przerośnięty kurczak

29 3 0
                                    

Tamtej nocy postanowiła zostać w posiadłości Mikaelsonów. Była już wykąpna i przebrana w piżamę siedziała w wygodnym fotelu. Uczyła się. Mimo problemów jakie stały się teraz jej codziennością uważała, że jej życie obecnie jest dobre. Mogła być z tymi na którym jej zależało. Owszem nie było to łatwe życie, ale czuła się dobrze.

- Powinnaś odpocząć. - powiedział Klaus, który opierał się o framugę jej drzwi. - Dzisiejszy dzień był ciężki. - wszedł do pomieszczenia i zamknął za sobą drzwi.

- No cóż nie zaprzeczę, ale muszę się jeszcze pouczyć. Pojutrze mam kolokwium. - odparła i zwróciła swój wzrok znad książek na niego. Mężczyzna usiadł na łóżku na przeciwko białowłosej.

- Ambicja cię nie opuszcza. - zaśmiał się krótko. Wendy zmrórzyła oczy.

- Przestań owijać w bawełnę i powiedz o co chodzi. - odłożyła książkę na stolik, który stał obok fotela. Pierwotny westchnął głęboko. 

- Chodzi o tamten wieczór. - białowłosa zrobiła się lekko zakłopotana. - Ja chciałbym...

- Przepraszam. - przeszkodziła mu zanim zdążył cokolwiek powiedzieć. -  Nakrzyczałam na ciebie, a nie miałam takiego prawa. - kiedy ją usłyszał to się zdziwił się i to dość bardzo. - Nigdy nie mówiłam nic o sobie i nie powinnam cię oceniać.

- Ja też powinienem przeprosić. - spojrzała na niego i patrzyli sobie teraz w oczy.  - Chcę żeby między nami było tak jak kiedyś. - uśmiechnął się do niej delikatnie i z lekką niezręcznością.

- Cieszę się, że nie tylko mnie brakowało dawnych na... - nie dokończyła. Zaczerwieniła się trochę na to co chciała powiedzieć. - Znaczy... ja... - spuściła swój wzrok z zażenowania. Nagle poczuła, jak Klaus założył włosy dziewczyny za ucho i spojrzał chwycił ją za policzek podnosząc głowę do góry żeby na niego spojrzała. Ich wzrok się spotkał. Pogłaskał jej policzek i patrzył w oczy, które tak bardzo uwielbiał. 

- Mnie też... - wyszeptał. Chciał zbliżyć się do niej jeszcze bardziej, ale wtedy przypomniał sobie, że nie powinien. Zniknął z wampirzą szybkością, a Wendy poczuła chłód na policzku. Podwinęła nogi do klatki piersiowej i westchnęła głęboko.  Klaus natomiast cieszył się, że wrócą do tego co było, ale nie chciał znowu przekroczyć jej granic.

↢          ↣

Przez ostatnie kilka dni wydarzyło się niewiele. Wendy zajmowała się nauką. Klaus wyjechał na chwilę do Mystic Falls, a Marcel się zapijał. Pojawił się jednak mały problem, do którego wezwali dziewczynę praktycznie od razu. Dwa ciała, które były na dziedzińcu z specyficznymi znakami na czołach. Dwa martwe wampiry. Elijah i Klaus wyglądali, na naprawdę niezadowolonych z takiego obrotu spraw. Wendy nie wiedziała czemu.  Kilka wampirów stało niedaleko nich.

- Ktoś za to zginie. - zagroził Klaus.

- Jestem za.  Chciałbym jednak wiedzieć skąd zna tę czarną magię. Miałem nadzieję już nigdy więcej nie widzieć tego znaku. - odparł pierwotny.

- Przypomina znak pewnego głupca, który kiedyś stanął przeciwko nam. Jakiś czarownik wykorzystuje dawne sztuczki.  Zrobię z nim to co z tamtym. Diego. - wspomniany wampir podszedł do niego. - Kiedy zapadnie noc zbierz wszystkie wampiry i przynieś mi głowę tego który to zrobił. Nabiję ją na pal.

- To nie będzie takie proste. Wszyscy się boją. Czarownicy od dawna nie zabijali wampirów. Zadbał o to Marcel. 

- Uciekł z podkulonym ogonem. - dopowiedział Diego'wi. Położył wampirowi rękę na ramię. - Zostałem ja.  A teraz, kto z was będzie bronił naszego domu ? Nikt nie stanie u mego boku ? Aż tak boicie się nowego zagrożenia ? Jestem zawiedziony. Sam się tym zajmę.- Wendy tylko spojrzała przelotnie na Elijah, który kiwnął jej głową i wyszła za hybrydą.

tylko tyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz