ROZDZIAŁ 1
KIEDYŚ
Brealyn
Listopad 2016 r.
Spojrzałam w prawo, a następnie w lewo, zastanawiając się, w którą stronę powinnam się udać. To był mój drugi rok studiów, a czasami nadal nie potrafiłam odnaleźć się na tej przeklętej uczelni.
Zacisnęłam mocniej palce na książce, która wyleciała chwilę wcześniej z mojej torby i ciężko westchnęłam. Wygrzebałam z kieszeni jeansów telefon i wystukałam szybko wiadomość do mojej przyjaciółki z roku – Jasmine.
Ja: Zgubiłam się! Znowu... Kryj mnie, bo Lockhart mnie zabije.
Ledwie nacisnęłam na ekranie „wyślij", a dotarły do mnie odgłosy zbliżających się kroków. Dosłownie kilka sekund później poczułam rękę, która oplotła mnie w talii.
– Zgubiłaś się? – zagadnął, obracając mnie w swoją stronę. – Serio, Bree? – Parsknął śmiechem, dostrzegając moją nietęgą minę. – Znowu?
– Spadaj – wymamrotałam, mocniej zaciskając palce na książce, po czym jeszcze bardziej przycisnęłam ją do piersi.
– Co teraz masz? – zagadnął, kręcąc głową na boki.
– Ekonomię z Lockhart.
Killian zassał powietrze. Dobrze zdawał sobie sprawę, że ta kobieta mnie nienawidziła.
– Załatwić ci usprawiedliwienie od dziekana?
Wywróciłam oczami.
– Nie musisz na każdym kroku chwalić się, że jesteś jego pupilkiem.
– Nie jestem pupilkiem – odpowiedział i położył dłoń na moich plecach, popychając delikatnie do przodu. – Chyba na urodziny w maju kupię ci nawigację.
Spojrzałam na niego rozdrażniona.
– To nie moja wina – burknęłam. – Ten budynek to jakiś pieprzony labirynt.
– Pewnie, Bree – przytaknął, ale doskonale słyszałam w jego tonie kpinę. – To co, idziesz ze mną na kawę z bitą śmietaną i syropem dyniowym, czy odstawić cię pod salę?
Przełknęłam ślinę, bo jego palce delikatnie muskały skórę na moich plecach. Mogłam ubrać długą bluzkę, a nie krótki top. Niby wydawało się, że jego materiał stykał się z wysokim stanem spodni, ale najwidoczniej nie zbyt dokładnie, skoro czułam jego dłoń na talii. I zastanawiało mnie tylko, czy robił to świadomie...
– Kawa z syropem dyniowym to cios poniżej pasa nawet, jak na ciebie, Hayes.
Cicho się zaśmiał, a ten niski, ochrypły dźwięk dotarł do tych partii mojego ciała, do których nigdy dotrzeć nie powinien.
– Po prostu cię znam i umiejętnie wykorzystuję twoje słabości – oznajmił, po czym stanął na wprost mnie, zabierając dłonie z mojego ciała. Wsunął je w kieszeni spodni i bez skrępowania spojrzał w oczy. – To co, Gray. Kawa w wyśmienitym towarzystwie, czy nudna ekonomia ze smoczycą Lockhart?
Kącik jego ust lekko drgnął, jakby już był pewien swojej wygranej, ale czy mogłam się temu dziwić? Przywykł do tego, że dziewczyny mu nie odmawiały. Było tak już w liceum, choć wtedy za wiele ze sobą nie rozmawialiśmy.
– Wyśmienite towarzystwo? – Prychnęłam, ale udawałam, że naprawdę rozważałam jego propozycję. Delikatnie się uśmiechnęłam i podeszłam bliżej, układając prawą dłoń na jego prawym ramieniu, po czym delikatnie obróciłam głowę, spoglądając na jego profil – Czyli mam rozumieć, że chcesz mnie zostawić w tej kawiarni w towarzystwie jakiegoś swojego kumpla, tak? – zapytałam, a dostrzegając na jego twarzy zaskoczenie, które powoli ustąpiło miejsca delikatnemu rozbawieniu, minęłam go, kierując się do sali, którą chwilę wcześniej dostrzegłam za jego plecami.
CZYTASZ
Addicted
RomanceWalter Hayes i Thomas Gray są przyjaciółmi od zawsze. Razem studiowali, byli swoimi drużbami na ślubie i wspólnie zarządzali firmą, która była ich marzeniem. Obiecali sobie jednak, że w dniu dwudziestych piątych urodzin swoich dzieci, przekażą pałec...