ROZDZIAŁ 40

2.5K 282 62
                                    

Wróciłam po przerwie zgodnie z obietnicą i tak jak już pisałam wcześniej, teraz codziennie pojawi się jeden rozdział, także w tym tygodniu pożegnamy się z Killianem i Bree.

Miłego czytania!

***

ROZDZIAŁ 40

Brealyn

Niechętnie usiadłam na krześle przy stoliku w restauracji, w której umówiłam się z Archerem. Delikatnie przygryzłam dolną wargę, coraz mocniej czując narastający we mnie stres. Nie wiedziałam, czego mogłam się po nim spodziewać. Szczerze powiedziawszy, nigdy nawet nie przypuszczałam, że kiedykolwiek się do mnie odezwie. Dla mnie to był już od dawna zamknięty rozdział. On nie chciał Flo, ja się z tym pogodziłam i nie czułam żalu. Nie miałam pretensji, ani nie miałam względem niego żadnych wymagań i żądań.

Choć oczywiście wtedy, na studiach byłam wściekła za to jak mnie potraktował i czułam się poniżona, w pewnym stopniu go rozumiałam. Nie byliśmy razem. Co więcej, nie chcieliśmy być i nigdy więcej nie zamierzałam z nim powtarzać tego, co wydarzyło się tamtej nocy. To była jednorazowa przygodna. Jeden niezobowiązujący numerek, który przypadkiem nas ze sobą w jakiś sposób połączył i tyle. Może gdybym była na jego miejscu, też oczekiwałabym, że dziewczyna po takim epizodzie usunie ciąże. Cholera! Przecież nawet sama przez chwilę o tym myślałam, ale nie był problemem jego stosunek do ciąży. Problemem było to, jak mnie wtedy potraktował, choć wcześniej wydawał się w porządku.

Dlatego siedząc teraz w tej przeklętej restauracji, czuję niepokój. Trudno się wraca do przeszłości, którą uważało się za zamknięty temat. Tym bardziej, gdy nie chodziło tylko o przeszłość, ale również teraźniejszość. Chodziło o Flo i jej życie, bo gdyby w grę wchodził tylko mój komfort, wszystko wyglądałoby inaczej.

Ciężko i przeciągle westchnęłam, powoli rozglądając się po lokalu. Zerknęłam na godzinę, bo spóźniał się już piętnaście minut. Nie zamierzałam marnować na niego więcej swojego czasu.

Chwyciłam za komórkę, która leżała na stoliku przy filiżance kawy i niechętnie wybrałam jego numer.

Przełknęłam ślinę, słysząc automatyczny komunikat „Numer, do którego dzwonisz, nie jest dostępny. Prosimy spróbować później." Ściągnęłam brwi, spoglądając na ekran telefonu, po czym ponownie powędrowałam wzrokiem do drzwi. Z tego miejsca miałam idealny widok na wejście, z pewnością dostrzegłabym, gdyby wszedł.

Zacisnęłam mocniej palce na urządzeniu. Postanowiłam ostatni raz spróbować się do niego dodzwonić, ale skończyło się tak samo. Nie wiedziałam, co myśleć o całej tej sytuacji i jego zachowaniu. Jeszcze wczoraj w południe ustalaliśmy miejsce spotkania, a dziś nie tylko się nie zjawia, ale również ma wyłączony telefon.

Słabo pokręciłam głową, schowałam telefon do niewielkiej torebki, która leżała na moich kolanach i upiłam ostatnie dwa łyki czarnej kawy. Ostatni raz rozejrzałam się po restauracji, a kiedy go nie dostrzegłam, wstałam. Nie miałam zamiaru spędzić tu ani minuty dłużej.

***

Godzinę później weszłam do domu. Słysząc w salonie śmiech Flo, delikatnie się uśmiechnęłam, po czym zrzuciłam z nóg wysokie szpilki i ruszyłam w tamtym kierunku. Przystanęłam w wejściu, opierając się ramieniem o ścianę. Patrzyłam na Killiana, który łaskotał Flo, a ta próbowała się wyswobodzić, krzycząc w niebogłosy.

Gdybym kilka lat temu dała szansę mu wszystko wyjaśnić, gdybym go posłuchała, tak mogłoby wyglądać nasze życie. Poczułam przyjemne ciepło, rozlewające się w klatce piersiowej. Moje serce nieco szybciej zabiło, a niepokój i napięcie, które czułam przez ostatnie godziny, nagle mnie opuściły.

AddictedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz