Rozdział 23

12 5 0
                                    

Obudzili się niemal równocześnie. Był środek nocy. Głośny huk był skuteczny niczym kubeł zimnej wody. Zresztą obojgu zależało na przetrwaniu. Jak zresztą każdemu. Asp podszedł do okna i podniósł roletę. Elegia usiadła i patrzyła na scenę, która się rozgrywała. Bohaterowie walczyli między sobą. Było to czymś naprawdę niespotykanym. Zafascynowana podeszła do okna.

– Styr.

Zaczęła się rozglądać. Bezskutecznie. Nie miała w końcu pojęcia, jak mężczyzna wyglądał. Światła mogły oświetlać ulicę. Mimo to trudno było dostrzec coś więcej. Chociaż spodziewała się, że zrobił to bez powodu i mógł być gdzieś indziej. W końcu nie wyobrażała sobie lepszego sposobu na odwrócenie czyjejś uwagi. W tym przypadku bohaterów, którzy próbowali uspokoić swoich towarzyszy. Ci zbyt zażarcie walczyli, żeby mogło im się powieść.

– Ubierz spodnie. Wychodzimy.

Niechętnie na niego spojrzała. Widok naprawdę jej się podobał. Wątpiła, żeby takie widowisko zdarzało się często. Od dawna nie słyszała o zdarzeniu, w którym brałby udział sam Styr. Trzeba mu jednak przyznać, że potrafił zrobić wrażenie.

– Jeśli chcesz, zginąć to zostań.

Tyle wystarczyło, żeby zaczęła się szybko ubierać. Ruszyła za chłopakiem, o mały włos się nie potykając o nogawkę. Nie musiał być jasnowidzem, żeby zdawać sobie sprawy, że największe szanse na przetrwanie, miała w jego obecności. Nie chodziło nawet o to, że sprawa dotyczyła jego ojca. Był silny i inteligenty. Co obecnie bardzo mogło jej się przydać.

W części wspólnej apartamentu znajdowali się już wszyscy. Każdy z niepokojem przyjął, to co działo się za oknami. Zwłaszcza że potyczka między braćmi, z których jeden umiał latać, a drugi był ponadprzeciętnie silny, na pewno zaowocuje wieloma zniszczeniami. Znajdowanie się w budynku, w samym centrum było czymś nierozważnym.

– Musimy się oddalić od tego hotelu. Za kilka minut może niewiele z niego pozostać.

Każdy ruszył w stronę wind. Licząc, że te zadziałają bez większych komplikacji. Akurat, gdy do tych wsiedli, jeden z herosów został wrzucony przez okno piętro wyżej. Żadne z nich nie miało ochoty na pójście schodami, nie mieli jednak innego wyjścia. Mimo wszystko Elegię niezmiernie bawił fakt, że nie zdążyli do końca wytrzeźwieć. Konkretnie Raisa, która z każdym piętrem coraz gorzej wyglądała. Kolor jej twarzy przybierał coraz bledszą barwę, aż nie wytrzymała i zwymiotowała. Gdyby dotyczyło to kogoś innego, Gia na pewno by to zignorowała. Obecnie żałowała, że nie mogła dłużej się poznawać. Taka waleczna a została z tyłu. Na dodatek to Nemezja jej pomogła. Reszta wolała ratować własną skórę.

– Stop!

Niemalże w tym samym momencie wykonali polecenie Graspa. Elegia wyjrzała przez witraż. Nawet z tej odległości zauważyła, że reszta część “wycieczki”, robiła to samo z hotelu naprzeciwko. Dziewczyna nie znała się na, zaleceniach co powinno się zrobić w takiej sytuacji. Wolała zdać się na Graspa. W końcu nie było żadnego nauczyciela.

– Jaki masz plan? – Omen zapytał, uważnie się mu przyglądając. Nie bez powodu wszyscy się go słuchają. Jak się okazało, już po chwili wpadał na pewien pomysł. Co prawda w ich sytuacji na niewiele się zdał. Z drugiej strony przynajmniej mógł coś zrobić.

– Utrudnij im życie.

Nikt nie kwestionował jego poleceń, była jednak osoba, która nie mogła się powstrzymać, żeby nie dowiedzieć się.

– Po co?

Ledwo powstrzymywała się przed wyjściem z budynku i ucieczką daleko od tego miejsca. Jakby nie mogli znaleźć się gdzieś indziej. Patrząc jednak na intensywności ich walki, było to kwestią czasu. Za niedługo pewnie jeden wyrzuci drugiego daleko stąd.

VILLAINS (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz