Złość na Hae przeszła już mi całkowicie, teraz brakowało mi odwagi żeby się do niego odezwać i zagadać. Może kilka dni spokoju dobrze nam zrobi.
Złość na Jungkooka niestety mi nie minęła. Wkurzył mnie słowami a czasami słowa bolą bardziej niż czyny. I od samego rana wydzwaniał. Oczywiście nie odbierałam.
Zbliżała się godzina osiemnasta gdy siedziałam u siebie w pokoju na łóżku i grzebałam w laptopie. Otworzyłam swoje stare zapiski. Pomyślałam sobie że może zacznę pisać. Że może wymyślę sobie ludzi, jakiś całkiem inny świat a moje zapiski wykorzystam w różnych sytuacjach. Tak, wiem, miałam już nie pisać, ale czasami moje myśli i pomysły krzyczały mi w głowie i musiałam je gdzieś umieścić.
I tak czas mijał mi na szukaniu w internecie miejsc, może morze?
Ale to dzieło, byłoby niezobowiązujące. Może jak będzie całość, wtedy zadzwonię do wydawcy.Usłyszałam dźwięk telefonu. Zerknęłam na wyświetlacz ale nie znałam tego numeru. Odebrałam.
- Słucham?
- Dobry wieczór. - usłyszałam męski obcy głos. - Dzwonię z restauracji. Dostałem Pani numer od pana Jeona. Wypił za dużo, nie ma jak wrócić do domu, prosił żeby do Pani zadzwonić.
- Słucham? Chyba się przesłyszałam. - byłam w szoku. Mało ma przyjaciół.- Proponowaliśmy zwykłą taksówkę ale powiedział że z nikim obcym jeździć nie będzie i że musi to być Pani. Strasznie marudzi.
- Ma kolegów. Dlaczego akurat ja? - nie miałam ochoty go widzieć a poza tym zimno.
- Nalegał. Proszę przyjechać. - niecierpliwił się mężczyzna.
- Dobra, przyjadę. - miałam inne wyjście. Lepiej ze mną, niż z kimś, kto miałby mu zrobić jakieś świństwo. - Gdzie?
- Zaraz wyślę adres. Do widzenia. - I chłopak się rozłączył.Odłożyłam telefon i wstałam z łóżka. Poszłam do garderoby. Pasowało się przebrać. Założyłam dopasowane jeansy I szary dopasowany golf. Zerknęłam w lustro i palcami otarłam pod oczami. Chwyciłam swoją dużą torbę i wyszłam z garderoby. Po drodze zabrałam telefon i wsunęłam go w tylną kieszeń spodni.
Zeszłam na dół I zajrzałam do salonu.
- Tato, muszę wyjść. - zaczęłam zakładać buty.
- Dobrze. A mogę wiedzieć gdzie?- usłyszałam.
- Nie wiem, Jungkook coś wymyślił. - wolałam powiedzieć to tak, niż 'zachlał ryja i prosi o pomoc'.
- Tylko bądź ostrożna.
- Dobrze, nie wiem o której wrócę. - założyłam czapkę, szalik i krótką kurtkę. Do samochodu najlepsza.Chwyciłam kluczyki od Kii i wyszłam. Pogoda była okropna. Trochę zawiewało i padało, ale szybko przeszłam do auta I do niego wsiadłam. W telefonie sprawdziłam wiadomość. Wiem gdzie to jest. Gangnam. Restauracja w wierzowcu z pięknym widokiem na rzekę.
Zjechałam z podjazdu i ruszyłam. Wieczorem nie było już takiego tłoku na ulicach wiec szybko dojechałam do celu. Zaparkowałam pod budynkiem, na wyjątkowo pustym parkingu i wysiadłam, zabierając torbę. Skuliłam się z tego zimna i ruszyłam do windy. Wcisnęłam numerek piętnaście i drzwi się zamknęły.Zdjęłam czapkę, rozplątałam się z szalika i całość włożyłam do torby. Co takiego się wydarzyło, że musiał pić w lokalu? Fakt, posprzeczalismy sie wczoraj o zdjecia Hae, ale bez przesady żeby zaraz sie uchlać. Nie mógł zwołać BTS i pić u siebie.
Wjechałam na górę i drzwi otworzyły sie bezpośrednio do lokalu. Weszłam do środka i rozglądałam się w poszukiwaniu Jungkooka. Podeszłam bliżej baru.
- Dobry wieczór. Dzwoniliście do mnie w sprawie pana Jeona. Gdzie on jest? - zagadałam barmana.
- Dobry wieczór. Tak, to ja dzwonilem. Pan Jeon jest w toalecie. Proszę usiąść. - wskazał ręką hoker przy barze. I tak zrobiłam.Najdziwniejsze było to że lokal był zupełnie pusty. Gdzie nie gdzie, na stolikach stały zapalone małe lampki a na podłodze stały rozpalone świece. I żadnych ludzi w lokalu.

CZYTASZ
Found My Way //JJK/3
FanfictionJest to kontynuacja "Lost Your Way//JJK/2". Jungkook i Yuri spotykają się ponownie. Wspólnie spędzają Sylwester i Nowy Rok. Czy są wstanie, wyjaśnić sobie wszystkie problemy, które ciągną się za nimi od dłuższego czasu? Czy uda się być razem? Czy m...