ROZDZIAŁ 38

2.9K 334 35
                                    


ROZDZIAŁ 38

Brealyn

Od dnia narodzi Flo nie brałam pod uwagę, że kiedykolwiek Archer Sterling postanowi zjawić się w jej życiu. Przekreślił tę możliwość, kiedy pewnego popołudnia zjawiłam się w domu bractwa, żeby powiedzieć mu o swojej ciąży. Przekreślał ją każdego kolejnego dnia, do chwili jej narodzin. A kiedy już spojrzałam w jej oczy, gdy zacisnęła małą dłoń na moim wskazującym palcu, wiedziałam, że nie potrzebuję nikogo innego. Nie potrzebuję Archera, ani żadnego innego faceta, żeby wychować ją na pewną siebie, szczęśliwą i dobrą osobę.

Przez ostatnie lata żyłam, nie wracając nawet wspomnieniami do tego człowieka, aż w końcu to on sobie o nas przypomniał. Początkowo były telefony i wiadomości, które skutecznie ignorowałam, ale w końcu, parę tygodni temu zjawił się w firmie. Mogłam się domyślać, że jeżeli stanął przede mną raz, stanie również kolejny.

Mimo wszystko nie podejrzewałam, ze pojawi się u drzwi mojego domu. Nie sądziłam, że jego kłótnia z Killianem, obudzi Flo i że trzymając ją w ramionach, chcąc ochronić przed całym złem tego świata, rozczarowaniem i bólem, usłyszę jej ciche pytanie...

- Kim jest ten pan?

- Nikim - kłamstwo opuściło moje usta szybciej, niż zdołałam się zastanowić nad odpowiedzią.

- Powinieneś już iść - wtrącił się Killian, stając w drzwiach i osłaniając nas swoją sylwetką przed przenikliwym spojrzeniem Archera.

Obróciłam się na pięcie i ruszyłam z Flo w stronę schodów. Nie chciałam, by była świadkiem ewentualnej kłótni, oraz obawiałam się tego, co Archer mógłby powiedzieć.

- Lyn, musimy porozmawiać - odezwał się Archer, całkiem ignorując Killiana.

Znieruchomiałam, mocniej obejmując w ramionach Flo, która rączkami chwyciła się mojej szyi, nadal trzymając pluszowego królika za długie ucho.

- Zadzwonię do ciebie, ale idź już teraz stąd - wydusiłam z siebie, spoglądając na niego przez ramię. - Proszę - dodałam, aż w końcu skinął głową a wtedy ja udałam się z Flo na piętro, do jej pokoju.

Gdy tylko zamknęłyśmy drzwi jej pokoju, posadziłam Flo na łóżku i zaczęłam układać jej poduszki. Byłam tak pochłonięta własnymi myślami, że nie zauważyłam, kiedy po moim policzku spłynęła łza. Flo wyciągnęła swoją małą rączkę i delikatnie ją starła, patrząc na mnie z troską.

- Mamusiu, czemu jesteś smutna? - zapytała cicho, a w jej głosie zabrzmiała nuta niepokoju.

Poczułam, jak coś ściska mnie w gardle. Nie mogłam jej powiedzieć prawdy. Jeszcze nie teraz.

- To nic, kochanie - odpowiedziałam, zmuszając się do uśmiechu. - Czasami dorośli martwią się różnymi sprawami, ale to nic takiego.

Flo przytaknęła, choć w jej spojrzeniu widziałam, że nie jest do końca przekonana. Pomogłam jej wsunąć się pod kołdrę, a potem usiadłam obok, głaszcząc ją po włosach.

- Chodź, położymy się spać - powiedziałam, starając się brzmieć spokojnie.

- Opowiesz mi bajkę? - poprosiła, ziewając.

- Oczywiście - odpowiedziałam, choć moje myśli wciąż krążyły wokół Archera.

Zaczęłam opowiadać jej historię o małej dziewczynce, która odnalazła w lesie zaczarowanego królika. Mój głos był spokojny, ale moje myśli wciąż krążyły wokół Archera. Gdy Flo zasnęła, jej oddech stał się równy i spokojny, a ja mogłam wstać i cicho opuścić pokój.

AddictedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz