodziewała się bólu. Tak się nie stało.

– Wracamy.

Już sama nie wiedziała, czy użył na niej mocy. Wolała, żeby tak było z prostej przyczyny. Bez zająknięcia wykonała jego polecenie. Zaczynała czuć do niego respekt. Tak wielki, że do końca drogi powrotnej się nie odezwała. Nie mogła przestać zastanawiać się jak to możliwe. Byli w tym samym wieku. Już od początku czuła do niego strach, zresztą jak każdy, kto go spotkał. Teraz jednak zobaczyła w nim podobieństwo do ojca. Przynajmniej w tym momencie. Zimny i stanowczy ton głosu wystarczył, żeby stała się posłuszna.

Weszli do apartamentu. Elegia zaskoczona patrzyła na panujący błagałam i głośno zachowujących się nastolatków. Nie mogła oderwać wzroku od tego, jak Omen chwycił za noże Raisy i miał zamiar rzucić nimi w dziewczynę. Przynajmniej tak to dla niej wyglądało.

– Co wy wyrabiacie?

Nemezja się zaśmiała i delikatnie kiwając się na boki podeszła do Graspa. Zresztą jej upojenie alkoholem można było poznać po tym i zaróżowionych polikach.

– Om… chciał coś udowodnić.

– Niby co?

Elegia dostrzegła, że nie był z ich zachowania zadowolony. Za to ona zauważyła dla siebie okazję, żeby w zaciszu pokoju zadzwonić do siostry. Niestety oddalającą się dziewczynę zauważył Ryks.

VILLAINS (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz