6. To tylko cztery dni

21 3 1
                                    

Kilka dni później.

Niestety w tym roku LanMei wyjechała na święta do swojej dalszej rodziny i miała wrócić dopiero po nowym roku. SooBin pojechał razem z nią, aż dziwne że udało mu się wziąść tyle wolnego w pracy. W Lotte World najgorętszy okres wycieczkowy.

Wzięłam telefon do reki i wybrałam jej numer. Niestety nie odbierała.

Poszłam do garderoby i wyciągnęłam walizkę z szafy. Musiałam zacząć się pakować na wyjazd. Ale co? Nienawidzę się pakować. Siedziałam i wymyślałam, kompletowałam zestawy, spodnie i sweterek, jakaś koszulka, dresy welurowe, bielizna, koszula do spania z Myszką Minie.

Usłyszałam dzwoniący telefon. To LanMei.

- Dobrze że dzwonisz - zaczęłam od razu - ale zadzwonię na video. - rozłączyłam sie i przy numerze wcisnęłam symbol kamery. Po chwili na ekranie ukazała się Mei. - Czekaj chwile. - ustawiłam telefon na komodzie opierając o lustro i podeszłam do szafy.
- A ty co za rewolucje robisz? - zapytala Mei. Miała większy widok niż ja.
- Pakuję się. Musisz mi doradzić jaką sukienkę wybrać. - z szafy wyjęłam czerwoną, długą, cekinową sukienkę. Powiesiłam ją na uchwycie szafki. Wyjęłam drugą srebrną, krótką też z cekinami. Tę przytrzymałam przy sobie. - Która?

- To zależy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


- To zależy. Jak na domówkę to ta srebrna ale jak na uroczystośc to czerwona. - wskazywała palcem informując kiedy mówiła o której. - a gdzie idziecie?

Odwiesiłam sukienkę na drzwiczki szafki i podeszłam do telefonu.
- Bo widzisz ja lecę do Stanów na sylwka - powiedziałam to tak jakby to była jakaś tajemnica.
- GDZIE? - krzyknela - To HaeIn się szarpnął. - cmoknęła w powietrze.
- Ale ja nie lecę z Haesiem. Lecę z BTS.
- Z KIM? Kurwa, nie ma mnie kilka dni a ty tak szalejesz. Jak to? - ciekawość dziewczyny wzięła górę.
- Spotkałam się z Jungkookiem. Mają sylwestrowy występ na Times Square. Tata kupił mi bilet, no i lecę. - bardzo w skrócie opowiedziałam. Wróciłam do szafy I do walizki dorzuciłam skarpetki.
- Nie wierzę. Jak wyglada? Bardzo sie zmienił? Tzn. ja go czasami widzę w tv. Ale jak wygląda na żywo?
- Jest jak z moich wspomnień tylko bardziej napakowany. Przytulił mnie i chciałam zostać w jego ramionach już na zawsze. LanMei to wcale nie minęło. - spojrzałam się w ekran - Ja nadal go kocham. Tylko że ja musze wybić go sobie z głowy. Przecież on ma rodzinę. - posmutniałam i przeszłam do szafki. Otworzyłam ją i zaczęłam szukać szpilek.
- To może nie leć, żeby to się nie skończyło złamanym sercem.
- Chce zobaczyć Manhattan. Nie wiadomo czy nadarzy mi się taka okazja żeby być w Nowym Jorku. - znalazłam czarne i zaprezentowałam przed kamerą.

- Ale na Times Square scena jest na dworzu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


- Ale na Times Square scena jest na dworzu. Dupa ci zmarźnie w sukience. Ale jak chcesz, bierz srebrną. I te szpilki. Może później będzie jakaś impreza w lokalu.
- Też myślałam o srebrnej. Dzięki. A jak u was? - wrzuciłam szpilki do walizki.
- Babcia jest zakochana w SooBinie. Uważa że jest czarujący, kulturalny i bardzo dobrze wychowany.
- SooBin zdobył serce babci? Mówi już do niego wnuczku? - zaśmiałam sie.
- O wszystko go prosi. - powiedziała z zazdrością. - Moja młodsza kuzynka wymyśliła, że jakby nam się nie udało, to ona chętnie się nim zaopiekuje. Chyba wrócimy do domu szybciej. - przewróciła oczami.
- Ja lecę jutro, tylko trzynaście godzin w samolocie i wracamy pierwszego.
- Baw się dobrze, niech Jungkook zobaczy co stracił. - zobaczyłam jak męska ręka gładzi LanMei po głowie. - Chyba muszę kończyć, mój narzeczony się pojawił. Naprawiłeś babci gniazdko? - usłyszałam pytanie do chłopaka. Ale ten tylko coś mruknął niepocieszony.
- Nie ma problemu. Dziękuję. Wy też bawcie się dobrze. Pa Mei, pa SooBin. - nie czekając na odpowiedź wcisnęłam czerwoną słuchawkę.

Siadłam przed walizką i zaczęłam ładnie układać ubrania. Od razu zrobiło się więcej miejsca. Buty włożyłam do siateczki i wcisnęłam z boku. A sukienkę ostrożnie złożyłam i położyłam na wierzchu. Spięłam klamrami i tę część walizki miałam ogarniętą. Jutro spakuje kosmetyczkę, królika do snu i mogę lecieć.

Usłyszałam dźwięk powiadomienia, to sms. Wzięłam telefon i wyszłam z garderoby. Usiadłam na różowym fotelu przy biurku.

Od Haeś
Jesteś w domu?

Do Haeś
Tak, skończyłam się pakować.

Od Haeś
Chciałbym się pożegnać, jutro nie będziesz mieć czasu.

Do Haeś
Oczywiście, czekam.

Odłożyłam telefon na biurko I usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Niemożliwe. Haeś?

Zeszłam na dół I podeszłam do drzwi. Przez małe okienko w drzwiach zobaczyłam przyjaciela.
Otworzyłam je i uśmiechnęłam się do chłopaka.

- Teleportowałeś się? Szkoda że nie bezpośrednio do mojego pokoju. - odsunęłam sie od drzwi i chłopak wszedł do domu.
- Będę tęsknił - zrobił smutną minkę i od razu przytulił się do mnie. Jego płaszcz był lodowaty.
- Ale to tylko cztery dni. Wrócę. - poklepałam go po plecach.
- To nic. Świadomość że bedziesz na innym kontynencie doprowadza mnie do szału. - nadal staliśmy przytuleni ale teraz, to już mi się zaczynało robić zimno.

Puściłam przytulenie i zaczęłam rozpinać płaszcz chłopaka. Co prawda z dwóch tylko guzików, bo do auta mu nie wygodnie i wsunęłam ręce pod płaszcz. Wyczuwając milutki sweterek, moje ręce zawędrowały na plecy i znów przytulaliśmy się do siebie.

- A jak mieszkam w Goesan?- zapytałam niewinnie.
- Też tęsknie. Widać, ty za mną nie tęsknisz, nawet jak jesteś w Goesan. - mocniej mnie przytulił.
- Ej, nie odwracaj sytuacji. Może wejdziesz dalej. A nie tak stoimy.
- Nie. Jadę na siłownię. - powiedział stanowczo. Jedź i się wyżyj, pomyślałam. - Uważaj na siebie, pamiętaj o posiłkach, ubieraj się ciepło no i baw się dobrze.
- Dziękuję, będę na siebie uważać.
- Trochę jest mi przykro, że tak wyszło. A ty co zamierzasz? - głupio mi teraz zostawiać chłopaka samego, ale taka okazja może się już nie powtórzyć.
- Kyo robi domówkę.
- Proszę Cię, uważaj na siebie, nie spij się, zachowuj się odpowiednio u ludzi. - teraz ja mu gadałam. Zrobiło mi się już gorąco więc wydostałam się z pod płaszcza. I zaczęłam poprawiać szalik i płaszcz.

- Pyzo, Kocham Cię. - zabrzmiało jak wyznanie przy rozstaniu na zawsze.
- Ja też Cię kocham Wujek. Odezwę się. - przysunęłam się blisko I dałam buziaka w policzek. Chłopak spojrzał się na mnie smutnym wzrokiem, może nawet oczy mu się zaszkliły. Dotknął moich włosów i uśmiechnął się delikatnie.
- Baw się dobrze. - usłyszałam smutny ton głosu.
- Ty też, Haesiu. - uśmiechnęłam się i chłopak odwrócił się w stronę drzwi. Otworzył je i do domu wleciało odrobinę zimnego powietrza ze śniegiem. Chłopak wyszedł i zniknął w opadach śniegu.

Jakoś zepsuł mi się humor. Zrobiło mi się smutno że zostawiam przyjaciela samego.

---------------
Wiem, króciutki. Ale już następne ...

Czytajcie, komentujcie, gwiazdkujcie ⭐️

Found My Way //JJK/3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz