-Logan-
Szedłem wielkim korytarzem,a za mną szli strażnicy.
-Ile mamy jeszcze czasu?-spytałem.
-Myślałam ,że będzie trudniej przebić się przez te wasze zabezpieczenia.
-Elizabeth...
-Witaj Logan.
Spojrzałem się na kobietę i wciąż nie mogłem ruszyć się z miejsca.
-J-ja...-Jąkałem się.
-Nic się nie zmieniłeś.-Kobieta uśmiechnęła się.
Zmieniłem i nawet nie wiesz jak bardzo. Nie wiesz ile złych rzeczy zrobiłem.
Chciałem wykrzyczeć jej to prosto w twarz ,ale się od tego powstrzymałem.
-Może napijemy się razem herbaty?-spytała tym swoim tonem. To była cała ona. Nigdy nie przepadała za kawą co dla mnie było dziwne. Bo jak można nie kochać kawy?
-Dobrze.-odparłem choć nie za bardzo miałem ochotę na miłą rozmowę przy herbatce.Gdy usiedliśmy na kanapie kobieta wzięła w dłonie kubek z gorącą herbatą.
-To co? Znalazłeś już sobie kogoś?-spytała.
-Wiesz przecież ,że...-zacząłem ,ale kobieta przerwała mi gestem dłoni.
-Tak tak wszystko wiem. No to co w takim razie z tym twoim dzieciakiem?-spytała.
-Chodzi o Avery?
-Przestań. Przecież wiem,że to nie o nią chodzi. Przecież cały czas gadałeś o tym Leloydzie Gamadonie?-nie była pewna jak ten chłopak miał na imię i może to i dobrze.
-Lloydzie Garmadonie.-poprawiłem ją.
-Ach tak. No to co z nim?-spytała.
Zagryzłem dolną wargę i zdałem się na nikły uśmiech.
-A wiesz no. Trochę się razem posprzeczaliśmy potem było okej ,a teraz sam nie wiem.-powiedziałem zgodzenie z prawdą. Oczywiście umiliłem jej trochę prawdziwą wersję ponieważ nie chciałem by Elizabeth o tym słuchała.
-A. Dobrze w takim razie co co tam w pracy?-spytała łagodnym głosem.
-Jak zawsze nic się nie zmieniło. Szef trochę ostatnio dał mi popalić, ale to tam zawsze.-zaśmiałem się. Oczywiście to też nie była do końca prawda. Przecież nie powiem jej ,że moim szefem jest demon,prawda?
-Mhm.-kobieta wzięła kolejny łyk herbaty.-To co tam u Avery?
Wiedziałem ,że nie uniknę tego tematu.
Przecież obiecałem jej matce ,że się nią dobrze zajmę, a co stało się teraz...? Muszę się ogarnąć.
-Dobrze... Chyba.
-Drogi Loganie Awerlow jak śmiem twierdzić nasza córka jest tu teraz?-spytała.
Przełknąłem głośno ślinę. Nigdy nie zwracała się do mnie pełnym imieniem i nazwiskiem.
-No tak jakby...-pewnie wyglądałem tyran jak burak.
-Co to znaczy tak jakby? Logan do cholery gdzie jest nasza córka!-wydarła się.
Ojojoj. Robi się dość niekomfortowo. Elizabeth w tej formie to nic dobrego.
-No nie ma jej tu...-wyszeptałem.
-Nie wierzę.-kobieta prychnęła po czym wstała z kanapy i ruszyła do wyjścia.
-Gdzie idziesz?!-wykrzyknąłem za nią.
Kobieta nie obracając się odparła.
-Znaleźć naszą córkę.Ojojoj. Ale się dzieje akcja. Pewna przemiła osóbka kiedyś poprosiła mnie o to by było coś o Matce Avery no to proszę. Nie dość ,że jest to nawet pojawi się w dalszych rozdziałach. I być może zrobjj in trochę zamieszania. Ale tego nikt jeszcze nie wie(oczywiście oprócz mnie).
Ja wiem ,że ja tu robię tyle dram ,że się połapać nie da ,ale no cóż takie życie.Miłego wieczoru/dnia.
YOU ARE READING
Wróciła
Fanfiction-Kto w końcu raczył odwiedzić mnie w moich skromnych progach. -To nie czas na żarty.Potrzebujemy pomocy. -Ostatnio ciągle słyszę jak wam nie wychodzi.Co beze mnie i mistrza Wu trudno wam się ogarnąć prawda? Kontynuacja losów Avery i Lloyda oraz inny...