nienawiść w miłości

37 4 0
                                    


Klaus wciąż leżał przypięty pasami, a Rebekah zwijała się z bólu i była przerażona faktem, że jest połączona umysłem z bratem. Genevieve bawiła się nimi pokazując coraz to nowe wspomnienia z przed lat. 

- Skończ z tymi kłamstwami ! - krzyknął. Jedna łza była widoczna po lewej stronie jego twarzy.

- Nie obwiniaj posłańca. Podświadomie to czułeś.  Albo chociażby podejrzewałeś.  Twój ojciec przybył w tysiąc dziewięć set dziewiętnastym roku do Nowego Orleanu, aby cię zabić. Nie mam racji ? Miasto spłonęło, a jemu prawie się to udało. - pierwotny podniósł się do siadu i powiedział z wyraźną grozą.

- Moje rodzeństwo i ja na przestrzeni wieków wyrządziło sobie wiele zła, ale Rebekah nigdy nie sprowadziłaby ojca. Niezależnie jak bardzo wściekła by była.

- Miło, że w to wierzysz. Wierzysz w nią. Kiedy jednak skończymy, zmienisz zdanie diametralnie. Gotów na więcej dowodów. - chwyciła go za ramię i pokazała kolejne ze wspomnień. - Co widzisz ?

- Sztylet mojego ojca. Zaginął kiedy byłem dzieckiem. Skatował mnie za to niemalże na śmierć. Uważał, że to ja go ukradłem, a Rebekah była dla mnie wtedy niezwykle miła. Powinienem był się domyślić, że to była ona. Nigdy nie mogła pojąc, że broń nie jest dla dziewczynek.  - czarownica pokazała mu wspomnienie, w którym na prośbę blondynki wysłała wiadomość Mikaelowi o lokalizacji rodzeństwa. - Moja siostra. - powiedział Klaus z widocznym zawodem i bólem. Rebekah. Rebekah!! - krzyknął rozzłoszczony. Po tym Genevieve pokazała Klausowi jak umarła. Rebekah zaraziła ją panującą w tamtym czasie chorobą.

- Przykro mi wiem jak to boli. - mówiła czarownica, a w mężczyźnie tymczasem rósł gniew. - Ciężko jest patrzeć na to i widzieć co zrobiła. Jaka naprawdę ona jest. Ale musiałeś się o tym dowiedzieć. Musiałeś to zobaczyć. Żebyś mógł się zemścić. Razem ze mną. - podpuszczała go rudowłosa. Podwinęła rękaw i przyłożyła nadgarstek do jego ust. - Proszę, śmiało pij. Musisz nabrać sił na to co teraz się stanie. - Klaus wbił się kłami w nadgarstek i wypił kilka głębokich łyków krwi, po czym się oderwał od ręki kobiety. Genevieve wzięła do rąk sztylet papa Tunde i zaczęła rozpinać pasy przytrzymujące hybrydę. Kiedy już to zrobiła zwróciła rękojeść sztyletu w stronę Mikaelsona. Ten z wampirzą szybkością wstał i przyłożył go do jej gardła. Powoli go jednak opuścił.

- Gdzie jest białowłosa kobieta ? - zapytał. Mimo iż był wściekły na siostrę to nadal miał z tyłu głowy fakt, że wiedźmy mają też Wendy.

- Nie wiem. Wiem tylko tyle, że Bastianna ją ma. - po tych słowach mężczyzna wyszedł i szybkim krokiem wyszedł, żeby znaleźć siostrę.

- Rebekah!! -  w końcu odnalazł siostrę na jednym z korytarzy. Pogryzioną, potarganą i zmęczoną.

- Nik. Nik to nie jest prawda. - mówiła wystraszona.

- Chciałbym ci wierzyć siostro, ale twoja twarz mówi mi co innego. Wtedy blondynka zaczęła uciekać kulejąc jednocześnie na jedną nogę.

- Nie uda ci się przede mną ukryć Rebekah ! Nie uciekniesz. To koniec. - powiedział podążając śladem wampirzycy. Po całym szpitalu dało się jedynie słyszeć wściekłe nawoływanie Klausa. Rebekah wbiegła do pomieszczenia przy piwnicach. Przystanęła nie mając chwilowo drogi ucieczki. Za sobą usłyszała dźwięk kroków, które odbijały się od drewnianych schodów. - Zmęczona uciekaniem ?

- Wiem, że lubisz pościgi. Nie odbiorę ci tej przyjemności. - wyraźne zmęczenie i brak sił dało się łatwo zauważyć u pierwotnej.

- Jest też wiele innych uciech. Nie wbiję ci sztyletu, ale będziesz o to błagała. Wierz mi siostro kara będzie o wiele mniej litościwa.  Jak właściwie opisać działanie tego  oto dzieła ?

tylko tyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz