Szybkie przeprosiny!!
Rozdział miał pojawić się wczoraj i bardzo mi przykro, że tak się nie stało. Kiedy chciałam go wstawić w godzinach 18/19 Wattpad odwalał i nie chciał opublikować tekstu, choć próbowałam kilkukrotnie. Nie mogłam Was również tutaj o tym poinformować, ponieważ tak samo sytuacja wyglądała z "postami" na tablicy, gdzie zazwyczaj o wszystkim Was informuje.
Przepraszam Was za to opóźnienie, ale później nie mogłam już nawet próbować, bo miałam plany i nie było mnie w domu. Właśnie dlatego robię to dopiero teraz. Mam jednak nadzieję, że to co dzieje się w tym rozdziale, nieco wam to wynagrodzi.
Miłego czytania!
ROZDZIAŁ 37
Killian
Wysiadłem z auta i ruszyłem w stronę drzwi. Miałem wrażenie, jakby każdy mój krok ważył tonę, ale nie mogłem się zatrzymać. Nie teraz. Nie, kiedy byłem już tak blisko. Zadzwoniłem, i kiedy tylko moje palce oderwały się od przycisku, poczułem, jak moje serce przyspiesza. To, co znowu się miedzy nami działo z całą pewnością miało w sobie coś z szaleństwa, ale nie mogłem dłużej z tym walczyć. Nie chciałem.
Po chwili otworzyła drzwi. Kiedy stanęła ze mną twarzą w twarz, wszystko inne przestało się liczyć. Wydawała się zaskoczona, ale nie zdążyła nic powiedzieć. Moje ciało zareagowało szybciej niż umysł. Sięgnąłem dłońmi do jej twarzy, przyciągnąłem ją bliżej i pocałowałem.
Jej usta były miękkie i delikatne, ale w samym pocałunku nie było nic delikatnego. Wręcz przeciwnie, wyrażał wszystko, co czułem. Tęsknotę, pragnienie, frustrację, która narastała we mnie od tygodni. A Bree się opierała. Nie walczyła. Nie próbowała mnie odepchnąć. Niemal natychmiast odpowiedziała tym samym. Przyciągnęła mnie bliżej, a ja poczułem, że jej serce, bije równie szybko jak moje.
Nie wiem, ile czasu minęło, zanim się od niej odsunąłem. Sekundy, minuty? Może cała wieczność – a z całą pewnością, mógłbym ją właśnie z nią spędzić. Patrzyłem na nią, starając się uspokoić oddech. Jej oczy były szeroko otwarte, policzki zaróżowione, a usta lekko rozchylone. Była oszołomiona, tak samo jak ja.
– Przepraszam, ale musiałem cię pocałować – powiedziałem, choć moje słowa brzmiały słabo w porównaniu z tym, co czułem. – Kurwa, od tamtej nocy w domu twoich rodziców nie mogę przestać myśleć o twoich ustach.
Jej oddech był płytki, a spojrzenie niepewne. Widziałem, jak ze sobą walczy. Jak próbuje zapanować nad emocjami, które najwyraźniej wzięły nad nią górę.
– Killian... – wyszeptała, ale nie dokończyła. Jej głos był cichy, jakby sama nie była pewna, co chce powiedzieć.
– Po prostu powiedz, że ty też tego chciałaś – powiedziałem, robiąc krok w jej stronę. – Powiedz, że ty też tego pragnęłaś i nie możesz przestać o tym myśleć.
Patrzyła na mnie, a ja widziałem, jak jej oczy się zmieniają. Jak walka w jej wnętrzu ustępuje miejsca czemuś innemu. Nadziei? Pożądaniu?
– Killian... – powtórzyła, a jej głos był ledwie słyszalny. – Nie wiem, co robić. Mieliśmy dać sobie czas. Mieliśmy się sprawdzić – przypomniała cicho.
Dobrze o tym pamiętałem, ale gdy chodziło o nią – byłem egoistą. Już raz się odsunąłem. Już raz pozwoliłem jej decydować, pozwoliłem jej zniknąć z mojego życia. Teraz nie zamierzałem jej na to pozwolić. Nie chciałem powtarzać swoich błędów, nie mogłem znowu jej stracić. Nie po to odzyskałem ją po pięciu latach, żeby obawy stały nam na drodze.

CZYTASZ
Addicted
RomanceWalter Hayes i Thomas Gray są przyjaciółmi od zawsze. Razem studiowali, byli swoimi drużbami na ślubie i wspólnie zarządzali firmą, która była ich marzeniem. Obiecali sobie jednak, że w dniu dwudziestych piątych urodzin swoich dzieci, przekażą pałec...