-Lloyd-
Gdy Avery wyszła miałem swoją okazję.
Mogę w końcu stąd uciec.
Szarpałem się z całej siły. Głupi ninja. Musieli zakuć mnie w te cholerne kajdany.
Szarpałem się tak z dobre kilka minut aż w końcu udało mi się wyswobodzić jedną rękę.
Uwolnione ją drugą i w końcu motelem wstać z tego durnego krzesła.
Myślałem ,że będzie trudniej.
Zaczaiłem się za drzwiami i zawołałem strażnika.
Po chwili przyszedł,a ja z łatwością go obezwładniłem. Wziąłem od niego kartę i wybiegłem z pomieszczenia.
Nie miałem zbyt dużo czasu. Avery zaraz może się skapnąć ,że uciekłem.Pobiegłem w stronę wielkich metalowych drzwi,ale drogę zastąpili mi strażnicy.
-Nigdzie się nie ruszysz.-powiedział jeden z nich który pewnie był ich szefem.
-Bo co? Pobijecie mnie?-zrobiłem maślane oczy.
Mężczyźni zaatakowali. Z łatwością wymijałem ich ruchy i ciosy zadając kolejne swoje.
Nie wiedzą kto mnie wyszkolił.
A mówiąc kto Lloyd miał na myśli życie.W końcu wszyscy strażnicy leżeli na ziemi ,a ja mogłem się otrzepać.
-Myślałem ,że będzie trudniej.-kopnąłem głowę jednego z nich. Wszyscy byli nieprzytomni ,ale czy żyli? Tego to ja nie wiem. Nie miałem czasu sprawdzać u ich wszystkich tętna.
Otworzyłem wielkie drzwi i wydostałem się na zewnątrz. Znajdowałem się obok lasu.
Zauważyłem też ,że niedaleko jest rzeka ponieważ jej szum dobiegał aż tu.Skierowałem się głębiej w las. Po drodze nie zauważyłem żadnej oznaki życia.
Aż w końcu coś ,a raczej ktoś nagle skoczył z drzewa blokując mi tym samym przejście.
Ten ktoś miał na sobie pelerynę ,a na głowie miał kaptur. W ręce trzymał łuk ,a strzały miał na plecach. Nim zdążyłem się zorientować co kombinuje byłem na celowniku.
Zajebiście. Z jednego porwania do drugiego.
-Że co kurwa?-spytałem,a tajemnicza osoba jeszcze bardziej naprężyła luk(jeśli tak w ogóle się da).
-Jeśli nie chcesz zginać lepiej na twoim miejscu bym się nie ruszała.-Ruszała? W sumie to się zgadza. Damski głos,strzały.(powiedz mi Lloyd co mają strzały do płci?)
-Kim ty do cholery jesteś?-spytałem.
-Nie twoja sprawa.-powiedziała tajemnicza dziewczyna.
Westchnąłem i no cóż jak zwykle ktoś znowu mnie porwał.Szliśmy tak kilka godzin aż w końcu dziewczyna zarządziła postój. Usiedliśmy przy ognisku które wcześniej rozpaliła i się ogrzewaliśmy.
Nie musiała mnie związywać bo i tak już byłem.
Wspominałem już ,że te kajdany to najgorsza rzecz którą mnie w życiu spotkała?
Siedzieliśmy tak przez chwilę w ciszy aż w końcu.
Dziewczyna zdjęła kaptur...
Pod nim znajdowała się piękna twarz.
Niemalże można by było pomylić ją z Avery.
-Avery?-spytałem. Nie wiem czemu to powiedziałem,ale na pierwszy rzut oka wygłaszały bardzo podobnie. Jednakże różnica było w nich ,że ta dziewczyna miała długie proste blond włosy. Na twarzy miała lekkie rumieńce od zimna ,a jej oczy miały odcień zimnego niebieskiego.(ja wiem ,że ten opis oczu nie jest za inspirujący wsm nawet nie wiem jak to mam powiedzieć ,ale na serio inny pomysł nie wpadł by je opisać wybaczcie.) Można by było porównać je z lodowcami lub tajemniczym oceanem który nie został jeszcze zbadany.(Czyli podobne oczy do koloru oczu Zane'a jeśli Zane ma jakiś kolor oczu?)
-Kto to jest Avery?-spytała dziewczyna ,a ja poczułem jak moja twarz oblewa się rumieńcem.
-Nikt ważny.-odparłem. Och jak ja pięknie kłamałem.No i mamy rozdział kochani.
Jak tam po?
Ciekawe kim jest na nową dziewczyna którą poznał Lloyd. A tak propos na Spotify jest playlista do całej trylogii i oczywiście nie ma tam jeszcze dużo utworów ,ale fajnie by było gdybyście wpadali nazwa playlisty to „Powrócili..." czyli wsm tak jak tytuł pierwszej części.
Miłego dnia/nocy.
YOU ARE READING
Wróciła
Fanfiction-Kto w końcu raczył odwiedzić mnie w moich skromnych progach. -To nie czas na żarty.Potrzebujemy pomocy. -Ostatnio ciągle słyszę jak wam nie wychodzi.Co beze mnie i mistrza Wu trudno wam się ogarnąć prawda? Kontynuacja losów Avery i Lloyda oraz inny...