naleśniki

34 4 0
                                    

Teenessee. Właśnie tam się zatrzymali. Była noc. Podobno Ray Sutton raz w miesiącu pojawia się w jednym z tamtejszych mieszkań. Wendy Millrace, nomad i piękna białowłosa. Siedziała właśnie na miejscu kierowcy i czekała aż Klaus i Stefan wrócą. Mieli wydobyć informacje gdzie znajduje się wilkołak. Odkąd Stefan i Wendy opuścili Mystic Falls minęło sporo czasu. Hybryda i wampir rozsiewali skromnie mówiąc terror w trakcie ich ponad dwu miesięcznych poszukiwań. Przez ten czas zarówno Wendy jak i Klaus zdążyli się nawzajem poznać. Białowłosej właściwie nie przeszkadzało towarzystwo hybrydy. Mimo iż często go denerwowała, a robiła to celowo w większości wypadków, to nigdy nie podniósł na nią ręki, ani jej nie skrzyczał. Bawiły go jej podchody. On też nie próżnował. Starał się irytować ją na każdym kroku co opanował niemal do perfekcji. Po pierwszych tygodniach Millrace zauważyła, że nawet jej się to podoba co ją przerażało, ale i fascynowało. Nigdy się tak nie czuła. Postanowiła sobie, że będzie iść przed siebie tak jak podpowiada jej serce. Niklaus z kolei cieszył się z towarzystwa, które nie ocenia książki po okładce. Nie miał zamiaru tego nikomu przyznać, ale bardzo ją polubił. Nie pozwoliłby żeby ktoś inny miał przebywać przy niej. Był zwyczajnie zazdrosny. Co wiedział jednak wciąż nie mógł tego pokazać. Cała Wendy mu się zwyczajnie podobała. Dziewczyna miała opartą głowę o kierownicę. Była trochę zmęczona i głodna. Ostatnim razem zatrzymali się przedwczoraj wieczorem. W większości to Wendy prowadziła co jej nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Wtedy pozostała dwójka nie miała nic do gadania w kwestii muzyki. Trzeba było jednak jej przyznać, że zawsze wybierała coś co przypadnie wszystkim do gustu. Podniosła się gwałtownie kiedy na miejsce pasażera ktoś wsiadł i zatrzasnął za sobą drzwi.

- Spokojnie cukiereczku. To tylko ja. - zaśmiał się. Oddała słabo uśmiech.

- Gdzie Stefan ? - zapytała i oparła ręce na kierownicy.

- Stefan je kolację. - spojrzała na niego zmrużonymi oczami. - Och cukiereczku, jeszcze się nie przyzwyczaiłaś ? - zapytał przewracając jednocześnie oczami.

- Mam gdzieś kogo zabijacie dopóki to nie jest nikt na kim mi zależy. Po prostu ... - nie dokończyła, ponieważ przerwał im dźwięk burczenia brzucha dziewiętnastolatki. Odwróciła twarz w stronę okna, a w jego odbiciu zobaczyła jak Klaus podśmiewa się pod nosem.

- Masz szczęście cukiereczku. Tulley przy granicy Bar Southern Comfort przy drodze 41. Podobno tam go znajdziemy.

- Stawiasz mi pyszny obiad i deser na poprawę humoru. - uśmiechnęła się zadziornie w jego stronę. - Módl się żeby było dobre.

- Dla ciebie wszystko cukiereczku. - tym razem dosadnie usłyszała jego sarkazm.

- Nie podoba ci się moje towarzystwo ? - zaśmiała się.

- Wręcz przeciwnie. Stefan czasami przynudza. - jak na zawołanie wampir właśnie wsiadł do samochodu na tylne siedzenia. Oboje spojrzeli na siebie potem na wampira. - Rozumiesz ?

- Nie. - widział, że mówiła to z uśmiechem jednak teraz skupiła się na drodze. - No panowie. Czeka nas kilka godzin jazdy. Więcej entuzjazmu. - zmieniła piosenkę w radiu i nuciła co jakiś czas pod nosem.

↢   ↣

Podjechała pod wskazane miejsce. Zaparkowała na parkingu. Wysiedli z samochodu. Nie weszli jednak od razu do Southern Comfort. 

- Sprawdzisz czy tam jest . - orzekł Klaus patrząc na białowłosą. - Pobajerujesz go trochę i upewnisz się, że to on. - uśmiechnął się do niej pokazując, że nie wierzy sobie poradzi.

- I czego cieszysz michę ? - zdenerwowała się trochę. - Nie możesz po prostu podejść i zapytać ? - zapytała trochę zrezygnowana.

- Oj cukiereczku wystarczy powiedzieć, że się boisz i nie masz doświadczenia. - zaszydził z niej co ją rozjuszyło.

tylko tyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz