Rebekah i Wendy na prośbę Elijah zabrały ciężarną wikołaczycę na plantację ze względów bezpieczeństwa. Białowłosa zatrzymała samochód tuż przed wejściem do willi. Kiedy wysiadły blondynka od razu zaczęła rozmowę.
- Myślałam, że będzie cię trzeba tu ciągnąć na siłę. - Millrace przytaknęła pierwotnej.
- Wiem, że chodzi o dobro dziecka i moje.
- Pamiętaj Hay, że jesteśmy po twojej stronie. - powiedziała Wendy.
- Dziś jest pełnia.
- No i co z tego ? W ciąży się nie przemienisz.
- Tak wiem. Chciałam zaprosić parę osób. - Haeley spojrzała na dziewczyny trochę jakby zaczęła wyrażać jakąś prośbę.
- Oczywiście. Wszystkie wilkołaki będą dziś biegać po czterech łapach, a twój klan zmieni się w..
- Ludzi. - dokończyła za pierwotną Marshall. - To będzie trwało tylko kilka godzin. Następny raz będzie dopiero przy następnej pełni. Prosiłam Josha żeby przekazał im zaproszenie.
- To Josh jeszcze żyje ? - zapytała zadowolona blondynka. - Nieźle lubię takie historie. - wtedy z domu wyszedł jakiś facet z wózkiem do transportu skrzynek. - Kto to do cholery jest ?
- Przywiózł pan piwo ? - Haeley zapytała nieco speszona.
- Yep. - przytaknął jej.
- Cóż widzę, że nie miałaś w planach pytać mnie o zdanie w kwestii imprezy. - oburzyła się trochę wampirzyca.
- Mam być bezpieczna i rozumiem to, dam się zamknąć w szklanej wierzy. Chciałabym jednak w dzisiejszy wieczór spotkać się z rodziną. Możecie więc iść kazać mi iść do swojego pokoju lub.. pomóc mi urządzić fajną imprezkę. - uśmiechnęła się zawadiacko wiedząc, że Rebekah lubi dobre imprezy.
- Idę do kuchni. - powiedziała białowłosa i ruszyła do domu. Odwróciła się tylko do dziewczyn i dodała. - Impreza bez dobrego jedzenia to nie impreza prawda ? - uśmiechnęła się przy tym i usłyszała tylko śmiech dwójki przyjaciółek. Rozejrzała się uważnie po kuchni i dość szybko wpadła na pomysł co zrobi. Zakasała rękawy ciesząc się, że znowu porobi coś w kuchni. Dość dawno robiła jedzenie na większą skalę więc jej się to podobało. Zwłaszcza robienie deseru.
↢ ↣
Wieczór dla Wendy nadszedł dość szybko. Miło spędzała czas w kuchni i wplątane pomiędzy tym rozmowy z dziewczynami. Obecnie Rebekah była z nią w kuchni i próbowała dodzwonić się do Marcela.
- Marcel, zabiję cię jeśli zaraz nie odzwonisz. - białowłosa wciąż mieszała w jednym z garnków.
- Nadal nie odbiera ?
- Jak słyszysz nie. - westchnęła przeciągle. Obydwie zwróciły swój wzrok na przybyłego mężczyznę. Obie trochę wcięło jednak blondynkę dużo bardziej. Przystojny blondyn, w samych spodniach i bardzo umięśnionym ciałem. - Oh... am przepraszam bardzo. - Wendy się tylko uśmiechnęła na to pod nosem. - Oczekiwałam więcej... futra. - Millrace widziała jak bardzo pierwotna przygląda się przybyłemu facetowi.
- Ty jesteś jedną z pierwotnych, a ty nomadem.
- Zgadza się. Mógłbyś okazać trochę więcej szacunku. Rozumiem, że do Haeley.
- Może porozmawiam z tobą ? - odpowiedział blondyn wampirzycy. Facet powoli podchodził do pierwotnej. - Jestem Oliver. Przypomnij mi swoje imię.
CZYTASZ
tylko ty
Romancedobre serce to jej nieodłączna część dbanie o rodzinę i przyjaciół nie danie się swojej przeszłości Wendy Millrace idzie przez życie mówiąc, że pisanie własnej historii to najlepsze dzieło naszego życia.