mroczne stado

32 4 0
                                    


Na prośbę Rebekah przeniosły się w mniej widoczne miejsce. Obie usłyszały dźwięk otwierający drzwi, a pierwotna powiedziała tylko szybkie zaraz wracam. Wendy przytaknęła głową. Dzięki temu, że pomieszczenie nie było duże mogła wyczuć, że to przyszedł Klaus.

- Rebekah ? - zawołał jakby chciał, żeby pies wrócił z podwórka do domu. - Tu twój starszy brat. - cały czas mówił przesłodzonym głosem. - Wychodź, wychodź gdziekolwiek jesteś. - nie widziała wiele. Jedynie słyszała. Głośne westchnienie wyszło z jego ust więc zapewne blondynka wbiła mu sztylet.

- Idź do diabla Nik ! - powiedziała wampirzyca i jak podejrzewała Millrace przez zaciśnięte zęby. Przysłuchiwała się jedynie. Wiedziała, że nie może się wtrącać. Kolejnym dźwiękiem było upadające na ziemię ostrze.

- Wiedziałaś, że mnie to nie zabije.

- Miałam, bardziej nadzieję, że porządnie zaboli.

- Rozumiem, że jesteś na mnie zła. - powiedział. Usłyszała, że trochę się od niej oddalili. - Więc tym razem ci wybaczę. Mam gałązkę oliwną. Możesz wejść. - powiedział głośniej.

- Stefan. - słyszała, że w jej głosie jest radość. Było jej naprawdę szkoda blondynki przez to, że Salvatore jej nie pamięta. Później słyszała kroki.

- Teraz, już pamiętasz. - powiedziała cihco hybryda.

- Rebekah. - delikatny i miły głos Stefana i zapewne jego kroki.

- Stefan. - Klaus też miał bardziej łagodny i trochę bardziej radosny głos.

- Pamiętam cię. - wyszeptał. - Byliśmy przyjaciółmi.

- Jesteśmy przyjaciółmi. A teraz kolej na ciebie. - wtedy się rozejrzał. - Gdzie dziewczyna ?

- Zjadłam ją. - powiedziała bez zastanowienia, a wtedy Klaus przycisnął ją do ściany aż rozbrzmiał huk.

- Lepiej dla ciebie, żeby to było kłamstwo. - wywarczał. Wendy usłyszała jak blondynka ledwo łapie oddech pobiegła szybko więc w ich stronę. Złapała ramię hybrydy.

- Zostaw ją Klaus. Jestem cała. - powiedziała szybko i z delikatnością w głosie. Uścisk od razu zelżał, a mężczyzna puścił siostrę. Wendy od razu ją przytrzymała i się do niej uśmiechnęła.

- Wracając. Gloria mi powiedziała, że wiesz jak się skontaktować z oryginalną czarownicą.

- Pierwotną czarownicą ? - dopytała rozbawiona.

- Masz coś czego Gloria potrzebuje. - Rebekah chwyciła się za szuję jakby chciała czegoś dotknąć. Spojrzała na swój dekolt kiedy nie znalazła tego czego chciała.

- Gdzie mój wisiorek ? Co z nim zrobiłeś ? - zapytała zdenerwowana.

- Nawet go nie tknąłem.

- Musimy go znaleźć Nik teraz. - powiedziała lekko uniesionym głosem.

- Powiedz mi, że to nie jest to czego potrzebowała Gloria ! - podniósł głos i złapał gwałtownie Rebekah za ramiona na co się wzdrygnęła, a białowłosa zrobiła dwa kroki do tyłu jednak szybko się zrehabilitowała i chwyciła go za przedramię mocno ściskając.

- Nie przeginaj. - powiedziała ostrzegawczo. Mimo to po raz pierwszy zobaczył strach w jej oczach. W pierwszej chwili pomyślał, że wystraszyła się jego jednak to nie było to. Widziałby gdyby chodziło o niego. Odpuścił mimo niechęci, a Wendy również go puściła. Rebekah pierwszy raz widziała coś takiego u jej brata. To sprawiło, że pałała do dziewczyny coraz większą sympatią. Blondynka szybko się odwróciła i podeszła do trumny, w której wcześniej leżała i zaczęła ją przeszukiwać. W końcu się zdenerwowała , zatrzasnęła ją po czym odrzuciła na ziemię. Trumna z głośnym trzaskiem upadła.

tylko tyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz