rozdział dwudziesty czwarty

15 3 2
                                    

Nightmare otworzył oczy i usiadł. Czuł dziwny ciężar na nadgarstkach. Spojrzał w dół. Na nadgarstkach miał metalowe obręcze połączone łańcuchem z metalowym kółkiem w podłodze. Łańcuch ten był na tyle długi, że mógł wstać, ale nie mógł już podnieść rąk na stojąco. Na prawym nadgarstku miał też cienką przepaskę. Od razu rozpoznał w niej ogranicznik magii.

Rozejrzał się. Znajdował się w pomieszczeniu, gdzie wcześniej Sci więził Killera, Dreama, Blue i Honeya. Zacisnął pięści. Nienawidził tego miejsca.

-obudziłeś się w końcu- Nightmare usłyszał głos Sci. Wstał gwałtownie i spojrzał mu w oczy. Sci mógł go więzić, ale go nie złamie. Nigdy.

-czego chcesz?- zapytał Nightmare- chcesz mnie wydać mojemu bratu? Proszę bardzo, bądź jego zwierzątkiem. Sci, aport, przynieś Nightmare'a.

-na twoim miejscu nie drażniłbym kogoś, w czyich rękach spoczywa twoje życie- odparł Sci.

Nightmare zaśmiał się cicho.

-na moim życiu mi już od dawna nie zależy. Żyję dla moich chłopców, ale to nie jest żadną tajemnicą. Teraz, gdy oni mnie nienawidzą, moje życie nic już dla mnie nie znaczy. Więc śmiało, możesz mnie zabić, mnie to już nie obchodzi.

Sci uśmiechnął się pobłażliwie.

-nie zabiję cię, Nightmare. Pozwolę twoim chłopcom to zrobić.

Nightmare spojrzał na niego przerażony. Takiej śmierci bał się najbardziej. Śmierci z rąk przyjaciół.

-rozmawiałem z Dreamem... Przyjdzie tu po ciebie, a potem twoi "przyjaciele" będą mieć wolną rękę... Ciekawe, co wymyślą. Wiesz, ponoć Dust znowu rozmawia z bratem. Ciekawe, dlaczego po tylu latach znowu ze sobą rozmawiają... Może w końcu przestali się kłócić?

Nightmare był zaniepokojony nie na żarty. Jeżeli Dust naprawdę znowu widział brata... Było bardzo źle. Zaczął się szarpać, próbując zerwać łańcuchy. Musiał mu pomóc! Im wszystkim! Bez niego wszystko się tam wali!

Sci zaśmiał się.

-w końcu się boisz. A niedługo będziesz bać się jeszcze bardziej. Będziesz się bać samej obecności "swoich chłopców". Posmakujesz tego, co tyle razy inni przeżywali z ich rąk.

Nightmare zmierzył go morderczym spojrzeniem.

-nie będę się ich bać. To ja jestem strachem.

-zobaczymy, Nightmare. Zobaczymy...- rzekł Sci.

*****

Dream przyszedł niedługo później. Spojrzał na Nightmare'a wyzywająco.

-i jakie to było uczucie, tak cały czas uciekać?- zapytał Dream.

-lepsze niż patrzenie na ciebie- odparł Nightmare- zmieniłeś się, Dream. Mój mały braciszek nigdy by czegoś takiego nie zrobił. Wiem, ja zasługuję na to, byś się zemścił, ale oni nic ci nie zrobili. Przestań się bawić ich emocjami, niszczysz ich życia. Tak długo walczyli o szczęście... dlaczego im to odbierasz?

-a dlaczego ty ciągle odbierałeś je mnie? Poza tym, w ten sposób bardziej cię to zaboli, a przecież o to tu chodzi, prawda? Nie obchodzi cię własne szczęście czy życie, tylko ich.

Nightmare cicho warknął. Poczuł, jak Sci łapie go za nadgarstki i wiąże mu ręce za plecami, jednocześnie zdejmując łańcuchy przykuwające go do podłogi. Syknął cicho czując, jak linka zaciska się mocno na jego nadgarstku. Mógł przysiąc, że Sci się uśmiechnął, by po chwili zawiązać ją jeszcze mocniej.

Kątem oka zobaczył, jak Sci kuca, by zawiązać mu linkę na kostce. Z ogromną satysfakcją kopnął go w twarz. Sci zachwiał się i upadł na podłogę.

Nightmare uśmiechnął się z wyższością. Nawet ze związanymi rękami potrafił być zagrożeniem.

Nagle poczuł dziwne mrowienie w jednej nodze, a po chwili w drugiej. Upadł na podłogę, całkowicie tracąc czucie w nogach. Nad nim stanął Sci, w ręku trzymając jakieś urządzenie, uśmiechał się. Mrowienie powoli przemieszczało się w górę jego ciała. Gdy dotarło do duszy, stracił przytomność. Znowu.

*****

Error wszedł do kuchni z zamiarem zrobienia sobie kawy, jednak ledwo wszedł do pomieszczenia z wrażenia zapomniał po co tam wszedł.

Na stole leżeli związani Killer i Cross, obaj mieli w usta wciśnięte jabłka, a Horror stał przy kuchence i gotował ogromny garnek sosu.

-co się dzieje?- zapytał niepewnie Error.

-dzisiaj na obiad potrawka z Crossa i Killer zapiekany z sosem pieczeniowym- odparł Horror. Po jego głosie Error poznał, że mówi on zupełnie poważnie.

-co zrobili?- zapytał Error, który zdążył już mniej więcej poznać mechanizmy działania w grupie.

-Cross zdradził Dusta z Killerem- rzekł Horror.

-rozumiem...- powiedział Error- Horror, ja też nie toleruję zdrady, w tym czy innym sensie, ale nie uważasz, że trochę przesadzasz?

-to nie był mój pomysł, ale mi się spodobał- odparł Horror, zdejmując garnek z kuchenki.

-a czyj?

-Killera- odparł Horror, po czym wyciągnął hohlę, włożył ją do garnka i podszedł do dwóch związanych szkieletów.

Killer i Cross zaczęli się szarpać w więzach. Próbowali krzyczeć, jednak kneble z jabłek skutecznie im to uniemożliwiały.

-wątpię, by Killer ci zasugerował, byś zrobił z niego pieczeń- rzekł Error.

-to nie ten Killer mi to zasugerował- powiedział Horror, polewając Crossa sosem.

-ciągle go widzisz?- zapytał Error, natychmiast domyślając się, kogo Horror miał na myśli.

-on nigdy nie zniknął- rzekł Horror, kończąc polewać Crossa połową sosu, po czym zabrał się za Killera.

Killer szarpał się i krzyczał, prawie zrzucając Crossa ze stołu. Cross za to leżał spokojnie, pogodziwszy się już ze swoim losem.

-nie powinieneś go słuchać-  powiedział Error.

-ten Killer na stole jest zdradziecką szumowiną, ten drugi jest przy mnie na dobre i na złe i nikomu jeszcze nie zaszkodził- odparł Horror, unosząc siekierę- to przez nich Dusta znowu odwiedził braciszek - dodał Horror biorąc zamach siekierą.

Error odruchowo zamknął oczy. Gdy je otworzył ze zdziwieniem zobaczył, że Horror przeciął siekierą więzy na kostkach Crossa. Po chwili Horror uwolnił oba związane szkielety, trochę je przy tym kalecząc siekierą.

-jak jeszcze raz zobaczę, że Dust przez was płacze, to nie przeżyjecie naszego następnego spotkania- warknął Horror, a Cross i Killer czym prędzej uciekli z kuchni. Horror spojrzał na Errora- chcesz coś zjeść? Bo ja trochę zgłodniałem.

Era Niszczyciela Snów [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz