Tyler uciekł z domu zostawiając list pożegnalny dla mamy. Damon zadzwonił z rana do Wendy mówiąc jej o tym. Niezbyt była z tego powodu zadowolona jednak jeżeli on tego chciał to nic jej do tego. Poza tym ostatnio nie rozmawiali. Dodatkowo Jenna poprosiła ją, żeby poszła z nią na spotkanie z Elijah dotyczące historii miasta. Oczywiście się zgodziła, a sam mężczyzna najwyraźniej nie dziwił się jej obecnością. Sommers musiała mu widocznie powiedzieć, że zabierze ze sobą białowłosą.
- Dawna posiadłość Fellów rozpoczyna się właściwie poza ogrodzeniem. - mówiła kobieta kiedy szli we trójkę. W plecaku miała, różne mapy pozawijane w rulony. Sama również szła z zapiskami w ręce żeby niczego nie pomylić.
- Fellowie. Jedni z założycieli miasta. - powiedział trochę szyderczo uśmiechając się przy tym.
- Dlaczego mówisz w ten sposób ? - zapytała równie uśmiechnięta Jenna.
- Z moich badań wynika, że ten teren jakieś dwieście lat temu kolonizowała wcześniej ludność z północnego wschodu. To było Salem. Dokładniej mówiąc.
- Z Massachutetts ? Od czarownic ? - skojarzyła Jenna.
- Zgadza się.Rodziny rzekomych założycieli niczego nie założyli.
- To z pewnością mężczyźni przypisali sobie te zasługi. - przystanęli na chwilę. - Są terytorialni.
- Tak.. zdecydowanie są. - powiedział patrząc za kobiety, a kiedy odwróciły głowy zobaczyły Saltzmana.
- Elijah, to jest mój przyjaciel Alaric Saltzamn. - zaczęła przedstawiać go Jenna.
- Dostałem twojego sms'a o spacerze i postanowiłem dołączyć. - Millrace zmarszczyła brwi. Skoro wysłała mu wiadomość to z pewnością napisała w nim, że ona też tam będzie więc nie rozumiała dlaczego historyk tu był nawet jeżeli się martwił. Przecież umiała obronić Jenne w razie potrzeby. Poza tym wiedziała, że Elijah by ich nie skrzywdził. Strasznie ją to zirytowało co nie umknęło dwójce jej towarzyszy. - W końcu jestem zapalonym historykiem. - uśmiechnął jakby chcąc zasłonić niezręczność.
- Żebyś się przypadkiem nie zapalił. - zadrwiła dziewczyna i odeszła kilka kroków dalej nie chcąc słyszeć jego jakże cudownej cientej riposty.
- Dokąd teraz ? - zignorował dziewczynę i zapytał pozostałej dwójki.
- Interesują mnie wyzwoleńcy. Mówi się, że potomkowie niewolników to prawdziwi strażnicy naszej historii.
- Okej... przyniosę więc dane z samochodu.. - powiedziała Sommers i odeszła w tamtym kierunku. Millrace cały czas obserwowała rozmowę tej trójki. Postanowiła jednak podejść.
- Wybacz Ric, nie mam dziś humoru... - powiedziała ze skruchą do nauczyciela.
- Nie szkodzi.... - odpowiedział lekko zmieszany. Historyk jeszcze raz się obejrzał za ukochaną i powrócił wzrokiem do wampira kiedy ten wypowiedział jego imię i nazwisko.
- Jesteś jedną z osób na liście Eleny, których ona chce chronić.
- To samo Jenna – Wendy spojrzała na Saltzmana i się zaśmiała pod nosem na tyle cicho, że tylko pierwotny to zauważył. Oboje zauważyli, że ten był zazdrosny o Jenne.
- Nie musisz być zazdrosny. Nie uganiam się za młódkami. - powiedział z pełną powagą. - To był dowcip. - klepnął go w ramię po czym ruszył w stronę samochodu. Za nim podreptała białowłosa.
- Musisz się nauczyć lepiej żartować. - poważnie stwierdziła. - To rozluźnia atmosferę w wielu sytuacjach.
- Bardzo zabawne..
CZYTASZ
tylko ty
Romancedobre serce to jej nieodłączna część dbanie o rodzinę i przyjaciół nie danie się swojej przeszłości Wendy Millrace idzie przez życie mówiąc, że pisanie własnej historii to najlepsze dzieło naszego życia.