3. Wigilia

40 4 2
                                    

Świeta w Korei są dziwne. Bo Koreańczycy nie świetują tak mocno jak my Polacy. I jest tylko jeden dzień wolnego, 25 grudzień, który w tym roku wypada w sobotę. Także dla nie których jest weekend wolny.

Dziś wspólna kolacja wigilijna razem z Hae. To nasze czwarte święta w takim gronie.
Jak to się działo, że zawsze z Jungkookiem byliśmy tylko w ciepłe dni? A przed zimą wszystko się psuło?

- Yuri, ile rozłożyłaś nakryć? - usłyszałam pytanie mamy.
- Pięć.
- Dobrze. Możesz iść się szykować.
- A ty, Mamo? Pomogę Ci jeszcze.
- Ja już mam tu wszystko podgrzane, czekamy tylko na HaeIna.

Uśmiechnęłam się do mamy i weszłam na schody. Poszłam od razu do garderoby i zaczęłam się przebierać do kolacji.

Zrobiłam też delikatny makijaż, nie chciałam jakoś mocno się malować

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Zrobiłam też delikatny makijaż, nie chciałam jakoś mocno się malować. Aby tylko wyglądać rześko i promiennie. Włosy uczesałam w koka i przewiązałam srebrną wstążką. Zostawiłam kilka opadających kosmyków.

W sumie byłam gotowa. Chwyciłam z szafki trzy prezenty i zeszłam do salonu. Musiałam podłożyć prezenty pod choinkę. O dziwo kilka już stało.
Jak co roku tata mowi: pomóżmy Mikołajowi i sami nim bądźmy, przecież ma tyle pracy, że mógłby nie zdążyć do nas.

Poukładałam prezenty pod choinką i rozsiadlam się na sofie. Wpatrywałam się w drzewko. W tym roku kolory różu, beżu, złota. Co roku była w innym kolorze. Światełka tak delikatnie migotały. Lubię ten czas, magiczny, romantyczny.

Ciekawe gdzie jest Jungkook?
Pewnie w Busan. Siedzą razem przy stole. Rodzice, JungHyun z Chio i synem, Jungkook i Hyun-Ah z synem. A mogłam być tam ja ...

Nie ważne.

- Yuri. - usłyszałam głos przyjaciela. Nawet nie wiem kiedy przyszedł, nie usłyszałam. Zerknęłam w jego stronę. Nachylił się do mnie, dał buziaka w polik i usiadł na kanapie. Uśmiechnęłam się. - o czym myślałaś?

Wzdechnęłam, skrzywiłam nos.
- Ee tam. - opuściłam wzrok - Lepiej powiedz, czy będzie jutro pani Jung?
- Tak, ma być na chwilę.

Nie wiem czemu ale stresowała mnie mama Haesia. Wysoka, postawna z klasą, zawsze elegancko ubrana, pani prezes hoteli w Incheon. Niby zawsze widziałyśmy sie w przyjemnych sytuacjach, zawsze z usmiechem na twarzy, ale mimo wszystko, wiało chłodem. Brrr.

- Zapraszam do stołu, myślę że już chyba czas na kolację - powiedziała mama z progu pokoju. Wstaliśmy z Hae i przeszliśmy do jadalni. Tata akurat schodził ze schodów. Idealnie spotkaliśmy się wszyscy przy stole. Mama chwyciła opłatek i wręczyła każdemu.

- Słuchajcie życzę wam wszystkich wesołych świąt, dużo zdrowia, żebyśmy o nie dbali sami, jak i wzajemnie się opiekowali. Jak będziemy zdrowi to będziemy mieli więcej chęci do pracy. A jak będziemy bardziej wydajniejsi w pracy to będą sukcesy. Także życzę wam sukcesów. - podszedł do mamy i podzielił się opłatkiem i pocałował delikatnie w usta.

Found My Way //JJK/3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz