ROZDZIAŁ 39
Killian
Siedziałem za biurkiem w moim biurze, a przede mną leżały stosy dokumentów. Tym razem jednak nawet nagromadzona ilość papierkowej roboty nie była w stanie popsuć mi dobrego nastroju. choć tego ranka nie potrzebowałem dodatkowych bodźców, by być w dobrym nastroju.
Nagle, odrywając moją uwagę od sporządzonego na laptopie dokumentu, zadzwonił mój telefon. Sięgnąłem po niego, widząc na ekranie imię przyjaciela – Milo. Rozsiadłem się wygodniej w fotelu i nacisnąłem zieloną słuchawkę.
– Milo, co tam? – zapytałem z uśmiechem, którego nie widział, ale z pewnością słyszał w moim głosie.
– Cześć – odpowiedział przeciągając głoski, brzmiąc nieco podejrzliwie. – Naćpałeś się czegoś od rana?
– Czemu miałbym się naćpać? – zapytałem, wywracając oczami na jego idiotyczne pytanie.
– Bo brzmisz jak cholerna pogodynka w telewizji – prychnął.
– Mam po prostu dobry dzień – odparłem, starając się zabrzmieć obojętnie, ale wiedziałem, że nie specjalnie mi się to udało.
– Ta jasne – usłyszałem w jego głosie dobrze znaną mi kpinę. – Za dobrze cię znam. Więc mów, czy przypadkiem ten dobry nastrój nie ma czegoś wspólnego z uroczą blondynką, która pracuje w gabinecie obok twojego.
Prychnąłem, nie mogąc powstrzymać się od śmiechu. Miał rację, jako jeden z niewielu ludzi, Milo faktycznie mnie znał. Co więcej, zazwyczaj trafiał w sedno.
– Może – przyznałem po chwili, a uśmiech na mojej twarzy się poszerzył. Czułem się jak na jebanym haju. – Ale to nie twoja sprawa, mój drogi. Coś jeszcze?
– Ach, więc jednak! Wiedziałem!
Przewróciłem oczami, ale w duchu bawiłem się doskonale.
– Dobra – parsknąłem, słysząc jego zadowolony głos. – Lepiej mów, po co dzwonisz? Chcesz czegoś, czy po prostu chciałeś sprawdzić, czy żyję?
– Cóż, oczywiście niesamowicie się cieszę, ze żyjesz i najwidoczniej masz się nieźle, ale faktycznie mam sprawę...
– Dawaj – rzuciłem, obracając się na fotelu.
– Chciałbym od ciebie pożyczyć trochę kasy. Myślę o wejściu na giełdę. Kryptowaluty, akcje... coś, co może szybko przynieść zysk. Mam już pewien plan, ale potrzebuję kapitału na start.
Zamarłem na chwilę, analizując jego słowa. Milo zawsze był praktyczny i ostrożny, a teraz brzmiał jak ktoś gotowy zaryzykować wszystko na jedną kartę.
– Ile dokładnie? – zapytałem, starając się nie brzmieć zbyt osądzająco.
– No to nie jest mała kwota – napomknął, ale nie przerywałem mu, tylko czekałem, aż rzuci konkretną liczbę. – Pół miliona. I wiem, że to dużo, ale zwrócę ci wszystko z zyskiem. Potrzebuję tylko szansy.
Westchnąłem, czując mieszankę zaskoczenia i ostrożności. Milo był moim przyjacielem, ale taka suma to nie była błahostka.
– Milo, to spora kwota. Jesteś pewien, że to dobry pomysł? Kryptowaluty i giełda to ryzykowne tematy.
– Wiem, Killian, ale przemyślałem to. Mam strategię. To nie jest skok na głęboką wodę bez przygotowania. Po prostu potrzebuję wsparcia.
Przetarłem dłonią twarz, zastanawiając się. Milo nigdy wcześniej nie prosił mnie o coś takiego, a nasza przyjaźń opierała się na wzajemnym zaufaniu.
CZYTASZ
Addicted
RomanceWalter Hayes i Thomas Gray są przyjaciółmi od zawsze. Razem studiowali, byli swoimi drużbami na ślubie i wspólnie zarządzali firmą, która była ich marzeniem. Obiecali sobie jednak, że w dniu dwudziestych piątych urodzin swoich dzieci, przekażą pałec...