Rozdział 12.

928 7 0
                                    

Natalia wracała do swojego mieszkania, niemal potykając się o własne nogi, zapłakana i obolała, próbując przetrawić to, co właśnie się wydarzyło. Każdy krok przypominał jej o bólu, który wciąż pulsował w jej ciele, szczególnie w pośladkach, które zdawały się płonąć od ostatnich upokorzeń. Przekroczyła próg swojego mieszkania, zatrzymując się na moment, by złapać oddech. Mieszkanie, które kiedyś było jej schronieniem, teraz wydawało się obce i puste. Większość mebli zniknęła, pozostawiając tylko stertę rzeczy na stole. To wszystko, co miała.

Opadła na kolana przed stołem, przytłoczona falą rozpaczy. Zgubiła siebie, swoją niezależność, swoją siłę. Łzy płynęły jej po policzkach, podczas gdy wpatrywała się w stertę rzeczy, jakby szukała w niej resztek dawnej siebie. Myśli krążyły wokół tego, jak doszło do tego, że została zredukowana do tego upokorzonego stanu.

Nie minęło jednak wiele czasu, gdy pojawił się Adam. Jego obecność była chłodna, bezlitosna, i chociaż czasami zachowywał się wobec niej uprzejmie, Natalia wiedziała, że nie może mu zaufać. Teraz patrzył na nią z tą samą beznamiętną miną, jakby była jedynie kolejnym zadaniem do wykonania.

– Pani Kowalska kazała ci to wszystko posprzątać – powiedział twardo, wręczając jej miotłę i szmatkę. Nie było czasu na pytania ani wątpliwości. Nim jednak zdążyła sięgnąć po narzędzia, Adam wyciągnął coś zza pleców – opaskę z przymocowaną do niej szczotką do kurzu.

Natalia zamarła na moment, patrząc na to narzędzie upokorzenia, nie rozumiejąc, co się za chwilę wydarzy. Adam podszedł bliżej, a bez słowa zaciągnął opaskę na jej usta, wciskając szczotkę w jej usta tak mocno, że kij zaczął obijać się o jej gardło przy każdym ruchu. Oddech Natalii stał się płytki, a każdy kolejny krok czy gest stawał się wyzwaniem.

– Masz 30 minut – rzucił chłodno, jakby mówił o czymś oczywistym. Z jego tonu wyczuwało się, że porażka nie jest opcją. Natalia, mimo bólu i upokorzenia, wiedziała, że musi się podporządkować.

Czując, jak kij od szczotki przy każdym ruchu wbija się głębiej w jej gardło, zaczęła sprzątać. W każdym ruchu czuła ograniczenia swojego ciała – szmatka ledwo trzymała się jej rąk, a drżenie ciała sprawiało, że upadała na kolana, byle tylko złapać oddech. Każdy kolejny krok w tym upokarzającym zadaniu przypominał jej o tym, jak daleko zaszła jej przemiana. Była zmuszona poruszać się z trudem, próbując balansować między zadaniem a bólem, który napierał z każdej strony.

Za każdym razem, gdy musiała sięgnąć po coś, kij odbijał się o jej gardło, powodując, że dławiła się własnym oddechem. Czuła, jak jej serce bije coraz szybciej, a oddech stawał się coraz płytszy.

Kiedy minęło 30 minut, mieszkanie lśniło, ale Natalia była na skraju wyczerpania. Opadła na kolana, wycieńczona i roztrzęsiona, oddychając ciężko przez opaskę, która nadal ograniczała jej swobodę. Każdy oddech był walką, a jej ciało drżało, gotowe poddać się, ale wiedziała, że to jeszcze nie koniec.

Drzwi otworzyły się ponownie, a pani Kowalska wkroczyła do pokoju z chłodnym uśmiechem na ustach. Za nią weszli mężczyźni, których obecność oznaczała, że to dopiero początek nowego koszmaru. Pani Kowalska przechadzała się po pokoju, przyglądając się pracy Natalii z zimnym wyrazem twarzy. Jej krok był pewny, pełen władzy.

– Nieźle, ale to nie wszystko – powiedziała surowo. – Wynieście niepotrzebne meble.

Na jej rozkaz, mężczyźni zaczęli usuwać wszystko, co zostało w mieszkaniu. Natalia patrzyła, jak jej życie, jej przestrzeń osobista, kurczy się do minimum. Każdy wynoszony mebel był dla niej kolejnym ciosem, kolejnym symbolem tego, jak mało zostało z jej niezależności.

(Nie)UległaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz