- Daj mi spokój! - Santia próbowała mnie wyminąć i wyjść z pokoju. Złapałem ją za ramiona i zmusiłem, żeby na mnie spojrzała.
- Możesz mi wyjaśnić, co się z tobą, do diabła dzieje? - spytałem wściekły
Spojrzała na mnie i zobaczyłem w jej oczach coś mrocznego i strasznego, co przede mną ukrywała. Jednak po chwili uśmiechnęła się serdecznie
- Przecież to twój świat, Borysie - powiedziała spokojnie. - Po prostu żyję tak jak ty, zaprzyjaźniam się z twoimi znajomymi i cieszę się beztroską. Ty tak robisz i podobno ja teraz też mam tak żyć - oświadczyła i odsunęła się ode mnie o krok.
Nie mogłem uwierzyć własnym uszom.
- Zupełnie straciłaś kontrolę - powiedziałem nieco ciszej. Nie podobało mi się to, co widziałem, nie podobało mi się, w kogo zmieniała się dziewczyna, w której, jak sądziłem, byłem zakochany. Ale gdy nad tym się zastanowić... To, co robiła i jak to robiła - dokładnie tak samo zachowywałem się, zanim ją poznałem. Ja ją wciągnąłem w to wszystko, to moja wina. To z mojej winy robiła sobie krzywdę.
W pewien sposób zamieniliśmy się rolami. Pojawiła się i wyciągnęła mnie z ciemnej dziury, w której siedziałem, ale ostatecznie wylądowała na moim miejscu.
CZYTASZ
Moja wina Santia x Borys
FanfictionŚwiat siedemnastoletniej Santii wywraca się do góry nogami. Zostaje zmuszona do przeprowadzki z Los Angeles do Warszawy. Ma zamieszkać z nowym mężem matki, milionerem i jego dorosłym synem Borysem.