Pogrzeb ? Nie dało się tego nazwać pogrzebem. Była tylko ona. Jako jedyna z rodziny się ostała. Wendy Millrace jako ostatnia z swojej linii krwi. Bracia nie żyją. Ojciec nie żyje. I ostatni mężczyzna z Millrace'ów nie żyje. Nie miała już nikogo. Kiedy stała przed grobem to niezbyt to do niej dochodziło. Miała nadzieję, że to tylko jej kolejny koszmar i zaraz się z niego obudzi. Nic podobnego się nie stało. Zgodnie z obietnicą pochowała dziadka wraz z babcią. W Polsce. Musiała spełnić jego ostatnią wolę, o której staruszek bardzo często jej mówił. Obłożyła wręcz ich grób ich ulubionymi kwiatami. Pomimo iż to zazwyczaj białe kwiaty dawało się na grobach zmarłych to Wendy wiedziała, że jej dziadkowie uwielbiali kolorowe lilie. Wielo kolorowe kwiaty wyróżniały się na tle innych nagrobków. Nie przejmowała się tym jednak. To była tylko i wyłącznie jej sprawa jak będzie wyglądał grób. Została w Polsce niecały miesiąc. Potrzebowała choć trochę oswoić się z sytuacją. Mimo iż było jej ciężko to starała się jak mogła żeby nie zawalić szkoły i możliwości na dobre studia. Postanowiła odciąć się całkowicie od jej przyjaciół. Wiedziała, że by jej nie odrzucili. Wiedziała, że znalazła by u nich wsparcie jednak nie potrafiła im spojrzeć w oczy. To było zbyt trudne.
↞ ↠
Od prawie pięciu miesięcy studiowała i pracowała w Nowym Orleanie. To jej rodzinne miasto, w którym przeżyła prawdziwy horror. Przyjemne wspomnienia z braćmi ją tu przywiodły. Nie miała najmniejszego zamiaru nawet chociażby patrzeć na dawny rodzinny dom. Wynajęła mieszkanie niedaleko kawiarni, w której pracowała. Wybór studiów i miejsca nie był przypadkowy. Wybrała studia w Nowym Orleanie na architekturze, ponieważ na tym samym uniwersytecie studiował jej dziadek. Uznawała, że będzie to jedyna taka możliwość żeby chociaż po części mu to wynagrodzić. Mimo iż nie miał jej tego za złe to jej własne wyrzuty sumienia by ją zjadły. Starała się mogła żeby niczego nie zawalić. Jej życie diametralnie się zmieniło. Było to po niej bardzo widać. Wychudła, cienie pod oczami pokazywały wyraźne zmęczenie, usta, które na obecną chwilę tak rzadko można było zobaczyć w szczerym uśmiechu i te cudowne oczy, których kolor tęczówek jakby zblakł. Bardzo się starała trwać, jednak duża ilość stresu i ostatnie wydarzenia znacznie ją przytłoczyły.
↞ ↠
Kiedy przyjechała do Nowego Orleanu nie spodziewała się poznać tak zwanego "króla miasta". Marcel Gerard. Ponad pięćset letni wampir. Wendy poznała go kiedy przybył do kawiarni, w której znalazła pracę. Chciał ją sprawdzić, ponieważ wydawała mu się dziwna i inna niż zwykli ludzie. Kiedy poznał prawdę o niej, co nie było trudne ze względu na jej szczerość, stali się bardzo dobrymi przyjaciółmi, którzy często rozmawiali razem przy herbacie i cieście, które białowłosa chętnie robiła. Marcel podziwiał ją za tę siłę jaką czasami emanowała, jednak bawił go jej talent. Niejednokrotnie mu pomogła dając zwykłą radę przy wieczornej herbacie. Najczęściej doradzała mu w sprawie Daviny. Mimo iż prawie dwudziestoletnia kobieta jej nigdy na oczy nie widziała, to pamiętała siebie w wieku szesnastu lat, jak i również jej przyjaciół. Bardzo nie podobało jej się to w jaki sposób są traktowane tu czarownice. Uważała, że w końcu się one zemszczą, zwłaszcza, że znała z autopsji fakt o ich umiejętnościach manipulacji. Przestrzegałą go niejednokrotnie. Wampir jednak uważał, że dzięki Davinie nie ma sie czego obawiać. Białowłosa więc wiecej nie protestowała. Marcel niejednokrotnie próbował przekonać dziewczynę do jakiejkolwiek rozmowy o rodzinie czy przeszłości, jednak u Wendy powstała blokada, której nie potrafiła przłamać. To nie było tak, że nie mówiła nic. Bo mówiła. Jednak zgrabnie omijała tematy dotyczące chociażby Mikaelsonów, lub szczegółów śmierci dziadka, rodziców i braci.
↞ ↠
Jeżeli chodzi o rodzinę Mikaelson, to dziewczynie bardzo ich brakowało. Kola, który ją rozbawiał, i pomimo iż znali się krótko to złapali świetny kontakt. Rebekah, która okazała się najcudowniejszą na świecie przyjaciółką. Mogły rozmawiać o wszystkim. Teraz Wendy nie miała komu się wygadać, a Marcel nie nadawał się do rozmów o niektórych sprawach. Elijah, który dla dziewczyny był starszym bratem okazał się bardziej potrzebny niż by się wydawało. Nie mogła jednak tak po prostu zadzwonić i powiedzieć proszę przyjedź. Ciężko jej było chociażby żeby napisać zwłaszcza, że nikomu nie powiedziała, że wyjeżdża. Jeżeli chodzi o Klausa, to była i jest dla niej katorga. Jej miłość do niego była ogromna, a ona sama nie potrafiła sobie poradzić z faktem, że możliwe, że go nie zobaczy i nie powie mu co tak naprawdę czuje. Tęsknota jaką za nim czuła była naprawdę bardzo dużo. Było widać po dziewczynie, że tęskni za kimś i nie był to jedynie jej dziadek. Marcel nie próbował wybadać o co chodzi widząc jakie to dla niej trudne. Starał się jedynie pilnować jej w sprawie jej zdrowia. Nie zawsze mógł jednak kiedy miał ku temu okazję to jawnie z tego korzystał.
CZYTASZ
tylko ty
Romansadobre serce to jej nieodłączna część dbanie o rodzinę i przyjaciół nie danie się swojej przeszłości Wendy Millrace idzie przez życie mówiąc, że pisanie własnej historii to najlepsze dzieło naszego życia.