-Avery-
Obudziłam się przywiązana do krzesła. Po drugiej stronie pomieszczenia także związany siedział Lloyd. Nie rozumiałam co się dzieje i o co chodzi. W jednej chwili ogłusza mnie środkami usypiającymi ,a w drugiej też jest przykuty? Co się tu do cholery dzieje?
-Powiedz mi co się tu dzieje.-wychrypialam. Dopiero teraz zauważyłam jak bardzo chce mi się pić.
-Avery...-zaczął ,ale ja mu przerwałam.
- Co tu się do cholery wyrabia?! Czemu to zrobiłeś?!- wykrzyczałam.
Chłopak spojrzał się na mnie z wzrokiem pełnym żalu.
-Nie miałem wyboru.-powiedział.
-Zawsze jest jakiś wybór.-odwarknelam.
-Grozili ,że cię zabiją.-zamarłam.Od jego słów już się więcej do siebie nie odezwaliśmy, a ja zauważyłam ,że nasze stosunki dk siebie znacznie się od tej chwili ochłodziły.
-Jak już wszyscy są to może zaczniemy?-spytała moja matka. Weszła do pomieszczenia razem z Rovanem i szczerze teraz już chyba wolałabym stać twarzą w twarz z swoim ojcem niż z nią.
-Roven.-moja matka rzuciła na mnie wzorkiem i mężczyzna dk mnie podszedł.
-Przepraszam.-nie wiedziałam o co mu chodzi ,ale po niepewnym wzroku Lloyda zrozumiałam.
-Rób co musisz. Byle szybko. Nie zniosę widoku jego cierpienia i załamania bo nie może z tym nic zrobić.-szepnęłam do mężczyzny. Roven skinął głową po czym wyjął z kieszeni paralizator.
No to zaczynamy zabawę.-Lloyd-
Widziałem jak ją krzywdzą. Szarpałem się patrząc jak robią jej krzywdę. Nie mogłem nic z tym zrobić. Ona nie wytrzyma długo ,a ja nie mam wyboru.
-No to co Lloyd? Dołączysz do nas?-spytała Elizabeth.
Kobiet nie powinno się tak nazywać ,ale ta na tj zasługuje. Była zdzirą. Żeby tak popsuć życie swojej córki. Żeby tak ją torturować i sprawiać jej krzywdę i to z własnej woli.
-Jesteś okrutna.-wysyczałem w jej stronę za co dostałem tylko z liścia.
-W takim razie musimy chyba przejść do bardziej rygorystycznych działań.-Jej słowa wywołały u mnie dreszcz.
To nie oznaczało dla Avery nic dobrego.
-Nie wiem jak można było pokochać takiego człowieka jak ty!-czy mi się zdawało czy moje oczy stały się fioletowe? Tak dawno nie miałem ich fioletowych. Miałem je jedynie czarno fioletowe ,ale to co innego.Roven wyciągnął z pochwy nóż. Zamarłem. Przysięgam ,że w tej chwili gdybym stał nogi odmówiłyby mi posłuszeństwa. Żołnierz skierował się w stronę dziewczyny i nim zdążyłem się zorientować nóż wylądował pod jej żebrem. Z moich ust wydobył się przeraźliwy krzyk.
-Dość! Dość! Przestań! Zgadzam się! Zgadzam się dk cholery!- krzyknąłem w stronę kobiety.
-Roven . Zabierz ją do skrzydła leczniczego ,a potem wrzuć z resztą ninja. Czyli to tak...
Złapali ninja. I co ja teraz pocznę? Chociaż przynajmniej jedno z nas było teraz bezpieczne...Wiem ,że rozdziału dawno nie było więc proszę. Może uda mi się wstawić kolejny dłuższy lub kilka krótszych do weekendu ,ale nigdy nie wiadomo. Papatki.
YOU ARE READING
Wróciła
Fanfiction-Kto w końcu raczył odwiedzić mnie w moich skromnych progach. -To nie czas na żarty.Potrzebujemy pomocy. -Ostatnio ciągle słyszę jak wam nie wychodzi.Co beze mnie i mistrza Wu trudno wam się ogarnąć prawda? Kontynuacja losów Avery i Lloyda oraz inny...