ROZDZIAŁ 18
Killian
Siedziałem w swoim gabinecie, próbując skoncentrować się na pracy. Na ekranie przede mną migotały wykresy, kolumny przychodów i wydatków, które musiałem przejrzeć. Powoli przesuwałem wzrok po linijkach danych, aż w pewnym momencie coś mnie zatrzymało. Choć sporo inwestowaliśmy w marketing, wskaźnik rezerwacji online wciąż nie wyglądał tak, jak powinien.
Ściągnąłem brwi i wziąłem notes, zapisując krótko: „Nowa strategia promocji – pilne". Wiedziałem, że będę musiał porozmawiać o tym z Bree. Były sprawy, których nie mogłem podejmować sam, a tego typu decyzje należały do nas obojga. W końcu, jako współwłaścicielka, miała prawo mieć wpływ na kierunek, w jakim podążaliśmy.
Oparłem się na chwilę i odetchnąłem, patrząc przez okno na miasto. Zadzwonił telefon – był to menadżer jednej z placówek. Zgłosił potrzebę wprowadzenia szkoleń dla personelu; podobno ostatnie opinie gości wyraźnie sugerowały, że standardy obsługi należałoby podciągnąć. Zanotowałem sobie temat szkoleń z myślą, że i tę sprawę również później omówię z Bree.
Kiedy stawiałem kropkę, po ostatnim zapisanym słowie, drzwi do mojego gabinetu się otworzyły. Nie słyszałem pukania, więc obstawiałem tylko jedną osobę – Victorię. Tylko ona nie pukała, robiła to nawet Bree, choć w jej wypadku była to czysta przekora i korzystanie z okazji by wytknąć mi ten jeden błąd jaki popełniłem. Mam tutaj na myśli wieczór, kiedy znalazłem ujście swojej frustracji w seksie z Victorią.
– Musimy omówić kilka spraw – napomknęła, bez pytania siadając na krześle.
Przeniosłem na nią wzrok, opierając się wygodniej w fotelu. Ułożyłem obie ręce na podłokietnikach, a dłonie złączyłem ze sobą, podpierając o nie brodę.
– Jakich?
Victoria rzuciła mi krótkie spojrzenie i od razu przeszła do sedna, wertując dokumenty w swojej teczce.
– Zacznijmy od kilku kluczowych kwestii, bo mamy trochę do omówienia. Po pierwsze, nowa strategia mediów społecznościowych. Nasza obecność jest... nieco zbyt oficjalna i wycofana. Myślę, że powinniśmy bardziej podkreślić nasz wizerunek jako luksusowej marki, ale z ludzką twarzą. Po drugie, kwestia współpracy z influencerami. Mamy na rynku kilka nowych nazwisk, które budują zasięgi w naszej grupie docelowej. Chciałabym zwiększyć budżet i włączyć ich do działań promocyjnych. I wreszcie trzecia sprawa...
Z początku słuchałem jej uważnie, ale z każdym kolejnym wypowiedzianym przez nią słowem, traciłem tym zainteresowanie. I nie chodziło o to, ze sprawy firmy mnie nużyły czy nie interesowały. Zwyczajnie towarzystwo Victorii zaczęło mi ciążyć. Może to źle brzmiało, ale ultimatum jakie mi dała, było jak wręczenie mi łopaty na cmentarzu, żebym wykopał grób dla naszego związku.
– Nie słuchasz mnie. – Victoria uniosła głos, czym na nowo zyskała moją uwagę.
– Słucham – skłamałem.
– Nie, nie słuchasz – obstawała przy swoim, odkładając na bok teczkę z dokumentami. – Co się z tobą ostatnio dzieje?
– Jako kto pytasz?
– Co? – Zmarszczyła brwi.
– Jako kto o to pytasz, Victorio? – powtórzyłem, rozluźniając ręce. – Jako pracownik, czy moja dziewczyna?
– Co za różnica? – Prychnęła, zakładając nogę na nogę, przez co jej wąska, ołówkowa spódniczka, podciągnęła się i odsłoniła spory fragment jej uda.
CZYTASZ
Addicted
RomanceWalter Hayes i Thomas Gray są przyjaciółmi od zawsze. Razem studiowali, byli swoimi drużbami na ślubie i wspólnie zarządzali firmą, która była ich marzeniem. Obiecali sobie jednak, że w dniu dwudziestych piątych urodzin swoich dzieci, przekażą pałec...