Jest to kontynuacja "Lost Your Way//JJK/2".
Jungkook i Yuri spotykają się ponownie. Wspólnie spędzają Sylwester i Nowy Rok.
Czy są wstanie, wyjaśnić sobie wszystkie problemy, które ciągną się za nimi od dłuższego czasu? Czy uda się być razem? Czy m...
Niestety w tym roku LanMei wyjechała na święta do swojej dalszej rodziny i miała wrócić dopiero po nowym roku. SooBin pojechał razem z nią, aż dziwne że udało mu się wziąść tyle wolnego w pracy. W Lotte World najgorętszy okres wycieczkowy.
Wzięłam telefon do reki i wybrałam jej numer. Niestety nie odbierała.
Poszłam do garderoby i wyciągnęłam walizkę z szafy. Musiałam zacząć się pakować na wyjazd. Ale co? Nienawidzę się pakować. Siedziałam i wymyślałam, kompletowałam zestawy, spodnie i sweterek, jakaś koszulka, dresy welurowe, bielizna, koszula do spania z Myszką Minie.
Usłyszałam dzwoniący telefon. To LanMei.
- Dobrze że dzwonisz - zaczęłam od razu - ale zadzwonię na video. - rozłączyłam sie i przy numerze wcisnęłam symbol kamery. Po chwili na ekranie ukazała się Mei. - Czekaj chwile. - ustawiłam telefon na komodzie opierając o lustro i podeszłam do szafy. - A ty co za rewolucje robisz? - zapytala Mei. Miała większy widok niż ja. - Pakuję się. Musisz mi doradzić jaką sukienkę wybrać. - z szafy wyjęłam czerwoną, długą, cekinową sukienkę. Powiesiłam ją na uchwycie szafki. Wyjęłam drugą srebrną, krótką też z cekinami. Tę przytrzymałam przy sobie. - Która?
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
- To zależy. Jak na domówkę to ta srebrna ale jak na uroczystośc to czerwona. - wskazywała palcem informując kiedy mówiła o której. - a gdzie idziecie?
Odwiesiłam sukienkę na drzwiczki szafki i podeszłam do telefonu. - Bo widzisz ja lecę do Stanów na sylwka - powiedziałam to tak jakby to była jakaś tajemnica. - GDZIE? - krzyknela - To HaeIn się szarpnął. - cmoknęła w powietrze. - Ale ja nie lecę z Haesiem. Lecę z BTS. - Z KIM? Kurwa, nie ma mnie kilka dni a ty tak szalejesz. Jak to? - ciekawość dziewczyny wzięła górę. - Spotkałam się z Jungkookiem. Mają sylwestrowy występ na Times Square. Tata kupił mi bilet, no i lecę. - bardzo w skrócie opowiedziałam. Wróciłam do szafy I do walizki dorzuciłam skarpetki. - Nie wierzę. Jak wyglada? Bardzo sie zmienił? Tzn. ja go czasami widzę w tv. Ale jak wygląda na żywo? - Jest jak z moich wspomnień tylko bardziej napakowany. Przytulił mnie i chciałam zostać w jego ramionach już na zawsze. LanMei to wcale nie minęło. - spojrzałam się w ekran - Ja nadal go kocham. Tylko że ja musze wybić go sobie z głowy. Przecież on ma rodzinę. - posmutniałam i przeszłam do szafki. Otworzyłam ją i zaczęłam szukać szpilek. - To może nie leć, żeby to się nie skończyło złamanym sercem. - Chce zobaczyć Manhattan. Nie wiadomo czy nadarzy mi się taka okazja żeby być w Nowym Jorku. - znalazłam czarne i zaprezentowałam przed kamerą.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
- Ale na Times Square scena jest na dworzu. Dupa ci zmarźnie w sukience. Ale jak chcesz, bierz srebrną. I te szpilki. Może później będzie jakaś impreza w lokalu. - Też myślałam o srebrnej. Dzięki. A jak u was? - wrzuciłam szpilki do walizki. - Babcia jest zakochana w SooBinie. Uważa że jest czarujący, kulturalny i bardzo dobrze wychowany. - SooBin zdobył serce babci? Mówi już do niego wnuczku? - zaśmiałam sie. - O wszystko go prosi. - powiedziała z zazdrością. - Moja młodsza kuzynka wymyśliła, że jakby nam się nie udało, to ona chętnie się nim zaopiekuje. Chyba wrócimy do domu szybciej. - przewróciła oczami. - Ja lecę jutro, tylko trzynaście godzin w samolocie i wracamy pierwszego. - Baw się dobrze, niech Jungkook zobaczy co stracił. - zobaczyłam jak męska ręka gładzi LanMei po głowie. - Chyba muszę kończyć, mój narzeczony się pojawił. Naprawiłeś babci gniazdko? - usłyszałam pytanie do chłopaka. Ale ten tylko coś mruknął niepocieszony. - Nie ma problemu. Dziękuję. Wy też bawcie się dobrze. Pa Mei, pa SooBin. - nie czekając na odpowiedź wcisnęłam czerwoną słuchawkę.
Siadłam przed walizką i zaczęłam ładnie układać ubrania. Od razu zrobiło się więcej miejsca. Buty włożyłam do siateczki i wcisnęłam z boku. A sukienkę ostrożnie złożyłam i położyłam na wierzchu. Spięłam klamrami i tę część walizki miałam ogarniętą. Jutro spakuje kosmetyczkę, królika do snu i mogę lecieć.
Usłyszałam dźwięk powiadomienia, to sms. Wzięłam telefon i wyszłam z garderoby. Usiadłam na różowym fotelu przy biurku.
Od Haeś Jesteś w domu?
Do Haeś Tak, skończyłam się pakować.
Od Haeś Chciałbym się pożegnać, jutro nie będziesz mieć czasu.
Do Haeś Oczywiście, czekam.
Odłożyłam telefon na biurko I usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Niemożliwe. Haeś?
Zeszłam na dół I podeszłam do drzwi. Przez małe okienko w drzwiach zobaczyłam przyjaciela. Otworzyłam je i uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Teleportowałeś się? Szkoda że nie bezpośrednio do mojego pokoju. - odsunęłam sie od drzwi i chłopak wszedł do domu. - Będę tęsknił - zrobił smutną minkę i od razu przytulił się do mnie. Jego płaszcz był lodowaty. - Ale to tylko cztery dni. Wrócę. - poklepałam go po plecach. - To nic. Świadomość że bedziesz na innym kontynencie doprowadza mnie do szału. - nadal staliśmy przytuleni ale teraz, to już mi się zaczynało robić zimno.
Puściłam przytulenie i zaczęłam rozpinać płaszcz chłopaka. Co prawda z dwóch tylko guzików, bo do auta mu nie wygodnie i wsunęłam ręce pod płaszcz. Wyczuwając milutki sweterek, moje ręce zawędrowały na plecy i znów przytulaliśmy się do siebie.
- A jak mieszkam w Goesan?- zapytałam niewinnie. - Też tęsknie. Widać, ty za mną nie tęsknisz, nawet jak jesteś w Goesan. - mocniej mnie przytulił. - Ej, nie odwracaj sytuacji. Może wejdziesz dalej. A nie tak stoimy. - Nie. Jadę na siłownię. - powiedział stanowczo. Jedź i się wyżyj, pomyślałam. - Uważaj na siebie, pamiętaj o posiłkach, ubieraj się ciepło no i baw się dobrze. - Dziękuję, będę na siebie uważać. - Trochę jest mi przykro, że tak wyszło. A ty co zamierzasz? - głupio mi teraz zostawiać chłopaka samego, ale taka okazja może się już nie powtórzyć. - Kyo robi domówkę. - Proszę Cię, uważaj na siebie, nie spij się, zachowuj się odpowiednio u ludzi. - teraz ja mu gadałam. Zrobiło mi się już gorąco więc wydostałam się z pod płaszcza. I zaczęłam poprawiać szalik i płaszcz.
- Pyzo, Kocham Cię. - zabrzmiało jak wyznanie przy rozstaniu na zawsze. - Ja też Cię kocham Wujek. Odezwę się. - przysunęłam się blisko I dałam buziaka w policzek. Chłopak spojrzał się na mnie smutnym wzrokiem, może nawet oczy mu się zaszkliły. Dotknął moich włosów i uśmiechnął się delikatnie. - Baw się dobrze. - usłyszałam smutny ton głosu. - Ty też, Haesiu. - uśmiechnęłam się i chłopak odwrócił się w stronę drzwi. Otworzył je i do domu wleciało odrobinę zimnego powietrza ze śniegiem. Chłopak wyszedł i zniknął w opadach śniegu.
Jakoś zepsuł mi się humor. Zrobiło mi się smutno że zostawiam przyjaciela samego.
--------------- Wiem, króciutki. Ale już następne ...