🌺Prolog🌺

893 17 6
                                    

- Daj mi spokój! - Santia próbowała mnie wyminąć i wyjść z pokoju. Złapałem ją za ramiona i zmusiłem, żeby na mnie spojrzała.

- Możesz mi wyjaśnić, co się z tobą, do diabła dzieje? - spytałem wściekły

               Spojrzała na mnie i zobaczyłem w jej oczach coś mrocznego i strasznego, co przede mną ukrywała. Jednak po chwili uśmiechnęła się serdecznie

 - Przecież to twój świat, Borysie - powiedziała spokojnie. - Po prostu żyję tak jak ty, zaprzyjaźniam się z twoimi znajomymi i cieszę się beztroską. Ty tak robisz i podobno ja teraz też mam tak żyć - oświadczyła i odsunęła się ode mnie o krok.

         Nie mogłem uwierzyć własnym uszom.

- Zupełnie straciłaś kontrolę - powiedziałem nieco ciszej. Nie podobało mi się to, co widziałem, nie podobało mi się, w kogo zmieniała się dziewczyna, w której, jak sądziłem, byłem zakochany. Ale gdy nad tym się zastanowić... To, co robiła i jak to robiła - dokładnie tak samo zachowywałem się, zanim ją poznałem. Ja ją wciągnąłem w to wszystko, to moja wina. To z mojej winy robiła sobie krzywdę.

 W pewien sposób zamieniliśmy się rolami. Pojawiła się i wyciągnęła mnie z ciemnej dziury, w której siedziałem, ale ostatecznie wylądowała na moim miejscu.

Moja wina Santia x BorysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz