prawda w oczy kole

37 4 0
                                    

Wendy tak jak obiecała tak zrobiła. Z samego rana pojechała do Caroline i opowiadała jej o nomadach i wszystkim co mogłoby poprawić jej humor. Niestety się on pogorszył po wizycie Matt'a. Caroline wciąż nie mogła wychodzić na słońce co wykluczało ją z codziennego życia. Stefan miał poprosić Bonnie, aby zrobiła dla blondynki pierścień. Salvatore udało się namówić czarownicę. Siedzieli w pokoju Forbes. Stefan na fotelu obok okna, Caroline przy zagłówku łóżka, Millrace na jego brzegu, a Bennett stała przed łóżkiem z księgą zaklęć.

- Czyli nie mogę sobie wybrać pierścienia, który będę nosić do końca swojego życia ?

- Słuchaj, jeżeli nie chcesz żebym...

- Chce.. - odpowiedzieli jednocześnie Stefan i Wendy.

- Wyjaśnię zasady. Czarownica, która rzuca czar może go też zdjąć. Więc jeżeli skrzywdzisz jeszcze kogoś...

- Nie skrzywdzę.

- Jesteś wampirem.

- Bonnie... - dodała ostrzegawczo Wendy patrząc na przyjaciółkę znacząco.

- Taka prawda. Zabijanie to teraz część jej natury, więc jeśli kogoś zabijesz powstrzymam cię.- tym razem zwróciła się do wampirzycy.

- Bonnie powinnaś być moją przyjaciółką.. - powiedziała z wyrzutem do czarownicy.

- Nie mogę tak po prostu zignorować tego, że zabiłaś człowieka. Jeżeli chcesz żebyśmy były przyjaciółkami udowodnij, że Caroline, którą znam wciąż tam jest. Teraz połóż pierścień na łóżku.

- Czy naprawdę myślisz, że chciałam zabić tamtego faceta z festynu ? - zapytała po tym jak odłożyła pierścień. Bennett podeszła do zasłoniętych okien.

- Wciąż nie żyje. Mam rzucić czar czy nie ? - czarownica odsłoniła zasłony tak aby na pierścień padało światło. Młoda wampirzyca podwinęła na to nogi nie chcąc dotknąć promieni słońca. Stefan wygodniej rozsiadł się na fotelu. Wendy również się poprawiła. Bonnie zaczęła wypowiadać jakieś zaklęcie mamrocząc pod nosem. - Gotowe. - mówiąc to podniosła pierścień i podała Caroline, która z zawahaniem go założyła.

- I to wszystko? Mam na myśli, że nic się nie wydarzyło.. No wiesz... nie rozbłysło światło. Nie zawiał wiatr. Robiłaś to już kiedyś ?

- Caroline... - powiedzieli razem Wendy i Stefan, chcąc uspokoić przyjaciółkę.

- No co?! Chcę mieć pewność, że zadziała. - Bonnie wtedy podeszła do okna i odsłoniła zasłony tak, że światło padało na blondynkę, która n ten gest pisnęła i się skuliła.

- Udało się. - pozostała dwójka przyjaciół spojrzała na siebie wzrokiem mówiącym „w co myśmy się wpakowali ?".

- A co jeśli by się nie udało Bonnie ? - zaczęła z wyrzutem.

- Jest cała wasza. - szepnęła. Caroline spojrzała na słońce po czym na pierścień, a na końcu uśmiechnęła się do pozostałej dwójki.

- Widzisz. Mamy jeden krok na przód. - powiedziała białowłosa pokrzepiająco.

- Czekaj to nie dzisiaj idziesz z dziadkiem do lekarza ? - zapytała blondynka.

- Tak, ale skąd ci się to tak nagle....

- Więc idź. Poradzimy sobie ze Stefanem. - Caroline spojrzała na Stefana znacząco, a kiedy ten zobaczył jej wzrok od razu zrozumiał.

- Yeep... możesz śmiało iść..

tylko tyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz