złoty motyl w zieleni

48 3 0
                                    

Wendy wiedziała, że Liz i Caroline potrzebują pomocy. Nie obeszłoby się jednak bez zahipnotyzowania starszej Forbes. Mimo to Millrace postanowiła porozmawiać z panią szeryf. Weszła do piwnicy, w której znajdowała się cela.

- Dzień dobry pani ... - chciała jak najłagodniej przeprowadzić tę rozmowę. Nie doczekała się odzewu więc się powoli zbliżyła do kobiety. Ta się na to odsunęła. - Spokojnie nic pani nie zrobię. Ja... pokażę pani moje wspomnienie. Coś co po części zmieniło moje życie... - chwyciła ją za dłoń. Czarne żyły przeszły przez ręce obu kobiet. Wendy zamknęła oczy i skupiła się na tym co chciała pokazać. Kiedy białowłosa otworzyła oczy napotkała wzrok Elizabeth.

- Wendy... - jej imię ledwo przeszło kobiecie przez gardło.

- Spokojnie.. pogodziłam się z tym.., ale niech pani tego jej nie robi.. Ona..ona nie zasłużyła na to...

↤      ↦

Millrace chodziła z wyraźnym zmęczeniem co potwierdzały cienie pod oczami. Po wizycie w pensjonacie udała się do posiadłości Lockwood'ów pomóc w przygotowaniach do balu maskowego, które nawet lubiła. Niemiała wcześniej okazji na nim być, więc było to coś jak miała nadzieję lepsze niż zamartwianie się. Codziennie rano i wieczorem chodziła w odwiedziny do Negan'a. Kiedy wracała do domu pracowała. Uczyła się. Robiła wszystko, żeby nie zwariować. Nie dałaby rady ciągnąć jeszcze etatu w barze więc z niego zrezygnowała już dawno temu. Razem ze Stefanem wyciągali i polerowali kieliszki do szampana i wina.

- Czy wszystko w porządku ? - zapytał zmartwiony Salvatore swojej przyjaciółki. To jak bardzo wydawała mu się zmęczona, wręcz go przerażało.

- Niezbyt.. - przyznała mimo iż nie lubiła martwić innych samą sobą. - Źle sypiam, martwię się niepotrzebnie i ostatnio mam dużo pracy.

- Może powinnaś odpocząć ? Chociaż trochę. - zasugerował delikatnie.

- Nie o to chodzi Stefan. Odpocznę kiedy nasze życie się trochę uspokoi i będziemy mieli pewność, że wszystko jest dobrze.

- Jak Negan ? - zapytał. Wiedział, że to ciężki temat, ale miał zamiar wyciągnąć z niej jak najwięcej.

- Dobrze. Problem jest taki, że jeżeli dostanie jakiegokolwiek ataku w domu karetka nie zdąży. Dlatego jest w szpitalu, a mi chyba przeszkadza fakt, że mieszkam sama.

- Może wprowadzisz się do nas. Mamy ogrom miejsca. Będzie nam miło.

- To z pewnością. Damon będzie mnie wkurzał jeszcze więcej niż zwykle. Nie ma mowy.

- Racja... to może – zaczął podając jej kieliszek z kartonu. - Przygarnij żywe zwierzątko..

- To jest... to nie jest głupi pomysł... - powiedziała i się uśmiechnęła.

- W końcu.. - sam się uśmiechnął.

- Co ?

- Uśmiechnęłaś się... - policzki jej delikatnie spąsowiały. Obok nich po chwili przeszedł Mason niosąc jakiś karton.

- Hej Stefan, Wendy... - dziewczyna miała go ochotę rozszarpać. Przez niego nie mogła być przy ważnej dla niej osobie kiedy ta tego potrzebowała.

- Hej Mason. - odpowiedział mu wampir. Białowłosa nie miała najmniejszego zamiaru tego robić.

- Nie spodziewałem się was dzisiaj tutaj. Ani nigdy i nigdzie więcej. - szyderstwo wręcz wyciekało z jego ust.

- Tak wiesz, mieliśmy wypadek, ale już dobrze. - wtedy wilkołak do nich podszedł.

- Co zrobiliście szeryf Forbes ? - zapytał.

tylko tyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz