17. Umyć Ci plecy?

20 4 1
                                    

YURI

Ta noc była straszna, budziłam się co jakiś czas bo kaszel nie dawał mi spokoju. Zerknęłam w stronę okna, padał śnieg. Ostrożnie wstałam i podeszłam okna, odchyliłam firankę i zobaczyłam jak mocno wiało. Brrr. Na sam widok śniegu z wiatrem przeszedł mnie dreszcz.

Zasłoniłam firankę i zerknęłam na biurko. Moje karteluszki leżały na wierzchu. Zobaczyłam że na jednej jest inny charakter pisma. Chwyciłam ją do ręki. To był zaczęty przeze mnie wiersz, niedokończony. Miałam to zrobić jak wyzdrowieje ale ktoś mi w tym pomógł.

Może jeszcze się spotkamy.
Może jeszcze mnie zaskoczysz.
Może jeszcze mi podpowiesz,
jak mam Ciebie zauroczyć.
Może jeszcze mnie rozpoznasz, pośród ludzi w gęstym tłumie.
Może kiedyś mi podpowiesz to,
czego jeszcze nie rozumiem.

Wiem że na tej drodze mogę spotkać Cię, więc idę, biegnę cały czas.
W setkach twarzy widzę twoją twarz.
Bo wiem że Ciebie właśnie dziś
od życia chce,
Jak ptak na wietrze wypatruje Cię.

Bo taki ktoś zdarza w życiu się tylko raz.

Teraz był już skończony. Chwyciłam karteczkę i zabrałam ją ze sobą. Wyszłam z pokoju I zajrzałam do kuchni, ale było pusto. W łazience też było cicho i ciemno.
Weszłam do dużego pokoju i zobaczyłam śpiącego Jungkooka na kanapie. Nie rozłożył jej i spał skulony. Usiadłam bokiem i szczelniej okryłam kocem. Ale chłopak się poruszył i odwrócił głowę w moją stronę.

- Dzień dobry - uśmiechnęłam się widząc że otworzył oczy.
- Hej, Skarbie - pogłaskał mnie po włosach - jak sie czujesz?
- Trochę lepiej. Dziekuje. Ale ciebie to chyba bolą plecy?
- Nie jest tak źle. - przeciągnął się na leżąco i wydał z siebie jakiś dziwny, niedźwiedzi dźwięk. Uśmiechnął się po wszystkim. - to co, śniadanko?
- Jest jeszcze zupa z wczoraj? - zapytałam dziewczęcym głosikiem.
- Oczywiście, w lodówce - odpowiedział i wstał z łóżka. - Zagrzeje a ty się połóż.
- Ale ja ...
- Do łóżka.
- Ale ...
- Idź leżeć, jesteś chora. - Jego ton głosu powiedział mi, że właśnie przegrałam tę licytacje.
- Tyran - powiedziałam i zrezygnowana poszłam do swojej sypialni.

Podeszłam do biurka, położyłam karteczke z wierszem na blat, usiadłam na krześle i otworzyłam zeszyt. Po naszym drugim rozstaniu pisałam swoje żale, smuty, moje myśli. Czasami pisałam w formie dziennika a czasami wykrzykiwałam zdania skierowane do chłopaka. Chwyciłam długopis do ręki ale zapatrzyłam się na chwilę na pustą kartkę. Mam nadzieję że nie czytał. Ale wiersz dokończył.

Kurwa.

8.01 sobota

Jeon Jungkook, mój prywatny lekarz. Przyjechał wczoraj, ale nadal nie wiem jak to się stało, skąd zna mój adres. Niby mi mówił ale nic nie pamiętam.

To urocze, że o mnie dba. I ta smaczna zupa.

Jeon Jungkook uwielbiam Cię.

- Ja też Cię uwielbiam. - wystraszył mnie głos chłopaka. Nawet nie usłyszałam kiedy wszedł.
- Nie wolno ci tego czytać! - krzyknęłam i złapał mnie kaszel. - to jest tylko moje, rozumiesz! - szybko zamknęłam zeszyt I schowałam do szafki biurka.
- Dobrze, rozumiem. - odpowiedział spokojnie.
- Oppa, to jest bardzo osobiste, bardziej niż intymne. Możemy mówić sobie o wszystkim ale to jest tylko moje. - patrzyłam się przed siebie, w okno na padający śnieg.
- Zrozumiałem. - kucnął z boku krzesła i chwycił mnie za rękę. Spojrzałam się na niego, może nie potrzebnie tak zareagowałam.
- Przepraszam, nie powinnam krzyknąć. Ale gdy jestem sama, gdy jest mi źle, potrzebuje się wygadać, wykrzyczeć, pomyśleć. Dlatego to zapisuję. - wolną ręką otarłam wypływającą łzę.
- Teraz możesz do mnie się odezwać. - pocałował moją dłoń - zawsze Cię wysłucham - nosem musnął po palcach dłoni - a teraz chodź jeść.

Found My Way //JJK/3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz