Kłamałem jak z nut

66 3 2
                                    

-Lloyd-

Siedziałem na drzewie i rozmyślałem. Ninja prosili mnie o pomoc , a Avery mnie porwała. Dość wojowniczka stała się z niej dziewczyna. Trochę ironia losu ,że teraz to ja jestem „ten dobry".
Może to coś ze mną było nie tak?
Nie no. Żartuje tylko. Uniosłem kącik ust i zacząłem strugać coś w kawałku drewna.
Może powinnam im pomoc?
Chociaż co z tego bym miał? A tak. Pewnie Avery by mnie nie porywała i torturowała. To zabawne jak szybko stała się podobna do swojego ojca, ale jednak widzę w niej coś innego. Coś ci różni ją od ojca. Coś co różni ją ode mnie.
Ta mała iskierka nadziei na dobro. To uczucie w sercu. Ta dobroć. Na pewno ją ma. Trzeba w niej to tylko rozbudzić, a ja miałem na to plan.

-Pomożesz nam?-spytał Wu.
-No dobra. Macie mnie. Trochę chcę wam pomóc.-wywróciłem oczami.- Ale beze mnie sobie nie poradzicie. Ja mam plan , a wy go nie macie.
-W takim razie mów.
-Więc...

Łaziłem przed lasem na terenie miejsca z którego uciekłem jak głupek.
-Averyyyy!-wrzeszczałem. Tak łaziłem tak już od godziny i żadnego odzewu. Nawet nie było strażników! Co to za baza bez zabezpieczeń?
-Averyyyy!?-wydarłem się.
-Podejdź bliżej.-zachęcił Cole.
-Ta! Bo na pewno podejdę do śmiercionośnej bazy. Nie chce umierać.-Kłamstwo. Och jak pięknie kłamałem. Kłamałem jak z nut.
-Dobra cicho tam już.-skarcił nas mistrz Wu.
Nie wiem czemu ,ale coś ostatnio wołałem mojego starego niż jego. On przynajmniej nie był tak wkurzający.

W końcu wielkie wrota się otworzyły ,a z nich wyszła sama jedyna Avery.
-No! W końcu jesteś. Już myślałem ,że nie przyjdziesz.-uśmiechnąłem się.
Dziewczyna spojrzała się tylko na mnie i zmarszczyła brwi.
-Co tu robisz?-miała inne zachowanie w stosunku do mnie niż wcześniej. Czy coś było nie tak?
-No wiesz... Życie bohatera jest trudne.-uśmiechnąłem się.
-Okej...?
Dziewczyna zerknęła na mnie z ukosa. Mój plan szedł zgodnie z planem.
Nagle mój instynkt samoobrony się uruchomił. Wyczułem ,że Avery coś robi. Miała rękę przy spodniach.
Nagle na polane wbiegli strażnicy. Super. Jednak mój plan nie idzie zgodnie z planem. Oczywiście dałem znak ninja by się nie wtrącali.
Dostałem kilka kopniaków i wiedziałem ,że mam już limo pod okiem.
-No to co teraz ze mną zrobisz?-spytałem.
Dziewczyna uśmiechnęła się.
-Pewnie trochę po torturuje i wycisnę potrzebne informacje.
-No to ode mnie się tego nie dowiesz.-zaśmiałem się na co dostałem kolejny cios.
Z mojego nosa poleciała strużka krwi.

Mam kolejny plan. Nim żołnierze zdarzyli zakuć mnie w kajdany wyswobodziłem się oraz uderzyłem strażników. Dzięki temu dostałem chwilową przewagę. Oczywiście Avery nie dała mi tak łatwo zwiać więc musiała użyć swojej kochanej mocy. W głowie znów widziałem śmierć Kai'a. Znowu umierał w moich ramionach. Wiedziałem ,że to halucynacja ,ale to było takie prawdziwe...
-Nie.-otrząsnąłem się. Znowu widziałem Avery j strażników.
-Jesteś silny.-zauważyła.
-No brawo geniuszu. A teraz Sory ,ale..-uderzyłem rękę jednego żołnierza i wyrwałem mu nóż z dłoni.
-I co? Będziesz mi tym groził?-spytała.
-Nie.-zaprzeczyłem. Przystawiłem nóż do gardła.
Czy właśnie groziłem jej ,że się zabije? Tak. Dlaczego? Odpowiedź była prosta. Chciałem wzbudzić w niej współczucie.
-C-ci ty robisz?-zawahała się.
-Zabije się. Zabije się jeśli ze mną nie pójdziesz.-kątem oka zauważyłem jak Kai wierci się nerwowo w krzakach. Dziewczyna prychnęła.
-No to dalej. Zrób to.-zachęciła.
Ręce mi się nie trzęsły, a powinny. Powinienem bronić się nożem lub grozić ,że to ją zabije.
Ale za to groziłem jej ,że SIEBIE zabije.
To było popierdolone.
Przejechałem lekko po gardle. Strużka krwi poleciała na moją czarną koszule.
-Przestań...-wyszeptała dziewczyna.-Przestań !-dziewczyna coraz bardziej się denerwowała.
-Bo co?-spytałem.
-Przestań! Pójdę z tobą.-powiedziała w końcu. Strażnicy poruszyli się nerwowo. Nie mogli mi nic w tej chwili zrobić. Zabawne.
Niby mistrz Wu jest taki mądry ,ale to ja obmyśliłem ten plan. Nie on.
-To chodź.-zachęciłem ruchem dłoni. Dziewczyna wolno podreptała za mną.

-Załatwione.-uśmiechnąłem się zwycięsko.
-Czyś ty zwariował?!-wydarł się na mnie Kai.
-Być może. Ale taki już jestem.-odparłem.-A ty nie masz tu nic do powiedzenia. Mogłem tak umrzeć ,a ty nic byś nie zrobił.
-Zaraz...-zaczęła dziewczyna o której zapomniałem.
-Tak,tak. Jestem tak jakby z nimi. I o patrz! Wu i Garmadon się znaleźli.-zaśmiałem się.-Ruszajmy.

Rozdział się podobał?:)

WróciłaWhere stories live. Discover now