WYBACZAM CI...

61 3 0
                                    

Jak zawsze Wendy wstawała wcześnie żeby pomóc dziadkowi, przygotować sobie lunch i obiad, który później tylko odgrzeje. Na samym końcu ogarniała siebie. Stała właśnie w łazience zakładając soczewki. I właśnie wtedy zadzwonił dzwonek. Dziewczyna spojrzała na otwarte okno, na którym siedział kruk. Stefan..!! Stefan..!!

-Wejdź Stefan. Jestem na górze . - powiedziała, wiedząc, że zapewne ją słyszy. Kiedy schyliła się po następną soczewkę na umywalkę skapnęła kropla krwi. Wendy uniosła głowę, a z jej nosa ciekła ciemna krew. Szybko włożyła drugą soczewkę i zabrała się za tamowanie krwotoku. Salvatore wyczuwając krew przyspieszył kroku i gwałtownie otworzył drzwi.

-Matko, Wendy co się stało ? - zapytał Stefan wyraźnie zmartwiony i przejęty. Szybko do niej podszedł chwytając wiszący ręcznik obok kranu i przyłożył go do nosa przyjaciółki.

-Spokojnie to nic.

-Nie widzisz siebie. Zbladłaś jak nie wiem co i wyglądasz jak trup. Krew ci leci z nosa jak z wodospadu, a ja .... - zatrzymał się na chwilę. Nie czuł żądzy krwi. Nie miał potrzeby napicia się jej pomimo iż miał ją na rękach. Wręcz odbierało mu ochotę na picie jej.

-Nie będziesz chciał jej pić. - białowłosa jakby czytała mu w myślach. - Jestem istotą nadprzyrodzoną, ale połączoną z naturą, ty jesteś przeciwieństwem to dlatego.

-To nadal nie wyjaśnia dlaczego masz krwotok. Może usiądź. - jak powiedział tak zrobiła. Usiadła na brzegu wanny nadal trzymając ręcznik przy nosie.

-Spokojnie Stefan. Wczoraj wrona zabrała Damon'owi twój pierścień pamiętasz ?

-Tak, ale co w związku z tym – przykucnął przed nią – Daj może już przestało. - zabrał od niej ręcznik i rzeczywiście przestało. - Przestało.

-Uff to dobrze. Nie mam zamiaru spóźnić się do szkoły. - podeszła do umywalki. Obmyła twarz i wyszła, a Stefan za nią. Zeszli na dół.

-Żartujesz powinnaś zostać w domu. I dokończ co miałaś powiedzieć.

-Oh no tak. Do tego co zrobiłam korzystam z mojej energii życiowej. I tak jakby to było trochę za dużo dla mojego organizmu.

-Zostań w domu bo zejdziesz.

-Spokojnie Stefan ja na......

-Mówisz to już drugi raz, a mnie to zdecydowanie nie uspokaja.

-Posłuchaj to nie pierwszy i na pewno nie ostatni raz kiedy się tak dzieje. Uwierz lub nie, ale gorsze rzeczy mi się przytrafiały. No więc gotowy na karaoke ? - zaśmiała się słodko.

-Będę cię mieć na oku.

-Elena może być przypadkiem zazdrosna. - znowu się zaśmiała.

-Jesteś niemożliwa .... - miał rację. Jedyna w swoim rodzaju tak jak wszyscy uważali.

↞   ↠

Kolacja w domu Eleny wydawała się dobrym pomysłem. Mimo wszystko Wendy miała ambiwalentne uczucia co do tego. Jednak jak to ona oczywiście musiała z czymś przyjść, upiekła ulubione ciasto Bonnie kiedy młoda Gilbert opowiedziała jej jakie obawy ma Bennett co do Stefana. Millrace coraz bardziej starała się przekonać Stefana żeby ten jej powiedział o wszystkim. Siedziały w kuchni a Elena wykładała gotowe jedzenie do półmiska.

-Było mówić to bym coś ugotowała. - powiedziała białowłosa.

-I tak już niepotrzebnie przyniosłaś ciasto. Nie musiałaś. - powiedziała Elena.

-Obie dobrze wiemy, że liczyłaś na to, że przyniesie coś ze sobą. - zaśmiała się Bennett.

-Dobra przyznaje. - wszystkie się na to zaśmiały.

tylko tyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz