ROZDZIAŁ 16
Killian
Trzynaście godzin wcześniej.
Powoli piłem zamówionego drinka i słuchałem narzekań Milo na jego nowego podwładnego, który całkowicie dał dupy podczas prezentacji najnowszego oprogramowania dla klienta. Mętnym wzrokiem sunąłem wzrokiem po lokalu, nie zatrzymując się na niczym ani nikim konkretnym. Tak po prostu wodziłem nim po przestrzeni i słuchałem tego, co miał do powiedzenia Milo. Wolałem to niż własne myśli. A tego dnia to co działo się w mojej głowie z całą pewnością mi nie odpowiadało.
– Ej, ty mnie w ogóle słuchasz? – głos Milo przyciągnął mnie z powrotem do rzeczywistości. Jego dłoń mocno zacisnęła się na szklance, co zauważyłem kątem oka.
– Tak, jasne. – Skinąłem głową, starając się, by zabrzmiało to przekonująco.
Słuchałem go, ale mimo włożonych w to wysiłków, nie udało mi się całkowicie zapanować nad kłębiącymi myślami w głowie. Milo zmrużył oczy, przez chwilę jakby mnie oceniał. Przez ten moment poczułem, że widzi więcej, niż chciałem mu pokazać. Może powinienem się wysilić i rzucić jakimś komentarzem? Coś, co dałoby mu do zrozumienia, że cały czas tutaj z nim byłem, choć prawda była taka, że moje myśli – jak woda uciekająca z dłoni – wymykały się na boki.
– Dobra, mów o co chodzi.
Rozsiadł się wygodniej na skórzanym fotelu i oparł dłoń, w której trzymał szklankę whisky na podłokietniku.
– Skąd pomysł, że o coś chodzi? – Przyjąłem identyczną pozycję. – Zwyczajnie jestem zmęczony. – Postawiłem na półprawdę.
– Stary, znam cię niemal dekadę. Mów, co cię gryzie i miejmy to z głowy.
– Siedem lat to nie jest dekada – zauważyłem, spoglądając na przyjaciela z politowaniem.
– Przecież powiedziałem, że niemal dekadę. – Wywrócił oczami. – Jak ma na imię twój problem? – zagadnął, zginając lewą nogę, po czym oparł kostkę o prawe kolano. – Victoria czy Lyn? – Spojrzał na mnie spod uniesionej brwi.
Prychnąłem.
– Skąd pomysł, że to ma jakikolwiek związek z nimi?
– Bo wybacz, ale ty nie masz innych problemów. – Wzruszył ramionami. – Pewnie ci kiedyś jakieś dojdą, jak na przykład łysienie, piwny brzuszek albo... – zamilkł pocierając palcami kilkudniowy zarost na twarzy. – Albo nie wiem, kurde. Prostata czy problemy z erekcją, ale teraz? – Parsknął, zapewne widząc mój pełen politowania wzrok. – Teraz to twoje jedyne problemy to te dwie, więc mów i miejmy to z głowy.
– Pierdol się – wymamrotałem i opróżniłem szklankę do dna. – Bree ma dramę z tabloidami, a Victoria podważa jej kompetencje i nie chce wykonywać poleceń. I jakby tego było mało, kiedy próbowałem to załatwić, wyskoczyła mi z tekstem o pierścionku zaręczynowym. Także, cyrk przyjechał, klaunów zostawił, a ja się teraz muszę z nimi użerać.
– Precyzyjnie rzecz ujmując, to zostawili jednego klauna, z którym użerasz się już od kilku lat – napomknął lekkim tonem, jakby mówił, że za chwilę wyjdzie słońce. – Przypomnij mi, dlaczego ty, do chuja, zacząłeś z nią być? – zapytał nieco zirytowany.
– Jest piękna i inteligentna. To był logiczny wybór.
Milo parsknął, jakby szczerze rozbawiło go to, co usłyszał. Czekając na jakiś jego komentarz, skupiłem na pustej szklance, którą zdecydowałem się odstawić na stolik.

CZYTASZ
Addicted
RomanceWalter Hayes i Thomas Gray są przyjaciółmi od zawsze. Razem studiowali, byli swoimi drużbami na ślubie i wspólnie zarządzali firmą, która była ich marzeniem. Obiecali sobie jednak, że w dniu dwudziestych piątych urodzin swoich dzieci, przekażą pałec...