rozdział trzynasty

13 3 6
                                    

Dream przybył praktycznie od razu. Rozejrzał się. Nightmare stał przy oknie i wpatrywał się w krajobraz otaczający bazę.

-cieszę się, że się obudziłeś- powiedział Dream.

Nightmare odwrócił się i spojrzał na brata. W jego oczach widoczny był niepokój.

-Dream musisz mi pomóc. Zniknęła cała pozytywność, którą Bad Guys odczuwali względem mnie. Zniknęła nawet ta mała sympatia od 404. Wiesz może co się stało? Sam bym to sprawdził, ale nie znam się na pozytywnych emocjach, nie umiem też ich przebadać, dlatego potrzebuję ciebie...

Dream gestem pokazał bratu, by ten przerwał słowotok.

-ja ją zabrałem- powiedział Dream.

-c-co...? Jak to, dlaczego?- Nightmare nie dowierzał w to, co usłyszał. Dlaczego Dream miałby zabrać całą pozytywność, którą Nightmare otrzymał od Bad Guys?

Dream uśmiechnął się lekko. Pan Koszmarów nie polubił tego uśmiechu. Był on zupełnie nie na miejscu na twarzy Dreama. Lekko sadystyczny, trochę psychopatyczny....

-po to, byś poczuł to, co ja tamtego dnia. Byś wiedział jak to jest w jednej chwili stracić wszystkich, na których ci zależało. Wszystkie te odczucia, które tak uwielbiałeś, cała ta miłość, to zaufanie...- Dream zaczął mówić z dziwnym uniesieniem- to, jak byli gotowi podążać za tobą wszędzie... To wszystko jest teraz moje. Przekierowałem to wszystko na siebie. Teraz to mnie kochają, to mi ufają, to za mną pójdą na dno piekła, to na moją prośbę skoczą w ogień- Dream zniżył głos do złowieszczego szeptu- teraz to ja mam to wszystko.

Nightmare nie potrafił uwierzyć w to, co usłyszał. Kiedy? Na jakim etapie ich życia Dream przekroczył tę cienką linię? Nie miał wątpliwości, że to on sam popchnął brata w tę stronę, ale nie wiedział, kiedy coś w nim pękło... Zbyt długo go ignorował, zbyt długo go od siebie odpychał... Teraz stracił i brata i przyjaciół. Wiedział, że nawet, gdyby spróbował na nowo zdobyć ich zaufanie, Dream by to uniemożliwił. A Nightmare był bezsilny wobec magii Dreama, nie miał najmniejszego wpływu na pozytywne emocje. Mógł spróbować zagłuszyć je negatywnymi, ale to nic nie da, nie w tym przypadku. Chciał się skulić i płakać, ale wiedział, że nie może. Nie teraz, nie przy bracie.

-czego chcesz, Dream? Co mam zrobić, byś mi ich oddał?- powiedział Nightmare z bólem w głosie. Był niebezpiecznie blisko płaczu.

-masz cierpieć, jak ja przez te wszystkie lata- syknął Dream- do końca życia będziesz bezskutecznie próbował się zbliżyć do osoby, którą kochasz najbardziej. A, właśnie. Error już cię nie kocha- dodał udawanie słodkim głosem- jest szczęśliwy w objęciach byłego Śmierci. To tyle, do zobaczenia!

Dream uśmiechnął się, pomachał bratu i zniknął.

Nightmare upadł na kolana i objął się rękami. Zapłakał. Stracił wszystko i wszystkich. Wyrzucał sobie, że nie przewidział zagrożenia, powinien był wiedzieć, że Dream może zrobić coś takiego! Ale miał wrażenie, że Dream jest szczęśliwy, że w końcu pozwolił mu się do siebie zbliżyć. Dream cały czas był taki podekscytowany, uśmiechnięty, wykorzystywał każdą okazję, by się do niego przytulić... Czy to wszystko była gra?

Zwinął się w kłębek i wcisnął w kąt pokoju. Teraz dopiero zrozumiał, jak niebezpiecznym przeciwnikiem był jego brat. Do tej pory uważał go za dziecko, które walczy o idealny świat. Kiedy to małe dziecko stało się manipulatorem zdolnym w jednej chwili zniszczyć Bad Guys? Bo nie miał wątpliwości, że Dream to w końcu zrobi. Gdyby tylko chciał, Dream ze swoimi zdolnościami mógłby rzucić multiversum na kolana. A może już pociągał za sznurki, tylko Nightmare tego nie widział zaślepiony obrazem niewinnego, dziecinnego Strażnika?

Nie mógł zrobić nic, by go powstrzymać, nie złamie jego magii, a jeżeli spróbuje zabić brata, Bad Guys wiedzeni fałszywym oddaniem wobec Dreama, zaraz się na niego rzucą i spróbują go zabić. A on nie będzie potrafił z nimi walczyć...

Przegrał, zanim jeszcze zaczął walczyć. Gra trwała od dawna, a on dopiero teraz zauważył, że pionki już ruszyły.

Nagle poczuł kolejną falę negatywności idącą od Crossa. Powoli zaczął się uspokajać. Może im już nie zależało na nim, ale jemu nadal zależało na nich. Mógł im ulżyć, odebrać tę negatywność.

Zamknął oczy i przyciągnął negatywność do siebie. Nadciągnęła rwącą falą i uderzyła w niego. Gdyby nie siedział, na pewno by się przewrócił.

Odebrał negatywność Crossowi i Dustowi, więcej na raz nie mógł wziąć, bo może mu się to rzucić na głowę.

Wczuł się w dopiero co odebrane negatywne emocje, próbując z nich wyczytać jak najwięcej. Dziecko. Dust i Cross stracili dziecko. Z winy Errora.

Kiedy to się stało? Od kiedy Dust był w ciąży? Jak długo?

Jak wiele jeszcze przegapił?

Era Niszczyciela Snów [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz