Rozdział 33.

409 3 0
                                    

Kiedy wszyscy zgromadzili się wokół mnie, Hania wskazała na mnie palcem, a jej głos, pełen satysfakcji, przebił ciszę.

— Od dzisiaj mamy dwóch uległych — oznajmiła z uśmiechem. — Natalia, którą już wszyscy znacie, i Adam. Chociaż muszę przyznać, że Adam może być trudniejszy do ułożenia.

Poczułem, jak na mojej twarzy pojawia się gorąco, a serce zaczęło bić szybciej. Czułem na sobie wzrok zgromadzonych, widziałem ich uśmiechy i słyszałem ciche szepty. Każdy z nich był w szoku. Dla nich byłem kimś, kto zawsze miał kontrolę. Teraz klęczałem, nagi i upokorzony, skazany na los, który wydawał się nieunikniony. Jak to się stało? — myślałem, szukając w głowie odpowiedzi, jakby to wszystko mogło być tylko koszmarem, z którego zaraz się obudzę. Ale to była rzeczywistość. Mój los został przypieczętowany, a droga, którą teraz musiałem podążać, była jasno wyznaczona.

Hania podeszła bliżej, jej oczy błyszczały triumfem.
— Będzie potrzebował trochę więcej pracy — dodała, jakby tłumacząc swoje zamiary wobec mnie. — Ale nie martwcie się, zrobimy z niego idealnego uległego. Tak samo, jak zrobiliśmy to z Natalią.

Czułem, jak grunt usuwa się spod moich nóg. Byłem złamany, zanim to się jeszcze naprawdę zaczęło. Gdybym tylko mógł coś zrobić, powiedzieć coś, co mogłoby to zatrzymać. Ale moje ciało nie chciało mnie słuchać. Spojrzałem w dół, próbując ukryć swoją twarz przed ich spojrzeniami. Nie chciałem, żeby widzieli, jak bardzo mnie to złamało.

Monika podeszła do Hani z uśmiechem na ustach, a ja czułem, że sytuacja staje się coraz bardziej nieodwracalna.
— Macie pełną swobodę w tym, jak będziecie ich trenować — powiedziała, patrząc na zgromadzonych mieszkańców. — Adam i Natalia są teraz na równi. Każdy z was ma prawo pomóc im zrozumieć ich nową rolę.

Zrozumiałem, co to oznaczało. Nie było już powrotu. Każdy z tych ludzi miał prawo decydować o moim losie, o każdym ruchu, jaki wykonam. Byłem teraz niczym innym, jak narzędziem do ich zabawy. W jednej chwili, wszystko, co było wcześniej moim życiem, zniknęło. Moja rola, moja godność — wszystko zostało zniszczone.

Hania, widząc, że tłum zaczyna się rozchodzić, wróciła do mnie. Zbliżyła się, kucnęła, a jej twarz znalazła się na wysokości moich oczu. Nie mogłem spojrzeć jej prosto w oczy, ale czułem jej oddech na swojej twarzy.
— Nie martw się, Adam — szepnęła, uśmiechając się z kpiną. — Zrozumiesz swoją rolę. A my zadbamy o to, żebyś nauczył się posłuszeństwa. I uwierz mi, to nie będzie łatwa droga.

Jej słowa były jak ostry nóż wbity w moje serce. Nie byłem w stanie odpowiedzieć. W głowie miałem pustkę, a jedyne, co mogłem zrobić, to zaakceptować to, co miało nadejść. Z każdą chwilą czułem, jak upadam coraz głębiej w to upokorzenie.

Paweł, który cały czas stał z boku, nagle podszedł bliżej. Jego twarz była chłodna, a w oczach błyszczała iskra sadystycznej satysfakcji. Bez słowa chwycił mnie za koszulę i jednym, brutalnym ruchem rozerwał ją na pół. Poczułem chłodne powietrze na swojej skórze i zadrżałem. Byłem całkowicie bezbronny, nagi, a każdy mógł zobaczyć, jak daleko zostałem zepchnięty.

Paweł spojrzał na mnie z góry, z pogardą w głosie.
— Myślałeś, że jesteś kimś lepszym, Adam? — rzucił z kpiną. — Teraz zobaczymy, jak naprawdę wyglądasz, kiedy stracisz wszystko.

Nie miałem siły się bronić. Damian dołączył do Pawła, chwytając mnie mocno za ramiona. Wspólnie wywlekli mnie na podjazd przed kamienicę. Każdy ich ruch był zdecydowany, nie zważali na moje protesty, ani na jęki bólu, które z trudem wydobywały się z mojego gardła. Każdy krok, który robiłem, był kontrolowany przez ich silne uściski. Czułem się jak marionetka w ich rękach, zmuszany do posłuszeństwa.

(Nie)UległaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz