Rozdział 11.

874 7 1
                                    


Natalia dotarła do kamienicy, czując narastający lęk. Zatrzymała się przed ciężką, żeliwną bramą otaczającą ogród. Wiedziała, że zanim wejdzie do środka, musi się rozebrać – taki był rozkaz. Jej dłonie drżały, gdy powoli rozpinała guziki bluzki. Każdy ruch wydawał się jej trudniejszy, przypominając, jak bardzo straciła kontrolę nad własnym życiem. Gdy zdjęła ubrania, poczuła chłodny powiew powietrza na swojej nagiej skórze, co tylko potęgowało jej poczucie bezbronności.

Przekroczyła bramę i weszła na teren ogrodu, gdzie panowała cisza. Na szczęście nikogo tam nie było, więc szybko udała się w stronę wejścia do kamienicy. Gdy przekroczyła próg, jej wzrok od razu padł na kosz stojący przy drzwiach. Obok niego stała pani Kowalska, jakby na nią czekała.

Natalia, niepewnie i z drżeniem w dłoniach, wrzuciła swoje ubrania do kosza, próbując ukryć narastające w niej emocje. Pani Kowalska spojrzała na nią chłodno i oznajmiła, nie dając miejsca na dyskusję:

– Teraz pójdziemy do twojego mieszkania. Przekażesz mi wszystkie swoje ubrania. Chłopcy zaniosą je do mojego mieszkania.

Serce Natalii zamarło. Wiedziała, że nie ma odwrotu, że musi poddać się temu rytuałowi całkowitego podporządkowania.

Kiedy weszli do mieszkania Natalii, ta przestępowała z nogi na nogę, czując narastającą potrzebę pójścia do toalety. Pełny pęcherz przypominał jej o dyskomforcie, który narastał z każdą chwilą. Zgodnie z regulaminem, wiedziała, że nie może po prostu wyjść – musiała o to poprosić.

– Pani Kowalska, czy mogłabym pójść do toalety? – zapytała z drżeniem w głosie.

Pani Kowalska, z chłodnym spojrzeniem, odpowiedziała stanowczo:

– Nie. Siku to zachcianka, a ty nie musisz tego robić – oznajmiła bez emocji. – Zamiast tego, idź i nalej sobie dwie szklanki wody z kranu. Wypij je do końca, a potem wrócimy do tego, co mamy do zrobienia.

Natalia poczuła, jak jej serce bije szybciej. Z trudem powstrzymała rosnącą frustrację, wiedząc, że sprzeciw mógłby tylko pogorszyć sytuację. Zacisnęła zęby i podeszła do zlewu, nalewając sobie szklankę wody. Jej ręce drżały, gdy podnosiła ją do ust. Woda, zamiast przynieść ulgę, tylko zwiększała napięcie w jej ciele, a pragnienie ulżenia sobie stawało się coraz bardziej nieznośne.

Wypiła jedną szklankę, potem nalała drugą. Każdy łyk był dla niej walką z narastającą potrzebą pójścia do toalety. Pani Kowalska obserwowała ją w ciszy, nie okazując żadnych emocji, jakby to była zwykła, rutynowa czynność.

Natalia wskazała na kilka kartonów stojących w kącie mieszkania – tych samych, których jeszcze nie zdążyła rozpakować od czasu przeprowadzki. To tam trzymała większość swoich ubrań. Jej myśli wciąż krążyły wokół potrzeby pójścia do toalety, ale wiedziała, że nie ma teraz na to szans.

– W tych kartonach są moje ubrania – powiedziała cicho, czując na sobie zimne spojrzenie pani Kowalskiej.

– Bardzo dobrze – odpowiedziała pani Kowalska beznamiętnie. – Chłopcy przyjdą po nie za chwilę. Twoje ubrania nie są już twoją własnością, ale nie muszę ci tego przypominać, prawda?

Natalia, z bólem w sercu i ogromnym napięciem w ciele, skinęła tylko głową. Każdy ruch przypominał jej o narastającej potrzebie, którą musiała teraz ignorować.

Pani Kowalska, patrząc na Natalię chłodno, dodała:

– Nie zapomnij, że musisz oddać również biżuterię i wszystko, co można nosić. Nie masz już prawa do posiadania tych rzeczy.

(Nie)UległaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz