ROZDZIAŁ 6

3.8K 281 48
                                    


ROZDZIAŁ 6

KIEDYŚ

Brealyn

Maj 2018 r.

Kiedyś czytałam książkę, w której bohaterowie kochali się i byli w stanie zrobić dla siebie wszystko. Niestety ich miłości nie sprzyjał czas. To była historia z tak zwanym motywem: właściwa osoba, niewłaściwy czas. Ostatnio zaczęłam się zastanawiać, czy mogło tak też być ze mną i Killianem? A może zwyczajnie nasz związek nie miał być niczym trwałym? Może mieliśmy być dla siebie tylko etapem? Przecież nie każdy związek był na zawsze, nie każdy miał przyszłość. Niektórzy ludzie pojawiali się w naszym życiu tylko na chwilę i nigdy nie mieli zająć w nim miejsca na dłużej.

Zamknęłam oczy i przypomniałam sobie naszą kłótnie sprzed dwóch dni.

Wstałam. Chciałam wyjść z klubu, w którym spotkaliśmy się razem z naszymi znajomymi i przyjaciółmi. Jasmine siedziała z Warrenem, Milo flirtował cały wieczór z Vanessą, która studiowała z nim na roku. Archer z Mattem pili, komentując wygląd wszystkich dziewczyn, które wpadły im w oko, a ja i Killian siedzieliśmy między nimi. Niby byliśmy razem, ale chyba nigdy nie byliśmy bardziej osobno, jak tego wieczoru i każdego poprzedniego dnia w ostatnich tygodniach. Obejmował mnie ramieniem i z boku pewnie wyglądało na to, że między nami już wszystko jest ok. Chciałabym, żeby tak było, ale oboje wiedzieliśmy, jak dalekie to jest od prawdy. Czara goryczy jednak przelała się w momencie, gdy dołączyła do nas Victoria.

– Co ona tu robi? – wysyczałam, natychmiast się spinając.

Nie potrafiłam znieść jej towarzystwa. Nie mogłam na nią patrzeć, ani słyszeć jej irytująco przemądrzającego się głosu, gdy próbowała zwrócić na siebie czyjąś uwagę. Tak naprawdę, z trudem znosiłam nawet towarzystwo Killiana, choć przecież próbowałam ruszyć dalej. Kiedy na spokojnie to wszystko przemyślałam, wiedziałam, że to było tylko gówniarskie zachowanie z jego strony. Oczywiście, to go nie tłumaczyło, ale sama nie byłam święta. Może nie z nim, ale z poprzednimi chłopakami, kiedy byłam w związkach, też nie odmawiałam sobie udziału w tego typu grach. Też podejmowałam się zadań, z których teraz nie byłam dumna, ale może chodziło o to, że tym razem, to ja byłam po drugiej stronie. A może to była karma? 

– Nie wiem, nie ja ją zaprosiłem.

– Pewnie. – Prychnęłam i pochyliłam się do stolika, by chwycić swojego niedopitego drinka.

– Gray, kurwa, nie ja ją tu zaprosiłem.

– Gray?

Uniosłam brew, poniekąd na siłę się czepiając. Gdyby między nami było tak samo, jak trzy miesiące temu, nawet nie zwróciłabym na to uwagi. Teraz było inaczej. I choć bardzo nie chciałam się tak zachowywać, nie potrafiłam zapanować nad przytłaczającym uczuciem niepokoju i zdrady, który od środka wręcz mnie rozrywał.

– Ja pierdolę – warknął sfrustrowany. – Możemy wyjść i porozmawiać na spokojnie? – Wstał z sofy i spojrzał na mnie z góry, ignorując wszystkich, którzy w tamtym momencie się nam przyglądali.

– Nie. – Również energicznie się podniosłam, po czym przepychając się obok niego, rzuciłam w złości: – Idź sobie porozmawiać z Victorią.

– Serio, kurwa? – krzyknął, ruszając za mną. – Teraz za każdym razem będziesz z nią wyskakiwać?

To nie był pierwszy raz, gdy wytknęłam mu to, co się wydarzyło na tamtej imprezie. Próbowałam dać mu szanse, ale chyba tak naprawdę nigdy tego nie zrobiłam. Chciałam tego, ale nie umiałam przejść nad tym, co się wydarzyło do porządku dziennego. Nie umiałam o tym zapomnieć, choć naprawdę chciałam.

AddictedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz