czerwona biel

34 4 0
                                    


- Że słucham ?! - kiedy Wendy Millrace usłyszała o planie swoich przyjaciół, w którym planują zabić Klausa załamała ręce. Pomijając fakt, że wcale nie chciała go zabujać, to uważała, że nikt tam nie myśli kilka kroków na przód. - Myślę...

- Ciebie w tym planie nie ma. - od razu powiedział Damon.

- Wendy... - zaczęła Elena. - Damon chciał powiedzieć, że nie chcemy wywierać na tobie jakiejkolwiek presji, więc postanowiliśmy w ten a nie inny sposób. Rozumiesz ? - zapytała troskliwie.

- Tak i doceniam, ale czy...

- Och proszę cię. - Damon był trochę wkurzony. - Wszyscy tutaj doskonale wiemy, że gdybyś miała wybór zabić jego lub nas to nie potrafiłabyś wybrać. Mimo iż to Elena jest dla ciebie jak siostra, a on chce..

- Masz rację Damon. - przerwała mu. -  Zbyt szybko się przywiązuję. I dobrze wiem, że to moja wielka wada, ale jak chcecie dać dowód Klausowi, że Mikael nie żyje. - wytłumaczyła po części swoje stanowisko. - Bez dowodu nie macie co nawet startować. - machnęła na nich ręką.

- Dlatego będzie potrzebny ktoś z zewnątrz. - Millrace obejrzała się za siebie i zobaczyła mężczyznę w średnim wieku, ubranego w garnitur. Wyciągnął szmatkę i odwinął jej część ukazując sztylet. - Dziewczyna ma rację bez dowodu nie macie szans na wygraną.

- Nie znamy się. - zbliżyła się do Mikaela. - Jestem Wendy Millrace. - wystawiła dłoń w jego stronę i czekała aż on zrobi to samo. Ku zdziwieniu innych właśnie tak się stało.

- Mikael. - uważnie się jej przyglądał. - Szkoda, że nie jesteś z nami. Wygrana byłaby pewna. Powinniście brać z niej przykład. Jako jedyna zachowuje kulturę.

- Ha... ciesz się, że jestem neutralna i nie gram przeciwko tobie. - zmieniła swoje oczu i wzmocniła uścisk. Czarne białka oczu i niebieskie tęczówki. Mikael musiał przyznać, że robiły wrażenie. - Pamiętaj, że jeden zły ruch i będziesz rozerwany na strzępy. - to było ostrzeżenie, którego nie mógł zignorować. Zanim jednak puściła jego dłoń zrobiła szybki ruch, który jak miała nadzieję był dobry. Przekazała mu urywek wspomnień. Kilka tak dla zasady, które pokazywały, że jeśli spróbuje skrzywdzić kogokolwiek to będzie z nim źle, jeśli ją zaatakuje to prawdopodobnie tego nie przeżyje.

- Jesteś odważna. W dodatku silna. Odnalazłabyś się kiedyś. - pierwszy raz Mikael musiał przyznać sam przed sobą że istota przed nim jest lepsza. - Dobrze, więc. - podszedł do sztyletu i zanurzył go w popiole z białego dębu. - Wampir po przebiciu sztyletem pierwotnego umiera, więc, którejś z was przypadnie to zadanie. - wystawił dłoń z sztyletem, na który Elena popatrzyła bardzo niepewnie.

- Och, daj mi to. - Wendy przejęła sztylet i przewróciła oczami. - Tak właściwie to nawet zabawne. Nadprzyrodzone rzeczy powinny mi szkodzić. - patrzyła wtedy na Damona, Elenę, i Stefana, którzy tam obecnie przebywali. Obróciła się tak szybko i zwinnie, że nikt nie zauważył kiedy wbiła sztylet w serce wampira, a ten padł na ziemię. Uśmiechnęła się do siebie. - Iście irytujący i bardzo staroświecki.

- I to ja niby jestem bez człowieczeństwa ? - zapytał rozbawiony Salvatore.

- Chcesz być następny ? Pamiętaj, że jeden zły ruch i się nie zawaham - kiedy wypowiadała te słowa miała szeroki uśmiech na twarzy. - Nie wiem czemu, ale nie ufam mu. Uważajcie na niego. - właśnie miała zamiar wyjść, ale zatrzymał ją Damon.

- Słuchaj ja... wiem, że..

- Chcesz żeby Elena była bezpieczna bo ją kochasz i oma zawsze będzie na pierwszym miejscu, a ja to w pełni rozumiem i szanuję.

tylko tyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz