cukiereczek

42 3 0
                                    

Elijah powiedział, że wyjątkowo wybaczy Wendy, że nie chce mówić jeszcze o braciach. Chciała mu powiedzieć, ale uznała, że nie jest to odpowiednia chwila. Rozumiał to, ale chciał też się czegoś o niej dowiedzieć. Białowłosa od rana była u dziadka. Chciała spędzić z nim trochę czasu patrząc na to, że dzisiaj była pełnia. Wiele mogło się wydarzyć. Millrace nie miała zamiaru zostawiać przyjaciół mimo iż niezbyt podobał jej się pomysł z zabiciem Klausa. Wyszła ze szpitala i kiedy już chciała wsiadać do auta zadzwonił telefon. Stefan powiedział jej o tym, że Damon napoił Elenę swoją krwią. Młody Salvatore chciał, aby Elena jak najbardziej odczuła, życie jako człowiek do czasu rytuału. Dziewczyna była zła, że odebrał jej tak ważny wybór. Nie mogła jednak już nic zrobić. Dodatkowo Jenna wiedziała już o wszystkim co sprawiło, że białowłosa odetchnęła z ulgą. Miała po dziurki w nosie tajemnic. Wieczorem mieli spotkać się w pensjonacie. Wendy postanowiła wykorzystać ten czas żeby popracować. Stała na ganku swojego domu i szukała kluczy w torebce. Za sobą usłyszała jednak głos o brytyjskim akcencie.

- Ostatnim razem umknął mi fakt twoich białych włosów. - odwróciła się w stronę dźwięku, a jej serce zatrzymało się na moment. Skrzyżowała swoje błękitne oczy z tymi jego. Mężczyzna na oko dwadzieścia może dwadzieścia jeden lat, z ciemnymi blond włosami. Było widać dobrze zbudowane ciało, delikatną ale męska twarz i perłowo-białą skórę. Białowłosa zamrugała po chwili kilkakrotnie nie wiedząc co się właściwie stało. Spojrzała na niego hardo.

- Klaus. Wiesz myślę, że to sprawiedliwe. Ostatnio byłeś w ciele Ricka. - powiedziała po czym ponownie się odwróciła w celu znalezienia kluczy. Ten jednak pojawił się przed nią. Uniosła na niego wzrok. - Chcesz coś konkretnego ? Słuchaj dzisiaj jest ta przeklęta pełnia i jestem pewna, że chcesz żeby to dzisiaj odbył się chrzaniony rytuał i Elena sama zdecydowała, ale skrzywdź kogokolwiek innego, a pożałujesz. - mężczyzna od razu przycisnął ją do ściany i chwycił za gardło.

- Wyszczekana jesteś jak na kogoś kto za chwilę może zginąć. - uśmiechnął się do niej szydząc jednocześnie. Zaśmiała się. Nie koniecznie spodziewał się takiej reakcji.

- Więc zabij. Niezbyt twórcze z twojej strony. Już tak wiele razy słyszałam takie groźby. Robią się nudne. - była zdeterminowana. Nie wiedzieć czemu mu zaimponowała. Puścił ją.

- Myślę, że nasza znajomość źle się zaczęła. Klaus.

- Dodaj Mikaelson. Wendy Millrace. - podała mu dłoń. Spojrzał na nią niepewnie. Musiał być mimo wszystko czujny. - Nie gryzę. - uśmiechnęła się. Ma piękny uśmiech. Skarcił się za te myśli.

- Ja wręcz przeciwnie. Liczę iż ty i twoi kumple nie będzie próbować mi przeszkodzić. Konsekwencje mogą być nieodwracalne. - zagroził.

- Posłuchaj. Niezbyt mi leży żeby udawać, że wychodzi mi kłamanie więc pozwól, że nie odpowiem na to pytanie. - znalazła upragnione klucze. Podeszła do drzwi i od kluczyła. - Miło było cię poznać Klaus.

- Niestety, ale z wzajemnością cukiereczku. - chciała mu sparować jakąś odpowiedzią, ale wampira już nie było. Weszła do domu. Dotknęła miejsca gdzie jest serce. Ma ładny uśmiech. Wendy umiała rozpoznać fałszywy uśmiech od prawdziwego. Klaus tylko raz uśmiechnął się do niej prawdziwie. Była nieco zdezorientowana. Nie rozumiała co się przed chwilą stało. Klaus po spotkaniu z Wendy Millrace poczuł to co ostatnio z kilkakrotnie większą siłą. Jedno musiał przyznać. Kobieta była piękna. Mimo białych włosów to piękne oczy koloru błękitu oceanu najbardziej przykuły jego uwagę. No i ten uśmiech. Tylko jeden szczery spośród tak wielu jakie mu posłała. Oboje nie mieli zielonego pojęcia co się dzieje.

tylko tyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz