błękit oceanu

44 6 0
                                    


Dzisiaj postanowiła nie iść do szkoły. Nadal wyglądała przeraźliwie blado. Potrzebowała regeneracji. Nie miała jednak zamiaru siedzieć bezczynnie. Z samego rana odwiedziła dziadka. Postanowiła też, że zacznie wysyłać jej duchy na przeszpiegi codziennie rano i wieczorem. Dowiedziała się, że Damon próbował spalić ciało Elijah, a Stefan stworzył układ z czarownikami Martin. Nie do końca wierzyła w to, że Jonas Martin zaufał młodemu Salvatore. Tak więc Brave miał za zadanie znaleźć ich lokalizację co się udało. Wieczorem Wendy zapukała do jak miała nadzieję odpowiednich drzwi. Otworzył je Luka.

- Kojarzę cię... - stwierdził od razu. Widziała, że szykował się właśnie do rzucenia jakiegoś zaklęcia jednak przerwał mu jego ojciec.

- Nie Luka. Akurat ona jest naszym sprzymierzeńcem. Elijah zabronił ją krzywdzić. - weszła więc głębiej do pomieszczenia. Jonas widział bladość na twarzy dziewczyny. Nie była naturalna. Jej oczy wyrażały ból. - Zdarza się nam robić głupie rzeczy kiedy nam na kimś zależy.

- Da się coś zrobić żeby go uwolnić ? - zapytała od razu po czym się skarciła. - Wybaczcie. Szczerze mówiąc nie pamiętam żebym się wam przedstawiała. Wendy Millrace. Podobno zna pan mojego dziadka, więc proszę pana o....

- Mów mi po imieniu. - przerwał jej od razu. - Właściwie to mamy już wszystko przygotowane. Luka zostanie przeniesiony jednak jego ciało pozostanie tutaj. Wyciągnie sztylet z Elijah. Musimy go znaleźć.

- Ułatwię wam sprawę. Elijah jest w piwnicy pensjonatu Salvatorów.

- Dlaczego nam o tym mówisz. Nie jesteś z nimi ? - zapytał młody Martin.

- Decyduję sama za siebie. Nie idziesz ich zabić tylko uwolnić Elijah. Czy potrzebujecie pomocy. Podejrzewam, że zaklęcie jest silne. Nie mam powiązania z magią jednak z naturą już tak. A czarownice mogą czerpać moc z natury czyż nie ?

- Zgadza się. Czy twoi przodkowie nie pokarają cię za to, że pomagasz wynaturzeniu ? - Jonas rozmawiał ostatnio z Neganem chcąc się dowiedzieć nieco więcej o nomadach. Dziadek dziewczyny powiedział, że zdarzały się takie przypadki.

- Wiem, że może mnie czekać kara. Powiedziałam im już kiedyś, że to moje życie i nie obchodzi mnie czy uważają moje decyzje za złe. Decyduję sama za siebie i kieruję się własnym sercem. Nikt mi nie wmówi, że nie mam praw myśleć inaczej. - mówiła z lekką irytacją jednak mężczyzna to rozumiał. Przodkowie bardzo często ingerowali w życie oso władających magią.

- Jesteś odważna. - powiedział do białowłosej. - Jesteś pewny synu, że chcesz to zrobić ? Sam bym poszedł gdybym mógł. - zaczęli rozładować świece na stole i zgasili światło.

- Ja cię tam nie wyślę, nie mam tyle mocy nawet z jej pomocą, ale mogę tam pójść. - oboje usiedli naprzeciwko siebie, a Wendy stanęła za Jonasem jak kazał jej wcześniej zrobić.

- Utrzymuj kontakt, czerp z mojej energii. Jeżeli poczujesz, że słabniesz...- tłumaczył synowi.

- Tato, pragnę tego tak mocno jak ty. - wtedy chwycili się za dłonie, a Wendy położyła dłonie na ramionach starszego Martina uważnie obserwując co się dzieje.

- Skup się na Elijah. Wyobraź go sobie.

- Mam to. - Joans zaczął wymawiać zaklęcie. Wtedy obaj otworzyli oczy. - Udało się. Jestem u Salvatorów.

- Co widzisz ? - zapytała przejęta Millrace.

- Elena i Damon. Czytają. - białowłosa zmarszczyła brwi.

tylko tyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz