ROZDZIAŁ 27
Killian
Siedzieliśmy z Flo na kanapie, a ekran telewizora wyświetlał kolorowe sceny z „Rio". Jej śmiech wypełniał cały salon. Był głośny i zaraźliwy, a ja zorientowałem się, że już od kilku minut również się uśmiechałem.
– Widziałeś kiedyś takiego ptaka? – zapytała nagle, wskazując na ekran, gdzie Blu nerwowo tłumaczył coś Jewel.
– Niebieską arę? – zapytałem, spoglądając na nią z uśmiechem.
– Tak. – Flo przekręciła się, żeby mnie lepiej widzieć.
– Nie widziałem na żywo, ale są piękne, prawda?
– Bardzo! – Energicznie pokiwała głową. – Chciałabym mieć takiego ptaka.
– Hmm... – Podrapałem się po brodzie, udając, że naprawdę nad tym rozmyślam. – Myślę, że mama może nie być zadowolona, jeśli przyniesiesz do domu wielką, krzykliwą arę.
Flo parsknęła śmiechem, zasłaniając usta dłonią i spojrzała ponownie na bajkę. Jej milczenie jednak nie trwało długo, bo po chwili znowu parsknęła śmiechem.
– To dziwne, że on boi się latać, prawda? – Wskazała rączką na telewizor.
– Bardzo dziwne – przyznałem z rozbawieniem.
– Ja bym się nie bała. Latałabym wszędzie! – oznajmiła z pełnym przekonaniem.
– Naprawdę? – spytałem, unosząc brew. – Nie bałabyś się wysokości?
– Nieee... – Przeciągnęła słowo, kręcąc głową. – Wysokość jest fajna! Tak samo, jak na placu zabaw, kiedy wchodzę do góry na zjeżdżalnie.
– No tak, w sumie to prawie jak latanie. – Udałem poważny ton.
Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu, oglądając bajkę. Nagle zaczęła się jedna z piosenek, a Flo nieudolnie próbowała podśpiewywać. Jej głos raz był trochę za wysoki, a za chwilę trochę za niski i kompletnie bez rytmu, ale widać było, że bardzo się starała.
Kiedy piosenka się skończyła, oparła się o moje ramię i oglądała dalej. Kilka minut później, czując, że jej głowa staje się coraz cięższa, spojrzałem na nią i zobaczyłem, jak jej powieki bezwładnie opadają.
– Ej, Flo – wyszeptałem.
– Hmm? – mruknęła niewyraźnie, ale już nie otworzyła oczu.
Zamarłem, żeby przypadkiem jej nie obudzić. Jej drobne ciało wtuliło się we mnie mocniej, a jej oddech stał się spokojny i równy.
– Zasnęła? – rozległ się cichy głos Bree.
Nawet nie wiedziałem, że stała w salonie za kanapą i nas najwidoczniej obserwowała. Zerknąłem przez ramię i skinąłem głową. Teraz wydawała się... inna. Wyglądała na spokojniejszą i rozluźnioną, choć w jej oczach wciąż dostrzegałem czujność.
– Zaniosę ją na górę – oznajmiła cicho, robiąc krok w stronę kanapy.
– Nie trzeba. – Zanim zdążyłem się zastanowić, słowa opuściły moje usta. – Ja to zrobię.
Uniosła brwi, wyraźnie zaskoczona.
– Jesteś pewien?
– Jasne.
Ostrożnie uniosłem Flo na ręce, uważając, żeby jej nie obudzić. Była lekka jak piórko, a jej główka opadła mi na pierś. Przez moment stałem nieruchomo, upewniając się, że śpi głęboko.

CZYTASZ
Addicted
RomanceWalter Hayes i Thomas Gray są przyjaciółmi od zawsze. Razem studiowali, byli swoimi drużbami na ślubie i wspólnie zarządzali firmą, która była ich marzeniem. Obiecali sobie jednak, że w dniu dwudziestych piątych urodzin swoich dzieci, przekażą pałec...