Rozdział 36

64 5 3
                                    

Od śmieci Marka minął już rok ja codziennie jestem na silnych lekach uspokojajacych. Cały czas płacze nocą. Ale powiedziałam sobie że muszę być silna dla dzieci. Dlatego chcę odejść z pracy i zająć się dziećmi.  Był wieczór wychodziłam z pokoju dziecięcego nagle dostałam SMS. "Cmentarz za 20 minut"
Zaciekawiona postanowiłam pójść kiedy szłam zobaczyłam jakiegoś gościa który niszczy grób Marka.
- Stój policja!

Chłopak zaczął uciekać. Goniłam go aż do naszej polany tam gdzie Marek mi się odswiadczył. Dobrze że były lampy.
- Kim ty jesteś człowieku?
- A ktoś zna jeszcze tą polane?
- Tylko ja i Marek.
- Właśnie tylko my kochanie.
* Ściąga kaptur*
- Cześć Natalia
- Marek ty żyjesz.
* Rzuca się na niego i go uderza w klatkę piersiową*
- Jak mogłeś udawać że nie żyjesz. Ja umierałam że nie żyjesz byłam na silnych lekach dziecią powiedziałam że nie żyjesz. A ty pojawiasz się żywy jak gdyby nic.
* Biję go*
* przytula ją*
- Już spokojnie choć do domu tam ci wytłumaczę.
* W domu*
- Musiałem udawać że nie żyje żeby Iza was nie zaatakowała na szczęście udało się rozbić jej mafię. Ona już nie żyje.
- Dlaczego nie mogłeś powiedzieć, wyjechać?
- Bałem się że się dowie że żyje i was zabiję.
- Wierzę ci ale nie umiem ci wybaczyć.
- Rozumiem to że jest ci ciężko. Pójdę już sobie.
- Zostań dla mnie i dla dzieci.

Następnego dnia obudziłam się ale nigdzie nie było Marka. Nagle usłyszałam że dzieci gadają z Markiem.

Przyjaźń czy miłość Natalia i Marek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz