Poranek był chłodny, choć słońce zaczynało powoli rozgrzewać ulice, rzucając długie cienie na brudnoszare budynki. Natalia zamknęła za sobą drzwi mieszkania na poddaszu, gotowa rozpocząć nowy dzień. Miała w planach zająć się raportami dla szefa i, jeśli dobrze pójdzie, zakończyć tydzień na tyle wcześnie, by w końcu trochę odpocząć. Zeszła po drewnianych schodach, które jak zwykle cicho skrzypiały pod jej krokami.
Gdy była już przy drzwiach wyjściowych, natknęła się na sąsiadkę, starszą kobietę, która jednocześnie była właścicielką kamienicy. Pani Kowalska miała na sobie prosty sweter i szal przewieszony przez ramię, jakby właśnie wychodziła na zakupy.
- Dzień dobry, pani Natalio! - przywitała się sąsiadka z uśmiechem, który od zawsze wydawał się nieco zbyt szeroki, jakby starając się zamaskować wieczny niepokój w oczach.
- Dzień dobry, pani Kowalska - odpowiedziała Natalia, starając się zabrzmieć uprzejmie, choć w głowie już przeskakiwała przez listę zadań, które czekały ją w pracy.
- Jak się pani mieszka na poddaszu? - zapytała starsza kobieta, trzymając torbę pełną warzyw. - Podobno było trochę problemów z wodą ostatnio.
- Wszystko w porządku - skłamała Natalia, nie chcąc wchodzić w szczegóły. - Woda już działa.
- To dobrze, dobrze... Proszę mówić, jakby coś było nie tak. A może kiedyś znajdziemy dla pani coś bardziej przestronnego, ale w tych czasach, wie pani, z rynkiem nieruchomości...
- Na razie mi wystarczy - przerwała jej delikatnie Natalia. - Miłego dnia, pani Kowalska.
Uśmiech sąsiadki nieco przygasł, jakby wyczuła pośpiech Natalii, ale tylko skinęła głową, pozwalając jej przejść. Natalia minęła ją szybko i ruszyła w kierunku przystanku. Czekał ją ciężki dzień.
***
W biurze zapanowała poranna krzątanina. Dział handlowy od rana próbował zamknąć ostatnie sprawy, sekretarka przynosiła stosy dokumentów do podpisu, a Natalia ledwo nadążała z raportami, które miały trafić do szefa na dzisiejsze spotkanie. Po godzinach intensywnej pracy w końcu stanęła przed drzwiami gabinetu swojego przełożonego, gotowa z wynikami.
Zapukała i weszła do środka.
- Mam raporty, które pan zamawiał - oznajmiła, podając mu teczkę.
Szef, siedzący za dużym, minimalistycznym biurkiem, uniósł wzrok znad ekranu laptopa. Wziął papiery bez słowa, przeglądając je przez chwilę. Z każdym przesunięciem kartki jego twarz nie zdradzała żadnych emocji. Natalia przyzwyczaiła się już do tej obojętności, choć nie przestawała jej ona irytować.
- Dobra robota, Natalia - odezwał się w końcu. - Wszystko wygląda w porządku.
Natalia poczuła ulgę, ale zanim zdążyła odpowiedzieć, szef wstał i zaskoczył ją kolejną informacją.
- Muszę ci coś powiedzieć. Przenoszę się do głównej siedziby. W poniedziałek już mnie tu nie będzie.
Natalia stała jak wryta, próbując przyswoić to, co usłyszała.
- Co...? Przenosi się pan?
- Tak. Właściwie to oznacza, że to ty teraz przejmiesz odpowiedzialność za ten oddział. Awansuję cię na moje stanowisko. Będziesz miała pełną kontrolę nad wszystkim.
To nie była wiadomość, której się spodziewała. Z jednej strony czuła ogromne wyróżnienie - to przecież coś, na co tak długo pracowała. Ale z drugiej strony, świadomość tej odpowiedzialności była przytłaczająca. Wiedziała, jak ciężka była praca jej szefa, i nie była pewna, czy jest na to gotowa.
- Dziękuję... - zaczęła, próbując zapanować nad emocjami. - To dla mnie duże wyróżnienie.
Szef skinął głową, jakby to było coś oczywistego. Dla niego pewnie było.
- Dam ci wszystkie potrzebne informacje na koniec dnia. Wiem, że dasz sobie radę. A teraz idź przygotować zespół. Od poniedziałku to twoje królestwo.
Natalia, choć zszokowana, starała się zachować profesjonalizm. Opuściła gabinet, starając się nie zdradzić, jak bardzo ta informacja wytrąciła ją z równowagi.
***
Po zakończonym meetingu, podczas którego musiała przekazać zespołowi nowiny o zmianie na stanowisku, Natalia spędziła resztę dnia na domykaniu spraw. Wykonała wszystkie swoje zadania, zebrała dokumenty, a w jej myślach wciąż krążyły słowa szefa. „Teraz to twoje królestwo." Była dumna, ale jednocześnie bała się odpowiedzialności, jaka na niej spocznie.
Jednak nie wszyscy byli zadowoleni z tego, co usłyszeli na spotkaniu. Monika, sekretarka Natalii, ubrana w wyzywającą, krótko przyciętą mini i bluzkę z głębokim dekoltem, siedziała za swoim biurkiem, z wyraźnym niezadowoleniem. Wysokie, niewygodne szpilki, które nosiła, dodawały jej kilka centymetrów wzrostu, ale też potęgowały wrażenie, że jej strój był bardziej odpowiedni na wieczorne wyjście niż na biurową pracę.
Natalia dostrzegła, że Monika od momentu zakończenia spotkania nie była w najlepszym humorze, a jej chłodne spojrzenia mówiły same za siebie. Kiedy Natalia wychodziła z biura, usłyszała przypadkiem, jak sekretarka rozmawia z kilkoma pracownikami w kącie, tuż obok automatu do kawy.
- Aha, no pewnie! Awans dostała - Monika wywróciła oczami, uśmiechając się ironicznie. - Zgadnijcie dlaczego. Wystarczyło tylko odpowiednio "zadziałać". No, chyba wszyscy wiemy, jak to się robi, prawda?
Śmiech i mrugnięcia wokół grupy dały jasno do zrozumienia, co Monika insynuowała. Natalia, mimo że z początku nie chciała zwracać na to uwagi, poczuła nagłe ukłucie gniewu. Odwróciła się na pięcie i podeszła do Moniki.
- Monika, proszę do mojego gabinetu - powiedziała chłodno, patrząc sekretarce prosto w oczy.
Monika, zaskoczona i wyraźnie zbita z tropu, wstała powoli i podążyła za Natalią. Gdy obie znalazły się w gabinecie, Natalia zamknęła za sobą drzwi.
- Chciałabym porozmawiać o kilku sprawach - zaczęła Natalia. - Po pierwsze, zachowanie, jakie dziś zaprezentowałaś, jest nieprofesjonalne i niedopuszczalne. Plotki, które szerzysz, nie tylko niszczą atmosferę w biurze, ale też podważają mój autorytet. To nie będzie tolerowane.
Monika spuściła wzrok, ale Natalia kontynuowała, nie dając jej szansy na odpowiedź.
- Po drugie, musimy porozmawiać o twoim stroju. Twoje obecne ubranie nie odpowiada standardom naszej firmy. Od poniedziałku oczekuję, że będziesz przychodzić do pracy w bardziej odpowiednim stroju: bluzki z okrągłymi kołnierzykami lub koszule, zapinane na ostatni guzik. Sukienki i spódnice mają być po kolana lub dłuższe. Zakazuję noszenia szortów i jakichkolwiek wyzywających elementów stroju, które mogą budzić wątpliwości co do twojego profesjonalizmu.
Monika otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale Natalia natychmiast przerwała jej.
- I jeszcze jedno - dodała twardo. - Poproszę, abyś przygotowała oficjalne pismo dotyczące nowej polityki ubioru w naszej firmie. Do zatwierdzenia ma ono być na moim biurku w poniedziałek rano. To wszystko. Możesz wracać do pracy.
Sekretarka, blada ze wściekłości, skinęła głową i wyszła bez słowa. Natalia poczuła, jak napięcie opuszcza jej ciało. Wiedziała, że musi utrzymać autorytet, szczególnie teraz, kiedy awansowała, i nie mogła pozwolić na brak szacunku ze strony zespołu.
Natalia spędziła resztę dnia na domykaniu spraw. Wykonała wszystkie swoje zadania, zebrała dokumenty, a w jej myślach wciąż krążyły słowa szefa. „Teraz to twoje królestwo." Była dumna, ale jednocześnie bała się odpowiedzialności, jaka na niej spocznie.
Z każdym kolejnym dokumentem odhaczonym z listy czuła, że zbliża się do końca tygodnia. Gdy ostatni mail został wysłany, poczuła ulg*ę. W końcu weekend.
Natalia zamknęła komputer, schowała teczki i pożegnała się z biurem. To był długi dzień, ale jednocześnie początek czegoś nowego.
- Do widzenia Moniko. - powiedziała Natalia mijającjej biurko i wyszła. Dziewczyna tylko spojrzała się na nią spod byka.
CZYTASZ
(Nie)Uległa
RomanceNatalia nie spodziewała się, że zwykła przeprowadzka na poddasze starej kamienicy zmieni jej życie w koszmar, z którego nie będzie ucieczki. Ciemne korytarze, ciche szepty sąsiadów, niewypowiedziane reguły... Z każdym dniem staje się jasne, że trafi...