ROZDZIAŁ 4
KIEDYŚ
Brealyn
Grudzień 2017 r.
Przymknęłam powieki, rozkoszując się delikatnym i powolnym dotykiem. Opuszkami muskał moją szyję, ramiona i od czasu do czasu przeczesywał palcami rozpuszczone włosy. Szczerze powiedziawszy jakieś dwadzieścia minut temu, czyli dokładnie w momencie, gdy położyłam głowę na jego kolanach, całkiem zgubiłam fabułę filmu, który oglądaliśmy.
– Jesteś głodna?
– Mhm – wymamrotałam, sama nie wiedząc, czy to znaczyło bardziej tak czy nie.
– Śpisz? – zagadnął, a w jego głosie słyszałam rozbawienie.
– Jeszcze nie – wysiliłam się na odpowiedź słowami a nie pomrukami.
– Jeszcze?
Cicho się zaśmiał, po czym pochylił się i delikatnie pocałował mnie w gołe ramię.
– Muszę niedługo się zbierać – oznajmiłam, bo w tej chwili sama zdałam sobie z tego sprawę.
Jego wargi ponownie musnęły moją skórę.
– Możesz zostać.
– Nie mam rzeczy na przebranie ani materiałów na zajęcia, a jutro wcześnie zaczynam – wyjaśniłam, po czym cicho westchnęłam, niechętnie się podnosząc. Usiadłam i spojrzałam na niego, bo on również uważnie mi się przyglądał. – O czym myślisz?
– O świętach. – Przymknął powieki i poruszył na boki karkiem. – Nasze rodziny zawsze obchodzą je razem. Myślałaś o tym, jak to rozegrać? – zagadnął. – Powiemy im? – Ponownie na mnie spojrzał, jakby doszukując się jakiejś ukrytej reakcji.
– Jesteśmy razem dwa miesiące – zauważyłam niepewnie, bo sama nie wiedziałam, co powinniśmy zrobić.
– I tak się w końcu dowiedzą, Bree. – Objął dłonią mój policzek i nieznacznie się przysunął. – Myślisz, że sami niczego się nie domyślą?
Parsknął cicho pod nosem, jakby wydawało mu się to śmieszne i nierealne, a następnie delikatnie mnie pocałował. Ocierał o siebie naszymi wargami, leniwie i nieśpiesznie, a przez moje ciało przebiegł dreszcz podniecenia, jaki wywoływał każdą pieszczotą i czułym dotykiem.
– Siema, gołąbeczki! – usłyszeliśmy krzyk, a następnie trzask drzwi.
Niechętnie oderwaliśmy się od siebie. Zanim przeniosłam wzrok na osobę, która zakłóciła naszą chwilę, zatrzymałam się na oczach Killiana. Miał zamglone spojrzenie, jak za każdym razem, gdy sytuacja między nami stawała się intymna.
– Przeszkodziłem w czymś? – zagadnął Matt, wkraczając do salonu z szerokim uśmiechem, a tuż za nim wszedł Archer.
– Hej. – Ten drugi przywitał się ze słabym uśmiechem, kiwając do mnie głową.
– Cześć – odpowiedziałam, odwzajemniając gest.
– Gdzie Milo? – Killian zignorował ich zachowanie i zapewne w jego opinii idiotyczne pytanie Matta.
– Pojechał po pizzę – wyjaśnił Archer, siadając na fotelu. – Zjesz z nami?
To pytanie skierował do mnie, ale natychmiast pokręciłam głową.
– Dzięki, ale i tak miałam się już zbierać. – Wstałam, zgarniając z oparcia kanapy bluzę, którą szybko przełożyłam przez głowę. – Rano mam zajęcia.
CZYTASZ
Addicted
RomanceWalter Hayes i Thomas Gray są przyjaciółmi od zawsze. Razem studiowali, byli swoimi drużbami na ślubie i wspólnie zarządzali firmą, która była ich marzeniem. Obiecali sobie jednak, że w dniu dwudziestych piątych urodzin swoich dzieci, przekażą pałec...