-Lloyd-
Miałem w dupie wszystkich.
Ciężko było prowadzić motocykl gdy było się skutym kajdankami z zemstonu no ,ale cóż.
Mi się udało w każdym razie.
Znając życie ninja już się dowiedzieli o tym ,że zniknąłem.
Niech się pieprzą.
Na serio myśleli ,że im pomogę?
Bo co?
Bo moja „dziewczyna" się zgubiła?
Są tacy naiwni.Pędziłem motocyklem 100 km na godzinę.
Jak na mnie to było dość wolno.
Wolałem jeździć szybko.
Nie lubię wolno. To mnie wnerwia. mam wtedy takie uczucie jakbym cały czas gdy zwalniał wszystkie problemy nagle na mnie wpadały.
A ja tego nie chciałem.
W końcu zatrzymałem się w jakiejś knajpie.
Nie patrzyłem na jej nazwę.
Bo po co?
Wszedłem do pomieszczenia.
W nim znajdował się bar z małymi stolikami i siedzeniami.
Usiadłem przy jednym z nich i złożyłem swoje zamówienie.
Gdy na nie czekałem poczułem na ramieniu ciężką masywną dłoń.
Obróciłem się i to był mój błąd.
Pieprzeni synowie Garmadona stali teraz za mną.
-Chyba mamy niewyrównane rachunki.-powiedział jeden z nich.
Przełknąłem ślinę.
No jak ja tu mam walczyć gdy jestem skuty kajdankami?Poczułem ogromny ból gdy jeden z synów garmadona uderzył mnie pięścią w brzuch.
Nie czułem takiego bólu odkąd ostatni raz byłem torturowany przez Logana.
Syknąłem z bólu ,ale nie okazałem słabości.Podniosłem wysoko głowę i zmierzyłem wzrokiem bandę zbirów.
-Co ostatnio dostaliście za duże lanie wiec musieliście wezwać posiłki?-spytałem.
Dostałem cios w oko.
Już wiedziałem ,że będę miał w tym miejscu ogromne limo.
Ale to mnie teraz nie za bardzo obchodziło.
Próbowałem walczyć bez mocy no ,ale nie wychodziło mi to zbyt dobrze.
-Dosyć tego.-odparłem.
Byłem wściekły. I to nie z powodu ,że oberwałem,a z tego ,że odważyli się do mnie podejść i zatamować gdy akurat byłem prawie bezbronny.
Na twarzach ludzi pojawił się wyraz niezrozumienia.
Uśmiechnąłem się.
Nie wiedzieli co ich czeka.
-No to co?Powtórka z rozrywki?-spytałem i zaatakowałem.Nie wiem jak to było strategicznie możliwe ,ale ich pokonałem.
Miałem skute ręce i nie miałem swoich mocy ,ale pokonałem z 10 osób naraz.
Gdy zerknąłem na zegarek była godzina 21.39.
Postanowiłem już nie jechać pojazdem.
Przechadzałem się ulicami miasta Ninjago gdy w witrynie jakiegoś sklepu ujrzałem napis.
„Dziś przecena na na wszystkie produkty!"
A pod tym widniała dzisiejsza data.
Myślałem ,że mi się zdawało ,ale nie.
Na dole widniała data 20 października.
Czyli rocznica śmierci mojej matki.-Kai-
-Gdzie ten cholerny gnojek?!-wykrzyknąłem.
Byłem teraz wkurwiony. Jak on śmiał uciec? W dodatku zabrał swój stary pojazd.
-Znajdziemy go Kai.A jak nie to pewnie sam się znajdzie.-odparła ze spokojem Nya.
Po chwili usłyszałem trzask drzwi.
Czarnowłosy bez słowa po prostu poszedł do swojego pokoju.
-Ej!-zawołałem za nim ,ale on już zdążył zamknąć za sobą drzwi.
-Czasami nie mogę z nim wytrzymać.-westchnąłem.Jak tam po rozdziale?
Postanowiłam ,że dodam w nim trochę dramaturgii.
Już nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów ponieważ szykuje coś mocnego.
YOU ARE READING
Wróciła
Fanfiction-Kto w końcu raczył odwiedzić mnie w moich skromnych progach. -To nie czas na żarty.Potrzebujemy pomocy. -Ostatnio ciągle słyszę jak wam nie wychodzi.Co beze mnie i mistrza Wu trudno wam się ogarnąć prawda? Kontynuacja losów Avery i Lloyda oraz inny...