zieleń Lanzarote

34 3 0
                                    



Jechali samochodem, który prowadził Damon tylko w sobie znanym kierunku. Obie dziewczyny spały. Elena leżała na tylnych siedzeniach, a Wendy siedziała z nogami podkulonymi na siedzeniu. Jej spokojny sen został zakłócony. Koszmar spowodował, że zaczęła szybciej oddychać. Gwałtownie odsunęła głowę od szyby i zdjęła stopy z siedzenia. Syknęła kiedy nogi dotknęły podłoża. Dopiero teraz ranne stopy spowodowały ból.

- Co jest ? - zapytał Damon.

- Nic. Zwykły koszmar.

- Nie o to pytam. Czuję krew. - na początku patrzyła na niego nie rozumiejąc. Po chwili poczuła jak jej skarpetki stają się mokre. Bandaże przeciekły. Nie za bardzo wiedziała co powinna mu powiedzieć.

- To nic takiego. - Millrace spojrzała za okno. Nadal było ciemno. - Ile spałam ?

- Nie całe dwie godziny. - przez dłuższą chwilę trwała między nimi totalna cisza.

- Mam zwidy. - powiedziała dziewczyna. - I paranoje. Jestem tym zmęczona Damon.

- Co widzisz ?

- Kilka godzin temu widziałam to po raz pierwszy. Nie wiem czym to jest. To była bestia. Wielkie czerwone ślepia wpatrywały się we mnie z chęcią mordu. - mówiła mechanicznie.

- Myślę, że jesteś przemęczona śnieżynko.

- Nie Damon. Myślę, że to wiadomość. Problem w tym, że ja nie mam ochoty wiedzieć z czym się ona wiąże.

- Od kogo ?

- Przodków.

- Czyli wy też macie popaprańców jak czarownice ?

- Nie. Nasi nie wtrącają się w sprawy żywych. Kiedy chcą przekazać wiadomość robią to dość dosadnie. Szkoda tylko, że w taki, a nie inny sposób.

- Bałaś się. To dlatego byłaś taka. - stwierdził gładko.

- Ja się nadal boje. Nie wiem, od których przodków jest ta wiadomość. Mogą to być pierwsi ludzie, albo ci żyjący dwa czy też tysiąc lat temu. Może to być mój ojciec, albo inny czło.... po prostu przodek. - Salvatore zauważył, że to wzmianka o ojcu sprawiła, że przygasła.

- Wiesz jak umarliśmy. Nie wiesz kto nas zabił.

- Stefan nigdy nie chciał mi powiedzieć.

- Ojciec nas postrzelił kiedy próbowaliśmy ocalić Katherine. - dziewczyna chciała podkulić nogi, jednak stwierdziła, że może się skończyć poplamieniem siedzenia.

- Przykro mi. - powiedziała ze skruchą. - Ja..... Mój tata...... nienawidzę go. - powiedziała. Spojrzała mu na chwilę w oczy. Widział ból. Wiedział, że nawet on nie doznał nigdy takiego bólu. Widział to w jej oczach.

- Ojcowie to dupki. - Millrace popatrzyła na niego unosząc brew. - W większości.

- Chyba się z tobą zgodzę.

- Czym sobie zasłużyłem ?

- Rola pana pocieszyciela w twoim wydaniu jest bardzo zabawna. - parsknęła.

- Ha ha bardzo śmieszne. - chciał zadać tak wiele pytań. Ona mogła się o nim dowiedzieć więcej niżeli by chciał. Duch, który żył w jego czasach i bang. Historia z jego życia spisana. - Wiesz jakoś nie wspominasz o rodzicach. Nawet Elena więcej o nich mówi.

- Nie żyją oboje. Tak jak trójka moich braci. Wszyscy zamordowani. Później umarła babcia. Miała... - musiała przełknąć ślinę żeby to powiedzieć. Ciężko jej było mówić o ukochanej babci, która była dla niej niczym mama, najlepsza przyjaciółka i wzór do naśladowania. - Miała wypadek trochę ponad dwa lata temu. Uderzył w nią na skrzyżowaniu jakiś pijany gnojek. Zmarła dopiero w szpitalu. Wszystko było dobrze. - później zaśmiała się gorzko. - Dopóki pierwszy raz nie wstała. - nigdy raczej o tym nie mówiła. To był ciężki temat. - W wyniku obrażeń jej dostała nagłego krwotoku wewnętrznego. Umarła w kilka sekund.

tylko tyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz